Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 01, 2024, 17:27:28


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 5 6 [7] 8 9 10 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Relacje męsko-damskie  (Przeczytany 98131 razy)
0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
arteq
Gość
« Odpowiedz #150 : Grudzień 11, 2010, 00:13:45 »

Nigdzie nie napisałem i nie twierdziłem, że wiem wszystko o swojej ukochanej, bo ma kobieca naturę. Doskonale wiem, że pewnych kobiecych zachowań nie da się zrozumieć, bo... nawet one same ich nie potrafią wytłumaczyć. Dlatego nauczyłem się je obserwować, przewidywać efekty i szanować. Z żoną bardzo często rozmawiam - właśnie rozmawiamy, a nie mówimy do siebie... Właśnie na podstawie tych rozmów, doświadczeń, obserwacji, wypowiedzi innych oraz ich sytuacji życiowych prezentuje poglądy inne niż Ty. I zawsze jestem gotów stanąć z nimi naprzeciwko Ciebie.

O potencjale, omamieniu przez religię i co mnie niby dołuje nic sobie nie wymyślałem - czytałem po prostu Twoje stwierdzenia i poglądy.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #151 : Grudzień 11, 2010, 00:31:52 »

Problem w tym, że wszystko odbierasz do siebie...
Też, tak jak wielu uważasz że kobieta jest najlepszym towarzyszem człowieka, ale nie za bardzo rozumie samą siebie. Starasz się jak możesz, ale wiesz że kobieta nie wytłumaczy sobie niczego, bo one już takie są... Doskonale wiesz jak rozmawiać z małżonką by wiedziała to co powinna wiedzieć, wasze rozmowy są szczere...

Mam tylko jedno pytanie, czy Ty zawsze musisz być na wierzchu?



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech 
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #152 : Grudzień 11, 2010, 11:26:16 »

Rozumiem, że nie takie były Twoje intencje ale zdanie o kobiecie jako najlepszym przyjacielu człowieka brzmi niezbyt sympatycznie dla kobiet, kojarzy się ze zdaniem: "pies jest najlepszym przyjacielem człowieka". Nie uważam, że kobiety nie rozumieją siebie lecz czasami im się to zdarza - to subtelna w wypowiedzi ale w realiach duża różnica. Myślę, że kobiety i mężczyźni celowo są tak różni od siebie aby wzajemnie doskonale się uzupełniali, uczyli się i byli dla siebie ciekawymi, nawzajem się doskonalili.

Odpowiadając na pytanie - nie, nie zawsze, ale uczciwie też przyznaję że zwracano mi na to uwagę - że potrafię być zaciekławym i upartym w sprawach dla mnie ważnych, w argumentowaniu swojego stanowiska. Aczkolwiek gdy uważam, że mam jeszcze coś do powiedzenia to mówię. Pytałem się czy w takich sytuacjach moje argumenty są czcze czy też bezpodstawne - otrzymałem odpowiedź: niestety nie. Gdy widzę, że ktoś ma jednak rację a ja się mylę czy w sytuacji gdzie ja zawiniłem to od razu i wprost się do tego przyznaję zamiast się wić i wykręcać - to także mi "wytknięto". Tak staram się działać.
Przypatruję się temu - tym opiniom.   
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #153 : Grudzień 11, 2010, 12:32:45 »

Czasami zbytnie poczucie odpowiedzialności prowadzi do gubienia istoty rzeczy.
Wówczas duch staje zbyt ciężki przygniatając swoją zasadniczością. A życie, szczególnie relacje męsko-damskie, to czysta poezja.
Tu trzeba wirtuozerii a nie miażdżenia argumentami.
Ale każdy gra, na ile mu wyobraźni i polotu staje.

Dobrze, gdy również mężczyzna jest przyjacielem kobiety, i to najlepszym.  Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Grudzień 11, 2010, 12:33:32 wysłane przez ptak » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #154 : Grudzień 11, 2010, 12:48:40 »

No właśnie - mężczyzna przyjacielem kobiety ( i wzajemnie ). To powinna być podstawowa podstawa Mrugnięcie że się tak wyrażę , w stosunkach damsko-męskich.
Bywa tak, że miłość ogarnia ludzi natychmiast , niczym ogień, a kiedy przygasa ( proza życia ) to albo się ją "ratuje" szukając wciąż nowych sposobów na podsycenie ognia, albo , bez podsycania, odsłania spalone zgliszcza ..
Natomiast przyjaźń z której wyrasta miłość nie ma wiele wspólnego z ogniem, ale i nie pozostawia zgliszcz, nie niszczy tak,  jak ogień.
W sumie nie wiadomo co lepsze Mrugnięcie
Pofrunąć wysoko jak Ikar - ze skutkiem wiadomym ( ale cóż to był za lot !! ), czy posłuchać się swojego wewnętrznego Dedala Uśmiech
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #155 : Grudzień 11, 2010, 13:14:12 »

Wydaje mi się, że miłość z niczego nie wyrasta. Ona albo się pojawia, sama z siebie, albo nie.  Uśmiech
Natomiast przyjaźń ułatwia jej życie i może podsycać ogień. Ale, to miłość decyduje o pozostaniu lub odejściu.

I nawet, gdy Ikar spadnie i roztrzaska się, skrzydła odrastają, jak nadzieja.   Mrugnięcie
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #156 : Grudzień 11, 2010, 15:56:01 »

Ewentualnej wirtuozerii, jak też wielu subtelności ze względów technicznych nie ma jak przedstawić na forum w czytelnej formie. Dodatkowo, wtedy zwykłe lanie wody można by usiłować pod to podciągnąć. Argumenty są namacalne i tym samym niewygodne dla oponentów którzy ich nie mają.
Bycie wiernym sobie i wypracowanym zasadom w żadnym stopniu nie podcina skrzydeł.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #157 : Grudzień 11, 2010, 17:19:56 »

Namacalność argumentów? Bo znasz receptę na życie?
Ale to tylko recepta dla Ciebie, na Twoje choroby i uzależnienia. Swoimi zasadami nie uszczęśliwisz każdego.
Każdy sam musi wypracować własny przepis. I tak, dla poety „solidność” rzemieślnika może być niestrawna.   Mrugnięcie
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #158 : Grudzień 11, 2010, 17:43:17 »

Widzę, że w tym momencie należy zakończyć rozmowę, ciągnięcie jej to będą tylko przepychanki. Ze swojej strony daję konkrety i zachęcam do ich weryfikacji, sprawdzenia owoców, Ty ze swojej strony od dłuższego czasu uciekasz w ogólniki.
Tak, każda sytuacja jest indywidualna, lecz zdrowe zasady są uniwersalne. Tak jak spodnie - każdy potrzebuje własnego rozmiaru, ale spodnie to spodnie.
Jako linę obrony swoich poglądów, a tym samym podważania moich, przyjęliście aby przypiąć mi łatkę "rzemieślnika" czy "sztywniaka" bo staram się wypowiadać konkretnie i w sposób możliwy do weryfikacji. Sami - z jakiś względów - unikacie takiej weryfikacji, czyżby z powodu, że stosowania tych poglądów/zasad rożnie wypada w rzeczywistości (tak podpowiada mi intuicja)?
Co jest nie do zaakceptowania przez Was w moich poglądach? To, że nawołuję do szerokiego szacunku dla innych, może to, że zalecam przede wszystkim na początku budowanie więzi emocjonalnej a nie fizycznej, może zachęcanie do wierności i monogamii a tym samym solidnych fundamentów dla żony i dzieci, czy wreszcie wysokość poprzeczki...

na tym zakończę.
 
« Ostatnia zmiana: Grudzień 11, 2010, 17:44:00 wysłane przez arteq » Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #159 : Grudzień 11, 2010, 18:33:01 »

Tylko obustronna współpraca, prawda, szacunek, odpowiedzialność i rzetelność właśnie, bez której Dedal nigdy nie zbudowałby skrzydeł; wreszcie wzajemne zrozumienie, przyjaźń, bez której nie ma żadnej miłości, a tylko jej mrzonki typu: zauroczenie, oszołomienie itp.; a także dłuższy staż aniżeli dni kilka, tygodni, miesięcy, czy wreszcie lat, mogą prowadzić do prawdziwej poezji w związku.

Jeśli ktoś mi powie, że wciąż ją odczuwa, mimo prób różnych, czasem nawet bardzo ciężkich i ma za sobą lat dzieści, to mu uwierzę. A zapewniam, że jest to jak najbardziej możliwe i wprost proporcjonalne do wzrostu świadomości obojga i respektowania uniwersalnych podstaw, które są ponad wszelkimi "zaściankowymi" prawami moralnymi. A po czym je poznać? Ano po tym, że sprawdzają się wszędzie i w każdej sytuacji. Od Murzynka Bambo po Anaruka z Grenlandii.

Natomiast, gdy je przekraczamy, to natychmiast budzą się pytania, wątpliwości wszelakie; w lżejszym przypadku zaczyna nas łaskotać sumienie; potem jednak, lub tego wrażliwszego, i bardziej empatycznego, to już mocno zaczyna, ale gryźć....I to jest zasadniczy, oraz najlepszy wyróżnik, czy przekroczyliśmy granicę, za którą zaczyna się powolna destrukcja dla nas, a więc i zarazem dla oblicza Wszechświata i na ile ją przekroczyliśmy.

A ponieważ wszyscy jesteśmy jednością, to trudno mieć zamknięte oczy i udawać bezwzględną tolerancję ( to tylko jedno z praw!!!), jeśli obok ktoś wchodzi w niebezpieczną dla wszystkich fazę. Nie reagować na niebezpieczeństwo i głupotę (  odwrotnie powinienem to napisać), to znaczy być już martwym, za życia pogrzebanym...


 Uśmiech 2
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 14:59:35 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #160 : Grudzień 11, 2010, 19:18:31 »

Masz rację koliberku, nie udawaj bezwzględnej tolerancji, prostuj wszelkie fazy u innych, reaguj na głupotę bliźnich
a z pewnością zapewnisz sobie zaszczytne miejsce w panteonie zbawicieli świata.  Duży uśmiech

Tylko na litość boską, pozostaw innym trochę swobody w definiowaniu swojej miłości.
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #161 : Grudzień 11, 2010, 20:38:18 »

Za przyznanie mi racji i takie prognozy serdeczne dzięki. A bierze się to stąd, że po prostu wiem, co piszę.  Uśmiech

A Ty chciałeś poezję w miłości, tom o niej napisał i poszerzył jeszcze o długie lata. I przede wszystkim o własne sprawdzone doświadczenia.

To, co napisałem powyżej, blokuje Ciebie? Ano, zastanawiające. Nawet nie za bardzo odniosłem się do Twojej wypowiedzi, tylko kontynuowałem post Artqa. Ale niby w czym moje powyższe zdania blokują Ciebie? Nie ja wybieram Ci kolejnych partnerów i nie ja z nimi doświadczam, to co doświadczasz TY...Nie spotykamy się i to ja podjąłem taką decyzję, nawet nie TY!

Mam natomiast dość wyrazisty i sprecyzowany pogląd na bycie z drugim. I oby mi się udało to realizować dalej. I tym się właśnie dzielę. Czyżby nie wolno mi było mieć własnych poglądów i je uczciwie wyrażać? I tylko tyle. Czy zabroniłem Ci  obecnej, lub jakiejkolwiek innej Twojej relacji? Czyż nie powiedziałem, że jeśli potrzebujesz jej doświadczyć, to proszę i bardzo, ale zważ na konsekwencje, jeśli nie jest to oparte na czystych, jasnych zasadach. I jeśli jest ktokolwiek, kto może na tym jeszcze ucierpieć.

I nigdy bym tego nie zrobił, gdybym nie został wciągnięty w owe wątpliwości i pytania do mnie skierowane. Za wyrażenie swojej opinii otrzymałem publiczny policzek: w temacie, który założyłem: pozytywne myślenie. Oto on:

"(...) tylko prawdziwy przyjaciel będzie cieszył się z powodzenia przyjaciela. Fałszywego zaś zaleje fala zazdrości i inne negatywne uczucia… i taka jest prawda. Ludzie często maskują zazdrość udawaniem przyjaźni i fałszywym śmiechem. A w rzeczywistości nie mogą znieść czyjegoś szczęścia. „Dobrymi” radami i ingerencją  próbują je zburzyć..."

Koliberek dokładnie wiedział w jakim to było kontekście i do kogo tak naprawdę było skierowane. Niemnej opinie jego na temat relacji są wciąż niezmienne i ma odwagę je przytaczać. Jeśli kogokolwiek ogranicza, to co mówi, czy pisze, to już nie do niego z tym problemem. Są inni specjaliści od takich złożoności  i nieadekwatnych do sytuacji insynuacji i podejrzeń. Koliberek, nie potrafi jednak już  być przyjacielem, jeżeli ktoś aż tak podważa jego rzeczywiste uczucia i intencje. A jeszcze do tego uwiadamia o tym wspólnych znajomych. Tak na prawo i na  lewo.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 14:58:53 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #162 : Grudzień 11, 2010, 21:02:59 »

Arteq , pisałeś wprawdzie do Ptaka, ale i ja wtrącę swoje 3 grosze Mrugnięcie

Cytuj
Ze swojej strony daję konkrety i zachęcam do ich weryfikacji, sprawdzenia owoców, Ty ze swojej strony od dłuższego czasu uciekasz w ogólniki.

A czego się waćpan spodziewasz ? że ten wątek zamieni się w poradnię psychologiczną ? Moim zdaniem analogie i metafory mają swoje "poetyckie " piękno , które choć pozornie, wydaje się niepraktyczne , to wszak sztuka buduje mosty między ludźmi, a niekoniecznie rzemieślnicze wyrobnictwo ( nie umniejszając w niczym sprawnym rzemieślnikom - artystom użytkowym Mrugnięcie ) . Między wierszami można czasem przekazać więcej, a przy tym bezpiecznie nie wchodzi się w intymną strefę adwersarza. Bo i po co, jeśli ten tego sobie nie życzy ?

koliberku

Cytuj
Tylko obustronna współpraca, prawda, szacunek, odpowiedzialność i rzetelność właśnie, bez której Dedal nigdy nie zbudowałby skrzydeł;

O ile pamiętam, to Dedal zbudował skrzydła z miłości do syna Ikara. To była jego motywacja. Zbudował je sam - dla siebie i syna , po czym przyleciał po niego i wyciągnął z niewoli. To miłość solidna i troska poniosła Dedala w przestrzeń ,ale w tej opowieści los Ikara jest smutny. Otrzymał skrzydła, którymi się upajał latając aż do słońca, by skąpać się w szczęściu uniesienia. Nie na to jednak przyjacielskie skrzydła były zaprojektowane. Ikar roztrzaskuje i siebie i skrzydła w sromotnym upadku. Możliwe, że zaraz wyrosły mu nowe Mrugnięcie , ale martwemu Ikarowi już nie pomogłyby wcale.

Cytuj
czy przekroczyliśmy granicę, za którą zaczyna się powolna destrukcja dla nas

Destrukcja, czy zbawienie ? Dla jednych obawa przed przekroczeniem swojej  "granicy" będzie tak silna, że wyprojektuje za nią ( na drugą stronę ) wszystkie najgorsze epitety, aby tylko uzasadnić jej nieprzekraczalność, dla innych będzie to po prostu wspaniały krok w rozwoju.
Piękne jest to, że człowiek może mieć swoje zasady, których się trzyma , którymi się chwali i z którymi jest mu dobrze, ale czy te same zasady przykładane do bliźnich nie są już przekraczaniem pewnych granic intymności i niezależności drugiego człowieka ?

Cytuj
A ponieważ wszyscy jesteśmy jednością, to trudno mieć zamknięte oczy i udawać bezwzględną tolerancję ( to tylko jedno z praw!!!), jeśli obok ktoś wchodzi w niebezpieczną dla wszystkich fazę

Ingerencja w czyjąś relację intymną przypomina trochę naprawianie świata na silę. Jak wojny krzyżowe. Łatwo kogoś obrzucić własnym rozumieniem grzechu,a stąd już tylko kroczek do świętej wojny. Tylko, że wojna rodzi ofiary, zło , okrucieństwo. I czymże okazują się te piękne  zasady ( choćby oparte na wieloletnim doświadczeniu życiowym ) wówczas , gdy Ikarowi dodatkowo podcina się skrzydła, aby za wysoko nie poleciał ?

Moim zdaniem granica leży tam, gdzie kończy się przykład ( własny, lub metaforyczny), a jej przekroczenie to uznanie "niebezpiecznej dla wszystkich fazy" tam, gdzie jej wcale może nie być tak na prawdę. Wówczas sztandar przeciwko "zamkniętym oczom" oraz "bezwzględnej tolerancji" to tylko pretekst do wkroczenia na nie swoje terytorium. W imię własnych, "jedynie słusznych" zasad.

Co do Jedności, którą jesteśmy - ta jedność polega też na tym, aby pozwolić innym na popełnianie ich własnych doświadczeń, tych samych, które sami zasmakowaliśmy jako "błąd" , lub które uznajemy za błędne. Dlatego, że tak na prawdę to nie wiemy co dla kogoś jest potrzebną lekcją. Założenie to wymaga wprowadzenia pojęcia Wyższej Jaźni, oraz planu poza materialnego, a nawet nieśmiertelności duszy jako naszej prawdziwej Istoty nieskończenie ważniejszej niż tożsamość. Dopiero wtedy widać sens tego, co nazywamy Jednością.  Bo skąd wiadomo, czy ingerując w czyjąś relację , oceniając ją , nie zaburzamy planu, który tamta Wyższa Jaźń wprowadza w życie ? Działalibyśmy wówczas przeciwko Jedności, chociaż zgodnie z przyjętymi przez siebie złotymi zasadami.

Cały czas piszę oczywiście o stosunkach damsko-męskich.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #163 : Grudzień 11, 2010, 21:04:44 »

Koliberku, znam Twoje długie doświadczenia, więc daruj sobie moralizowanie. Zbawiaj świat wedle swoich świętych zasad,
tylko pozwól, że sama będę określać, co dla mnie dobre.
Nie wtryniam się do Twego życia i oczekuję wzajemności. I nie sądź innych po sobie.
A publiczne insynuacje są wręcz niesmaczne. Tyle w temacie.
Pozdrawiam
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #164 : Grudzień 11, 2010, 21:30:04 »

...tak o tym właśnie piszę Drogi Eaście. Miałem wspomnieć też o Ikarze, i całym kontekście, ale ta historia jest nadto znana. Miłość podparta innymi jeszcze cechami jest konstruktywna. Szkoda, że Ikar nie przejął się słowami i przestrogą ojca...ładnie to opisałeś i  poetycko.

Nie piszę wcale o "swoich zasadach", to dopiero by było!!! Proponuję czytać uważniej, albo wszystkie moje posty dotyczące tej kwestii jak też wszystkich innych. Piszę o tym, co łączy nas wszystkich. I o takiej nieprzekraczalności, czy przekraczalności, wedle woli swojej. Żadnej innej Szanowny Eaście. Piszę o prawdzie uniwersalnej, o ustawicznym budzeniu świadomości i jak to się wspaniale przekłada na relacje..

Kto Cię uwiadomił, że jakoby zaingerowałem. W Ciebie? Ptaka? Skąd takie insynuacje, przecież nie podjąłem tematu ingerencji w ogóle??? Nie poznaję Cię!!! Owszem, nie aprobuję jedynie nie załatwionych trójkątów ( czy wielokątów), kiedy oszukuję się obydwie strony i ktokolwiek cierpi. Czy nie aprobowanie pewnych zachowań i nie wprowadzanie tego we własne życie, oraz wyrażenie takiej opinii na czyjąś prośbę, albo w dyskusji na ten temat jest ingerencją? Mało, napisałem, choć innymi słowy, że akceptuję, a to zupełnie co innego aniżeli aprobata, ale o tym już nie raz pisałem!

Znamy się ładnych parę lat. W czym zaingerowałem w Twoje osobiste, intymne życie, a może ktokolwiek z tutaj obecnych zarzuci mi coś takiego. Wszak publicznie pisałeś o swoim rozwodzie. Czy usłyszałeś jakąkolwiek radę, czy ocenę z mojej strony, bowiem pozwalasz sobie pisać( tylko, że w kontekście czego?):

Ingerencja w czyjąś relację intymną przypomina trochę naprawianie świata na silę. Jak wojny krzyżowe. Łatwo kogoś obrzucić własnym rozumieniem grzechu,a stąd już tylko kroczek do świętej wojny. Tylko, że wojna rodzi ofiary, zło , okrucieństwo. I czymże okazują się te piękne  zasady ( choćby oparte na wieloletnim doświadczeniu życiowym ) wówczas , gdy Ikarowi dodatkowo podcina się skrzydła, aby za wysoko nie poleciał (...)
 

... o jakim też grzechu  mówisz? Nie używam takich określeń, chyba że żartobliwie, ale też raczej unikam . Wystarczy, że Ikar załatwił się sam, ku rozpaczy ojca zresztą i naszego współczucia wiekowego już nadto!
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 08:55:25 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #165 : Grudzień 11, 2010, 21:51:58 »

koliberku drogi piszesz
Cytuj
Owszem, nie aprobuję jedynie nie załatwionych trójkątów ( czy wielokątów), kiedy oszukuję się obydwie strony i ktokolwiek cierpi. Czy nie aprobowanie pewnych zachowań i nie wprowadzanie tego we własne życie, oraz wyrażenie takiej opinii na czyjąś prośbę, albo w dyskusji na ten temat jest ingerencją?


Właśnie o to mi chodziło we fragmencie ,który przytoczyłeś z mojej wypowiedzi. I większa część mojej wypowiedzi odnosiła się do tego, co Ty sam tu wyraziłeś na forum - nikt mnie nie uwiadamiał ekstra Mrugnięcie

"Nie załatwione trójkąty " .. a co to znaczy ZAŁATWIONY TRÓJKĄT ?? .. albo nie załatwiony ?
I skąd założenie, że ktokolwiek cierpi ? A jeśli już, to kto cierpi najbardziej ??
Bo równie dobrze cierpieć może ten, kto chciałby w pełni kochać , a nie może , bo ktoś tam w trójkącie uważa, że  ma "święte prawo" małżeńskie, którego nie odpuści mimo, że miłości już nie ma w tym wcale ? Tak również może być, o czym nie wiemy, więc nie wiemy kto cierpi tak na prawdę. Kiedy węzeł staje się łańcuchem to kto jest poszkodowany ?
Czy wówczas lobbowanie  swojej postawy w imię zasad dalej  jest  czyste  ?  I to wtedy, gdy same zasady ( węzeł małżeński ) w tym konkretnym przypadku mogą nie grać czysto  ?
Na tzw "zachodzie" rozwody słono kosztują tych, którzy chcą zerwać papierowe więzi .. U nas dodatkowo spotyka się to z ostracyzmem publicznym.

To tylko problem teoretyczny rzecz jasna i nie mówimy tu o nikim konkretnym.

Dziękuję Ci koliberku za Twoją empatię do mnie i życzę Ci tego samego wobec przyjaciół Twoich. Trudno mi bowiem zrozumieć przyjaźń w której zasady są ważniejsze niż ludzie. Odnoszę się tu do słów Twoich do Ptaka :
Cytuj
...Nie spotykamy się i to ja podjąłem taką decyzję, nawet nie TY!

Wybacz, ale tego nie rozumiem. Pewnie o wielu sprawach nie wiem, sorki.

koliberku pytasz
Cytuj
... o jakim też grzechu  mówisz?

Wyraziłem się tak o rozumieniu grzechu  - grzechu jako czegoś w czyimś mniemaniu niedozwolonego, niewłaściwego. Może nie najlepszego słowa użyłem , nie wiem.

 .
Cytuj
Wystarczy, ze Ikar załatwił się sam, ku rozpaczy ojca zresztą i naszego współczucia wiekowego już nadto!

Chodzi o to, ze ów Ikar miał do tego święte prawo.  Otrzymał skrzydła i użył ich według własnego planu. Cokolwiek ze skrzydłami uczynił to miał do tego prawo. Ojciec -Dedal  ( dla naszych potrzeb może być też rozumiany jako przyjaciel ) zrobił co mógł DLA NIEGO. Możliwe, że płakał potem długo zastanawiając się, czy nie lepiej byłoby nie konstruować skrzydeł wcale. Ikar byłby wówczas żył dalej, choćby i w niewoli.
Tylko .. czy to właściwe rozumowanie ? Niby tak  - z perspektywy przyjaciela. Ale z drugiej strony , Dedal pokonał granice niemożliwości -skonstruował skrzydła z miłości. Czego nikt nie zrobił inny. I podarował Ikarowi szczęście ich używania, choćby krótkie szczęście, ale jakże intensywne.
Co jest ważniejsze więc ? Dać przyjacielowi skrzydła, czy dla jego "dobra" pozwolić mu na egzystencję w niewoli ? Przecież to nie Dedal , tylko Ikar wybrał swój los. Obaj przekroczyli próg niemożliwego.

« Ostatnia zmiana: Grudzień 11, 2010, 22:11:10 wysłane przez east » Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #166 : Grudzień 11, 2010, 22:27:14 »

To przeczytaj całą moją wypowiedź. Jeśli kogoś darzysz serdecznością i odpowiadasz mu na jego pytania do ciebie skierowane, a ktoś publicznie (cytatę przytoczyłem) i prywatnie wobec Twoich wspólnych znajomych, także dyskredytuje Ciebie i nie wierzy w szczerość Twojej intencji,  to co byś zrobił? I jeślibyś w nieskończoność przekonywał, że życzysz mu jak najlepiej pod każdym względem, ale jeżeli i tak Cię przyjaciel oskarży o fałsz i zazdrość etc..., to co byś zrobił? Teraz też tak Ptakowi życzę, ale on i tak nie uwierzy. Mam flaki wypruć, albo dla dowodu się powiesić. Jestem już bardzo tym umęczony.

Jeszcze raz pytam, czy brak aprobaty jest ingerencją??? Jeśli Twoje dziecko idzie na głęboką wodę , a nie umie pływać i pyta jeszcze Ciebie o radę, czy warto to zrobić - to jak się zachowasz? Możesz mu wytłumaczyć, możesz go wepchnąć do wody, albo zabronić zupełnie! Teraz sam oceń, co jest ingerencją, a co nie? Czy aprobujesz utonięcie dziecka? Pewnie nie, ale ważne jak do tego podejdziesz. Może to być ingerencją, ale nie musi, to zależy od Twojej umiejętności rozróżnienia, co jest co i jak się zachować, by uratować dziecko, gdy wyraźnie prosi o radę, ale nie zmuszać go do niczego i nie zabraniać na siłę. Najlepiej jak popłyniesz z nim razem i pokażesz, a jeszcze lepiej gdy nauczysz je pływać, czyli podzielisz się swoim doświadczeniem. I o tym właśnie piszę i to właśnie uczyniłem, i nic ponato! A jeśli zostało inaczej zrozumiane, to już nic na to nie poradzę. Jestem na tyle świadomą siebie osobą, że ponoszę całkowitą odpowiedzialność za to, co mówię i piszę.

Mogę tylko się wycofać i ew. w innej postaci opowiedzieć, że nie chciałem niczego złego i nie popełniłem żadnej zbrodni, niczego nikomu nie zabroniłem, do niczego nie przymusiłem, i chciałem z całego serca jak najlepiej. Wyraziłem tylko opinię jak Dedal Ikarowi. Najśmieszniejsze, że wszystkie inne przestrogi, o które byłem pytany były słuszne. Już tyle piór się innych jeszcze stopiło, a szkoda można było wyżej poszybować jeszcze.

Ale jeśli Ikar tak pragnie, to po prostu stopią mu się skrzydła i tylko o tym tu mowa, o niczym więcej Szlachetny Eaście.  . I to jego osobisty wybór, nie może wówczas nikogo innego za to oskarżać! Reszta to daleko idące nadinterpretacje. Tylko skąd się one biorą? Bardzo mnie to zadziwia.  I smuci, że wciąż jestem nierozumiany. Nie to mam na myśli, o co tu jestem posądzany. I to tylko przez ustalony i bardzo ścisły krąg ludzi. Czyż to nie zastanawiające? Coś

Ps. Nie stosuję ani kar, ani nagród w stosunku do swoich dzieci, nie zabraniam niczego i odwrotnie. Rozmawiam, czasem przestrzegam, ale to w skrajnych przypadkach. Jestem z nimi i interesuję się ich życiem po prostu. Dlaczego miałbym inaczej traktować partnerów, czy przyjaciół? Gdzież tu logika?

I jeszcze jedno, nie piszę, co jest właściwe, a co nie. To jest wartościowanie, a ja zupełnie nie w takim ujęciu przedstawiam problem. Zresztą, tyle już o tym pisałem. Zależy z jakiej perspektywy na to spojrzysz. Pisałem o pewnych uniwersalnych podstawach i o samo egzekwowaniu się ich, czy samoregulacji, tu nie ma mojego widzimisię. W odniesieniu do tych zasad akceptuję wszystko, toleruję etc... ale nie muszę przyklepywać i aprobować, co godzi w harmonię Wszechświata. I proszę nie przymuszać  mnie do tego, gdyż to jest ewidentne rzutowanie a nawet ingerowanie i wymuszanie na mnie swoich własnych zachowań, czy światopoglądu. Też mam prawo do własnych postaw i przemyśleń!

I uprzejmie proszę o tym pamiętać!
 Uśmiech


A teraz serdeczne dobranoc Tobie i wszystkim.

koliberek33 Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 15:18:13 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #167 : Grudzień 11, 2010, 23:13:08 »

koliberku
Cytuj
Jeśli kogoś darzysz serdecznością i odpowiadasz mu na jego pytania do ciebie skierowane, a ktoś publicznie (cytatę przytoczyłem) i prywatnie także dyskredytuje i nie wierzy w szczerość Twojej intencji,  to co byś zrobił?

To bym swoją postawą, czynami, a nie słowami działał. Nie można deklarować się czyimś przyjacielem, a jednocześnie publicznie pisać o tym kimś, że " prywatnie także dyskredytuje i nie wierzy w szczerość intencji". To się brzydko nazywa "obrabianiem tyłka ".

Podobnie odczytuję poniższą wypowiedź

Cytuj
I jeślibyś w nieskonczoność przekonywał, że życzysz mu jak najlepiej pod każdym względem, ale jeżeli i tak Cię przyjaciel oskarży o fałsz i zazdrość etc..., to co byś zrobił?

Nie da się , według mnie pogodzić dwóch spraw w powyższej wypowiedzi. Po pierwsze tego, że życzysz komuś jak najlepiej uważając za swojego przyjaciela , a jednocześnie w tym samym zdaniu pisać, że oskarża Cię o fałsz i zazdrość. To już poważny zarzut i to publicznie rzucony.

Pytasz co ja bym zrobił ? Nie wybielałbym siebie publicznie kosztem tamtej osoby i nie jątrzył tej sprawy tak, bo zauważ, że czynisz to do mnie, osoby postronnej, a ta, którą opisujesz taktownie milczy mimo, że padają tu ostre słowa. Załóżmy , że ta osoba też wie o Tobie różne rzeczy, to co, ma się tu bronić poniżej pasa ?
To , że tego nie robi jest wymowne samo za siebie.
To są  sprawy nie na publiczne dywagacje w damsko-męskim wątku, uważam .

Prawdziwych przyjaciół poznaje się .... czasami po ich bolesnym milczeniu ..

Ale również i  czasami po tym, że dodają skrzydeł, choćby nawet przestrzegali i nie zgadzali się z wyborami swojego kochanego Ikara.. .. nigdy zaś nie podcinają skrzydeł tych niby w trosce o dobro przyjaciela. I to w locie Mrugnięcie
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #168 : Grudzień 12, 2010, 01:53:05 »

Manipulacje drugim człowiekiem zaczynają się od narzucania mu odpowiednich zachowań. Chcąc prowadzić nieustanną kontrolę wystarczy wdrożyć w życie "prawa moralne".
Zauważam że im więcej dyktatu w sferze relacji męsko damskich, tym mniej miłości i poszanowania.
Ktoś sobie uzurpuje panowanie nad współmałżonkiem i wmawia mu że to dla jego i wspólnego dobra, a ofiara godzi się na taką rolę. Żyją długo i "szczęśliwie" Duży uśmiech

Zauważam że manipulanci bardzo chętnie sięgają po krytykę odmiennych od swoich zachowań, chełpią się dyktatorskimi poczynaniami wobec współmałżonków i wmawiają wszystkim, że to jedyna słuszna droga...


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #169 : Grudzień 12, 2010, 03:13:31 »

East, nie uraziłeś mnie, nie denerwuję się, ale nie pozwalam, na aż tak daleko idące niezrozumienie mnie.  Nasza obecna relacja z Ptakiem jest niełatwa, więc to jak wsadzania palca między drzwi, zatem to nie groźba, ale opis sytuacji czy wręcz przestroga. A to mi chyba jeszcze wolno? A o przyjaźni pisałem w formie przeszłej, szkoda, że wyraźniej nie podkreśliłem. Czy można nazwać przyjacielem osobnika, który Cię permanentnie zdradza? Przyjaźń kojarzyła mi się z lojalnością, ale zostało to zupełnie nie uszanowane. Więc więzy zostały rozwiązane!

Kochaj kogo chcesz i ile chcesz, ale wtedy trudniej o obiektywizm, co należy wziąć pod uwagę. Zawsze Cię wyjątkowo szanowałem i nic się nie zmieniło. Nieopatrznie zacząłeś się wtrącać, a to nie pomaga, gdyż znasz zaledwie jedną stronę medalu. I nie zrobię Ci nic, a TY coś mi zrobisz, ponad Twoje tu na piśmie oskarżanie mnie? Mrugnięcie Nie ja pierwszy użyłem określenia: "obrabianie tyłka". A tak w ogóle, to nie mam w zwyczaju pisać o sprawach, które nie są poparte faktami. Jeśli napisałem o czymś, to znaczy, że to miało miejsce.!!!To nie jakieś tam rozważania o bogu, czy androidach... Mówię o konkretach zaistniałych na jawie!

Nigdy nie pisałem, że się duchowo rozwijam, ani, że  chcę, nawet swego czasu zanegowałem to zupełnie. Inaczej to wszystko widzę... Nie podejrzewaj mnie też  o złość, bo pomyślę, że rzutujesz  to na mnie, gdyż mam cały wieczór wystarczająco dobry  humor ( zresztą cały czas i szczególne powody do tego); jeno rzeczowy jestem jak nigdy, albo raczej prozaiczny wreszcie. Duży uśmiech I widzę, jednak, że cię frustruję coraz bardziej... Daruj zatem, nie specjalnie to bowiem!

Czemu wśród tylu dobrych i cennych rzeczy, które napisałem, dopatrzyłeś się tyle złego we mnie a tak mało dobrego? Podobnie Ptak. Mam na myśli  159 post zwłaszcza, od którego teraz wszystko się zaczęło i kilka poprzednich w podobnym tonie. Pisałem nawet o dwunastokątach Mrugnięcie i dalej odżegnany jestem od czci i wiary, żem taki zasadniczy, surowy i bezwzględny, niewyrozumiały, sztywny... Ajaajaj! Pisałem nawet o swoich trudnych sytuacjach i doświadczeniach, (a nikt się nie wychylił, o nie, wszyscy tacy święci, nawiedzeni, pełni uroku i wdzięku) Pisałem wreszcie o swojej niedojrzałości do wielokątów i wciąż i wszystko źle! Znaczy się, pisać nie mam  tutaj  wcale, bo i tak w czambuł wszystko i o kant dupy!!! Zdaje się też, że pora się już zacząć w ogóle żegnać. I jeżelim nigdy tu łez nie lał i wbrew pozorom, pretensji do nikogo nie miał, to i teraz tym bardziej jeszcze!  Uśmiech

Sie idzie już spać tym razem naprawdę, i nie lubi się Thotala, on ma u mnie tak od początku za całokształt Chichot  I pisać, ani przepowiadać się z nim nie będzie! Ciebie dalej się lubi, a Ptak się nie kwalifikuje do żadnych takich kategorii,  niech se w spokoju zatem żyje i co nawarzył  szczęśliwie pije. Chichot

A tak w ogóle, to wszystkich i wszystko kocha się bezwarunkowo, czegom się pilnie tutaj uczył w końcu przez kilka lat!

Z privietem zatem  i błogosławieństwem jak zwykle:

 Chichot

koliberek33
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 09:04:38 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #170 : Grudzień 12, 2010, 11:51:09 »

Podsumowujac;

Zdrady w zwiazkach( bo tak naprawde o tym dyskutujemy) nie byly , nie sa i nie beda prawidlowoscia istnienia owych zwiazkow. Tak bylo jest i bedzie.

Zdrady jak samo slowo mowi niosa w sobie negatywne uczucia , bol i cierpienie osob zdradzanych , oraz niedoskonalosci moralno etyczne osob zdradzajacych.

Takie sytuacjebyly i sa , oraz beda dopoki ludziom beda niezbedne tego typu doswiadczenia dla wlasnego rozwoju.
Prozno mowic iz ludzie zdradzajacy , to ci wysoko rozwinieci duchowo , bo tak nie jest , gdyby tak bylo tego typu zachowania byly by juz poza nimi.
Ale tez nie mozna mowic iz sa to ludzie zli , nie,  oni nie sa zli , sytuacje , ktore tworza ( pomimo swoich chwilowych emocji szczesliwosci ) nie sa dobre w odniesieniu do doskonalosci do ktorej dazymy wszyscy.

Wszystko co powoduje krzywdzenie chociaz jednej osoby nie jest doskonale. A czy zle? Pojecie  osobiste zla i dobra jest zalezne od osobistej wrazliwosci , czyli rozwoju duchowego i systemu wartosci prezetowanego przez kogos.

Przed wejsciem w jakomkolwiek sytuacje zyciowa warto sie zastanowic momet; Czy chciala bym by ktos inny zrobil mi to co ja mu robie? I to wieloaspektowo w kontekscie drugiej kobiety i jej dzieci , calej tej drugiej rodziny.

Kazda sytuacja niesie w sobie sprawdzian nas na jakims poziomie , a tak naprawde wielu poziomach bo wszystko jest wieloaspektowe.

Nie wiesz kim jest zona Twojego kochanka , lub maz Twojej kochanki , nie wiesz na co go stac w desperacji , co moze wyrzadzic sobie , Tobie , lub czlonkom rodziny w wielkim uniesieniu nerwowym?  Jak  on/ona cierpi i jakom odpowiedzialnosc ponosisz za to cierpienie wchodzac w taki uklad swiadomie.

Czy to malo ?

Tak wiec prowadzenie dyskusji jest wlasciwe i potrzebne, bez osobistych wycieczek w ocenianie ludzi. Sytuacje tak , mozna i trzeba oceniac.

Jednym jeszcze sa niezbedne takie doswiadczenia ( i niech je maja) , a innym juz nie , z tego powodu moga o nich pisac przez inny pryzmat wiedzy i odczuc. Bo ja zwyczajnie posiadaja , nie sa tylko teoretykami.


Bronienie kgokolwiek przez powiedzmy pryzmat wylacznie  lojalnosci z nim , dla mnie jest smieszne , naiwne , bez zrozumoienia powagi sytuacji.
To takie , np; nie wazne co robisz i jak zle , ja i tak bede mowic ze dobrze bo cie lubie.

Bowiem utwierdzanie kogos iz dokonal dobrego prawidlowego wyboru ( w odniesieniu do etyki , moralnosci i niekrzywdzenia) jest wyrzadzaniem mu krzywdy w utwierdzaniu i przytakiwaniu falszywym wzorom.

No coz? Nie wszyscy jeszcze to rozumieja , nie wszyscy potrafia panowac nad emocjami , i nie wszyscy potrafia sie powstrzymac od upustu zolci w strone nielubianej osoby gdy nadaza sie okazja.

Jednak cokolwiek by nie napisac i coklwie nie gloryfikowac ( w osobistych zlosliwosciach) , nikt nimi nie przysloni prawdy , ktora mowi az nadto wyraznie; Nie czyn drugiemu co Tobie nie mile.

A czy komus jest mile bycie zdradzanym przez kochanego partnera? Czy ktos chce byc ta zdradzana osoba?
Czy chce niesc na sobie , bol i cierpienie tej zdradzanej osoby?
Czy naprawde wiesz co dzieje sie za "drzwiami" tego zwiazku do ktorego wdzierasz sie na trzeciom/trzeciego  nie chcianom przez pierwsza?

Oczywiscie zwiazki sie rozpadaja , uczucia wypalaja sie szybciej niz mogly by trwac , tak sie dzieje.

Jednak zeby budowac kolejny trzeba zakonczyc poprzedni. Zakonczyc na wszystkich planach zgodnie z obowiazujacymi zasadami moralnymi i prawem rowniez.

Przeciez nikt nie buduje nowego domu na starym juz rozpadajacym sie , bo on nie postoi dlugo , rozpadna sie obydwa.

A stare przyslowie mowi. Na cudzym nieszczesciu swojego szczescia nie zbudujesz! I to prawda stara jak istnienie czlowieka.


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2010, 14:38:40 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #171 : Grudzień 12, 2010, 12:59:53 »

Witaj Kiaro
piszesz

Cytuj
Tak wiec prowadzenie dyskusji jest wlasciwe i potrzebne, bez osobistych wycieczek w ocenianie ludzi. Sytuacje tak mozna i trzeba.
Oczywiście, że jest potrzebne tylko nie ma co czlowieka traktować z góry , a nawet powiem, że trzeba się starać unikać ocen przez pryzmat wlasnego doświadczenia, o ile to możliwe. Jeśli już to nie tak, by komuś dopiec do żywego. Można pisać o sobie i tylko w odniesieniu do siebie i swojej przeszlości bo tym się nie krzywdzi nikogo trzeciego. Co więcej,  to jest jakby autoterapia Uśmiech O ile to komuś potrzebne.

Cytuj
Jednym jeszcze sa niezbedne takie doswiadczenia ( i niech je maja) , a innym juz nie , z tego powodu moga o nich pisac przez inny pryzmat wiedzy i odczuc.

Otóż to i nikomu nic do tego. Doświadczenia po prostu są na dany moment takie, jakich na prawdę potrzebujemy ,choć niekoniecznie są to mile doświadczenia. Należy docenić to, że ktoś chce się podzielić swoimi rozterkami , albo poruszyć jakiś ważny dla niego temat, a nie od razu jeeechać po tej osobie jak po lysym koniu. Ze swojej, oczywiście lepszej, oczywiście najwyższej i najwspanialszej perspektywy Mrugnięcie
Cytuj
Bronienie kgokolwiek przez powiedzmy pryzmat lojalnosci , dla mnie jest smieszne , naiwne , bez zrozumoienia powagi sytuacji.
Jedyna powaga sytuacji istnieje na poziomie tożsamości. Jeśli ktoś sam nie mial podobnych doświadczeń to nie potrafi wczuć się w sytuację drugiego człowieka, wtedy czyjeś zrozumienie i empatia są dla niego śmieszne i naiwne. Poczucie naiwności i śmieszności to zawoalowana ocena czyjejś empatycznej postawy. ALe to też dobrze , że tak piszesz , Kiaro bo tym samym wywołujesz dysonans pomiędzy tym co piszesz o miłości bezwarunkowej, a tym jaka jesteś na prawdę i dzięki temu lepiej można się poznać. Witaj prawdziwa Kiaro . Piszę to bez złośliwości, po prostu teraz jesteś dla mnie bardziej ludzka. I nie piszę tego w odwecie za Twoją ocenę. Ot ocena jak wiele innych Uśmiech

Cytuj
Bowiem utwierdzanie kogos iz dokonal dobrego prawidlowego wyboru ( w odniesieniu do etyki , moralnosci i niekrzywdzenia) jest wyrzadzaniem mu krzywdy w utwierdzaniu i przytakiwaniu falszywym wzorom.
Czlowiek dokonuje wyboru. Ani lepszego ani gorszego. Dokonuje tego wedlug wlasnego wzoru, jaki na dany moment uważa za najlepszy. I nikt lepiej od tej osoby nie wie czy ten wybór jest dobry czy nie. Ta osoba wie więcej o danej sytuacji niż ktokolwiek z zewnątrz.I trzeba ufać, że wie co robi. Już parę postów wcześniej napisalem,że sytuacja moze wyglądać zupelnie inaczej niż to postronni postrzegają. Możliwe, ze martwy związek istnieje tylko na papierze i nie ma tam miłości, a jest po protu układ , który teraz blokuje drogę prawdziwej miłości. Kto komu tu wyrządza na prawdę krzywdę i gdzie tak na prawdę kryje się fałsz ? Czy węzeł małżeński pomiędzy obojętnymi sobie ludźmi to dobry i piękny,czy raczej już fałszywy wzór ?
Też tak może być i wtedy "prawidłowy" wybór w odniesieniu do etyki i moralności to wybór decyzji przeciwko  martwym więzom , Więzom, które są zasilane przez program pt małżeństwo . Inna kwestia, że szkodliwe oprogramowanie ( bo w nowych warunkach jest już szkodliwe , choć kiedyś wspierało ) trzeba najpierw wykasować, aby można było zacząć coś nowego, ale to już inna historia.


Cytuj
No coz? Nie wszyscy jeszcze to rozumieja , nie wszyscy potrafia panowac nad emocjami , i nie wszyscy potrafia sie powstrzymac od upustu zolci w strone nielubianej osoby gdy nadaza sie okazja.
Nie bardzo rozumiem czy to jest uwaga do mnie. Bo jeśli tak, to spieszę donieść, że lubię koliberka i to nawet bardzo, ale lubić to nie znaczy powstrzymywać się przed wykazaniem tego , co ze mną nie rezonuje w jego wypowiedziach. I mogę się nawet mylić, ale odpowiadam na to, co we mnie zgrzyta i to piszę. Ktoś to odbierze jak wylew żółci ( podług swoich wzorów ) a ktoś inny , na przykład adresat moich wypowiedzi uśmiechnie się po prostu i powie "eeech east, to nie tak, no ale spoko, skoro tak to widzisz , to trudno ". Albo się wścieknie i mnie zwymyśla. No i też dobrze. Damy sobie po plaskaczu i sytuacja się oczyści. To znaczy tak robią zwykle faceci, czego kobiety nie potrafią zrozumieć.Mężczyźni potrafią dać sobie w zęby po czym razem iść na piwo Uśmiech
Kobietom trudno to pojąć Uśmiech)

Cytuj
Jednak cokolwiek by nie napisac i coklwie nie gloryfikowac ( w osobistych zlosliwosciach) , nikt nimi nie przysloni prawdy , ktora mowi az nadto wyraznie; Nie czyn drugiemu co Tobie nie mile.
Tak , racja. Nie czyń drugiemu co Tobie niemile, ale czy to oznacza, że trzeba prawdziwą miłość odrzucić wbrew sobie ? Czy nie można znaleźć takiego rozwiązania, aby nie skrzywdzić kogoś za bardzo, a jednocześnie nie odrzucić swojego prawdziwego uczucia ?
Nie twierdzę, że namiętna miłość jest ze wszech miar sprawiedliwa. Niestety miłość może być egocentryczna, ale czy przez to mniej piękna ? mniej prawdziwa ?

Cytuj
A czy komus jest mile bycie zdradzanym przez kochanego partnera? Czy ktos chce byc ta zdradzana osoba?
Czy chce niesc na sobie , bol i cierpienie tej zdradzanej osoby?
Kiaro ja wiem akurat o czym piszę, bo jestem po rozwodzie. I wierz mi ( to tylko pryzmat mojego doświadczenia, które z innych wątków ludzie znają już trochę ) , że nie zawsze pojawia się ból, cierpienie i upokorzenie u mnie nic takiego nie miało miejsca, a wiesz czemu ? Bo ja sam nie bylem święty. Sam zaniedbałem wiele symptomów , sam popełniłem wiele błędów. I jeśli człowiek widzi, ze coś mu się w życiu wali, to niech najpierw sam uczciwie przed samym sobą do lustra i  z czystym sumieniem powie , że jest czyściutki i ze się nie przyczynił ani trochę do rozpadu związku. Niestety ludzie mają wprogramowany taki sprytny wirus, który nazywa się "projekcja win" . I to polega na tym, że program wyszukuje sobie ofiarę na zewnątrz siebie i projektuje na nią wszystkie swoje niepowodzenia. Wystarczy zaczepić się o pierwszą czyjąś winę i dalej to już idzie gładko. Tylko, ze często wtedy mylimy przyczyny z rezultatem. Taki wirus do pewnego stopnia pomaga ludzkiej tożsamości  funkcjonować w rzeczywistości, gdyż stanowi podstawę istnienia tej tożsamości. Bo Moja Tożsamość jest naj naj och , ach, a winni wszyscy wkoło. A ta moja biedna tożsamość to taka pokrzywdzona ofiara buuuu. Malo takich spraw przed sądem, gdzie wywlekane są wszystkie brudy - oczywiście tej drugiej strony tylko. Nigdy własne. No bo ich przecież nie ma , prawda ?
Cytuj
Czy naprawdę wiesz co dzieje sie za "drzwiami" tego zwiazku do ktorego wdzierasz sie na trzeciom nie chcianom przez pierwsza?
Tego nie wiemy właśnie i cala moja pisanina opiera się na tym, że nie wiemy jak to jest na prawdę tam za drzwiami . Zwracam uwagę na to, że różnie może być i nie zawsze czarne jest czarne a białe jest białe.
Acha i żeby Cię nie kusiło , Kiaro, to od razu wyjaśniam, że moje relacje z ludźmi są czyste , nie wtryniam się do nikogo. No może tu, na forum "wsadziłem palca między drzwi" między kolibra a ptaka, jak to ślicznie ujął koliberek  Duży uśmiech. Najdelikatniej jak potrafiłem , a jeśli uraziłem to przepraszam.
Zapisane
Silver
Gość
« Odpowiedz #172 : Grudzień 12, 2010, 13:04:14 »


 Nasza obecna relacja z Ptakiem jest niełatwa, więc to jak wsadzania palca między drzwi, zatem to nie groźba, ale opis sytuacji czy wręcz przestroga.


Koliberku drogi...

 Odżegnuję się absolutnie od roli jakiegoś adwokata i prokuratora
, bo '' nie sądzcie, a nie będziecie sądzeni''.
Tylko w dalszym ciągu NIE ROZUMIEM tej Twojej roli, którą tutaj odgrywasz - pokrzywdzonego dziecka.
Co gorsza.... odgrywasz ją publicznie...
Lecz taki sposób biernej ekspresji nie wiele zmienia ...!

Powiem uczciwie - nie dało by mi coś takiego zrobić...!
Widocznie emocje gurują nad Twoim zdrowym rozsądkiem.

Wiesz... kiedyś tak chodziłem sobie po cmentarzu i te nieodreagowane uczucia zranionego dziecka kazały mi sądzić : stanąłem przy jednym z grobów i powiedziałem sam do siebie : o Ty skurczybyku tyle narobiłeś złego, a przy następnym grobie... a Tobie to już nie wspomnę ile łez przez Ciebie wylano.
Ale...minęło trochę lat, aż zrozumiałem ten społeczny, prymitywny, zwierzęcy relatywizm o nazwie - ktoś uczynił mi coś złego...!

NIKT nie uczynił mi NIC złego, tylko złem było widzenie rzeczy wypaczonych, lęk przed utratą czegoś ?..!, życie w systemie zysków i strat, porównań - co lepsze, a co  gorsze i co było dla mnie korzystne, a co nie.
A taki zakamuflowany sposób życia powodował Osąd innych ludzi i sytuacji.
Lecz Ci wszyscy byli dla mnie nauczycielami....
Rujnowali moje życie po to, abym wziął odpowiedzialność za niego, a nie rozlewał łez i czuł się bezwolną i pokrzywdzoną ''ofiarą''.

Nikt nie jest wstanie uczynić mi NIC złego ! Posiadam Wszystko co powinienem mieć i niczego nie utraciłem. Jedynym ''złem'' są złudne punkty widzenia i widzenie rzeczy wypaczonych.
Wobec powyższego dokonałem rodowego wybaczenia tym, którzy zmarli
i tym którzy żyją....
Utrzymywanie zadr w sercu kosztowało mnie sporo życiowej energii, ponieważ było ono w istocie negatywizmem.
Dziś Ci, którzy zmarli są wolni i Ci co żyją także...
Oto droga...którą nazywa się świadomością serca, lub inaczej dojrzałość serca...

Napisałem to Koliberku dlatego, ponieważ czuję, że zrozumiesz na czym polega siatka zdarzeń i zrozumiesz, że pod tą pozorną powierzchnią rzeczy, kryje się zupełnie inna prawda.
Ale, tylko do Ciebie należy wybór, czy zrobisz potężny krok naprzód, czy dalej będziesz tkwił w podobnym schemacie życia.

Jeżeli ta lekcja z Ptakiem niczego więcej Was oboje nie nauczyła, oprócz kolorowej symfonii słów, którą tu wypisujecie i udowadniacie publicznie to i owo, TO wybaczcie... ale czuję się jak w dżungli.
Oczywiście NIE piszę tylko Ciebie, ale i tak samo PTAKA ponieważ obydwoje nawzajem próbujecie udowadniać tu swoje myśli - emocje, które nie są Wami, a nawet za bardzo do Was NIE przynależą.



 




 
 

 
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2010, 13:15:53 wysłane przez Silver » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #173 : Grudzień 12, 2010, 14:11:36 »

Manipulacje drugim człowiekiem zaczynają się od narzucania mu odpowiednich zachowań. Chcąc prowadzić nieustanną kontrolę wystarczy wdrożyć w życie "prawa moralne".
Zauważam że im więcej dyktatu w sferze relacji męsko damskich, tym mniej miłości i poszanowania.
Ktoś sobie uzurpuje panowanie nad współmałżonkiem i wmawia mu że to dla jego i wspólnego dobra, a ofiara godzi się na taką rolę. Żyją długo i "szczęśliwie" Duży uśmiech

Zauważam że manipulanci bardzo chętnie sięgają po krytykę odmiennych od swoich zachowań, chełpią się dyktatorskimi poczynaniami wobec współmałżonków i wmawiają wszystkim, że to jedyna słuszna droga...


Thotal, nic dodać, nic ująć.
Wypowiedź Twoją uzupełnię jeszcze własnym spostrzeżeniem, że często tzw. moraliści, by sprostać sytuacjom życiowym jedne zasady łamią drugimi, bo życie jest bardziej bogate i skomplikowane oraz wymyka się spod sztywnych reguł i klasyfikacji.

Tzw. moraliści żyją w złudnym przekonaniu o własnej nieskazitelności a brudy, jakie przy tym wytwarzają próbują przenosić na tych niemoralnych. Wyrządzają przy tym o wiele więcej krzywd, niż Ci paleni na stosach. Potrafią zbrukać najbardziej czyste uczucie, by siebie wynieść na piedestał doskonałości. I bezwiednie ukazują swoją prawdziwą twarz inkwizytora. 

I często jest tak, że zza głoszonych zasad wyziera biedna, poraniona, chora osobowość. O tak niskim poczuciu własnej wartości, że domaga się sądów i osądów drugiego człowieka.

Cóż, stosy płonęły zawsze i pewnie długo jeszcze płonąć będą, dopóki człowiek nie nauczy się wpierw kochać, szanować i rozumieć siebie samego. Od tego należy zacząć. Ale wymaga to odwagi spojrzenia we własne oczy. Gdy w nich będzie czystość, czystość też będzie dostrzegalna w innych.
Takie to proste, a takie trudne zarazem.
Zaś publiczne pranie własnych brudów, na pewno nie sprzyja ich pozbyciu się, ani osobistemu pięknieniu.

East, Silver, również z Wami się zgadzam. Mądrze piszecie.
 
Pozdrawiam  Uśmiech


Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #174 : Grudzień 12, 2010, 14:28:05 »

No oczywiscie east  analiza cudzego postu... z oczywistoscia ewidetna wiedzy Twojej najlepszej , co autor mial na mysli... No bo jak by inaczej?Coś

A pod koniec solidny "kopniak" ocena dewartosciujaca  autora z mila mina niby to dobroci i bezinteresownosci.

A przeciez moj powyzszy post nie mial odniesienia do zadnej konkretnej osoby.Odnosil sie jedynie do sytuacji.
Jaki  jest wiec cel oceniania mnie?

Co wiec zadzialalo? Przyslowiowe nozyce?

Zastanow sie east ile jest w Tobie nienawisci do mnie i dlaczego? Co ja  w Tobie powoduje?

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2010, 15:11:29 wysłane przez Kiara » Zapisane
Strony: 1 2 3 4 5 6 [7] 8 9 10 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.089 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

lodux doggis world-anime wrickenridge hobbit