Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 28, 2024, 20:54:59


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 [9] 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Co to jest EGO  (Przeczytany 222717 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #200 : Luty 18, 2009, 07:23:10 »

Oczywiście to, Thotal, że wciąż trąbisz o "złym" Ego, podkreślasz, że 99% ludzi tkwi w jego iluzji, jak i podkreślasz, że Ty jesteś już akurat w tym chlubnym 1%, który jest od tego wolny, nijak nie jest przejawem Twojego własnego Ego, no bo gdzieżby?

Cóż, może jednak to Ego to nie taki prosty Twór, i wielopoziomowy, i w ogóle, i może jednak dalej należysz do tego "szarego" 99%, które jeszcze się mu nie wywinęło. Cóż, życzę szybkiego uwolnienia z okowów złego EGO Uśmiech (skoro tak to wolisz nazywać - ok)

Pozdrowienia

Tene
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #201 : Luty 18, 2009, 08:15:58 »

Tene, BRAWO!!!

Jak chcesz, to potrafisz zrozumieć, wystarczy zastosować Twoje metody (podziału) i od razu wskakujesz na odpowiednie tory.
Wystarczy (celowo zresztą) podjąć Twoje oręże i od razu stajesz do walki jak lew, osądzając, krytykując, bez skrupułów wykorzystując to co już wiesz. Cieszę się, że zobaczyłeś we mnie to, przed czym tak zajadle bronisz się w sobie. To była przynęta, skuteczna zresztą, bo już mi nie wmówisz że EGO nie ma, co najwyżej będziesz się wysilał, że nie ma go w Tobie.

Tene, oczywiście że trudno jest mi się jeszcze wyrwać z pułapek, cieszę się że Ty już wiesz jak działają Duży uśmiech


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #202 : Luty 18, 2009, 08:27:19 »

Thotal - tylko czy Ty nie zauważyłeś, że ja o tej samej pułapce mówię od dawna? Ty sobie tą pułapkę nazywasz Ego, ja funkcją podświadomości, a ktoś może Wielkim Krwiożerczym Zajączkiem, ale co to zmienia? Nazwa i jej bronienie jest tylko okowami. Ja już od pewnego czasu mówię, że nie ma problemu, ok, nazywajmy to Ego, i tyle, nazwa to jedynie nazwa. Ważna jest świadomość "funkcji", jakie pełni to, o czym mówimy.
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #203 : Luty 18, 2009, 11:51:37 »

Witaj Thotal,
Cytuj
Acentaur,
Co Ty zrobiłeś? Upiekłeś Ptaka z Leopardem?
Bój się boga
spokojna glowa, centaur wie co robi. Jakos ptak futryny sie nie trzyma a leopard jakby mlasknal.  Duży uśmiech
A swoja droga to zadziwiajace ile energii sie wylewa nad Twoim ego. Niby go nie masz - niedobrze, a jak juz - to tez niedobrze.  Szok
pozdrawiam
Zapisane
Mora
Gość
« Odpowiedz #204 : Luty 18, 2009, 11:55:52 »

Wyluzujcie każdy ma EGO i każdy ma prawo nazywać je jak chce.

Cytuj
Ego (łac. ja, niem. das Ich, franc. moi) jest jedną ze struktur osobowości w modelu psychoanalitycznym, obok superego oraz id.

Cytuj
Ego wytwarza się ponieważ zaspokojenie potrzeb organizmu wymaga działań w świecie rzeczywistym (obiektywnym) poprzez przekształcanie wyobrażeń w spostrzeżenia. Jest podporządkowane zasadzie rzeczywistości, działa za pośrednictwem procesu wtórnego, sprawuje kontrolę nad funkcjami poznawczymi i intelektualnymi. Ta część osobowości decyduje o przystąpieniu do działania, które popędy i w jaki sposób zostaną zaspokojone, oraz o tym które życzenia zostaną wyparte. Zasadnicza rola ego to godzenie wymagań organizmu z warunkami środowiskowymi czyli id i superego. Nie należy jednak popełniać błędu utożsamiając ego i świadomość. Nie wszystkie obszary ego są świadome. W obszar ego zaliczane są mechanizmy obronne, które ze swej natury nie są świadome.



Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #205 : Luty 18, 2009, 18:45:54 »

Witaj Mora,
Cytuj
Wyluzujcie każdy ma EGO i każdy ma prawo nazywać je jak chce.
nie obawiaj sie, nie ma o co. Ta dyskusja jest niezwykle cenna i zarazem pelna wzajemnego respektu.
pozdrawiam
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #206 : Luty 18, 2009, 20:13:08 »

Cytat: acentaur
nie obawiaj sie, nie ma o co. Ta dyskusja jest niezwykle cenna i zarazem pelna wzajemnego respektu.

Oczywiście, bo nie byle jakie EGA się tu starły.  Duży uśmiech Więc muszą uważać i mieć respekt, jeśli nie chcą doznać uszczerbku na sobie. Jeszcze maski by pogubiły? 
A tak naprawdę, to wiesz już acentaur co Cię podżera?
A to uwielbienie hellerowskie, to z jakiej i czyjej potrzeby? No i czy odczuwasz to „coś”?  Mrugnięcie Tak tylko z czystej ciekawości pytam. Zauważyłeś, że leci już dziewiąta strona a rozwiązania jak nie było, tak nie ma? I kto lub co żłopie energię?
No i w ogóle, po co myślimy? Czy nie po to, by coś czuć? Jakie więc uczucia przewaliły się podczas tej dyskusji? Może lepiej było poszukać innych bodźców, np. posłuchać pięknej muzyki lub ciszy? Czy wiesz, że cisza jak świerszcze wciąż w uszach …. przebija się przez największy hałas, wciąż jest … lecz co z nią robimy?
A jednak znalazłam ciepło w tym temacie, na przekór temu, o czym rozmawiamy. Nie powinno to jednak dziwić, wziąwszy pod uwagę, że wg którejś z koncepcji, EGO zaspokaja potrzeby Id. Wszystko więc gra ...  także świerszcze ... prócz tego, że wciąż nie wiemy ...  Chichot
Pozdrawiam  Uśmiech


« Ostatnia zmiana: Luty 18, 2009, 20:16:22 wysłane przez ptak » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #207 : Luty 18, 2009, 23:37:47 »

Za oknem śnieg i zawierucha, a tu cieplutko... Mrugnięcie


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #208 : Luty 19, 2009, 09:37:50 »

Witaj ptaku,
Cytuj
Zauważyłeś, że leci już dziewiąta strona a rozwiązania jak nie było, tak nie ma? I kto lub co żłopie energię?..A jednak znalazłam ciepło w tym temacie, na przekór temu, o czym rozmawiamy
wlasnie znalazlas rozwiazanie  Duży uśmiech bo nie zawsze celem byc musi to co laduje na papierze, czesto wazniejsze jest to co sie z dyskusji wynosi najpierw w podswiadomosci.
Moje zainteresowanie Hellerem trzyma sie w granicach bo ja za malo wiem aby poprawnie ocenic jego dzielo. Fascynuje mnie jego logika i bezkompromisowosc w rozstawaniu sie z ustalonymi kanonami.To tak w przyblizeniu.
pozdrawiam
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #209 : Luty 19, 2009, 09:53:05 »

Masz rację Acentaur!

Wszystko to co pisałem w tym temacie, było jednocześnie odkrywaniem tego w sobie. Na początku moje sformułowania były mało precyzyjne, koncepcja rozwijała się w trakcie dyskusji. Moje wcześniejsze lektury dały mi co prawda jakąś bazę, ale właśnie dyskusja utwierdziła mnie w szerszym zrozumieniu tematu. Dzięki za podporę duchową, bez Ciebie byłbym już padliną Duży uśmiech



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
leopard
Gość
« Odpowiedz #210 : Luty 19, 2009, 10:55:37 »

....Acentaur, czy Ty żartujesz, czy piszesz poważnie? Przecież facet wdaje sie w tak kompromitujące pyskówki ( no ten...S.H. ), że zęby bolą.... Mało to na świecie poważnych naukowców? Ale sobie wzorzec wybrałeś.....
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #211 : Luty 19, 2009, 21:34:16 »

Witaj leopard,
Cytuj
Acentaur, czy Ty żartujesz, czy piszesz poważnie?
nawet gdyby mial do tego garbata zone i zezowate dzieci oraz pyskowal 24 godziny na dobe, nie zmieni
to w niczym znaczenia jego pracy. Rozumiem, mozesz miec watpliwosci, zreszta jest cala armia o podobnym zdaniu, jest to normalna reakcja. Niekiedy potrzeba wiecej czasu aby sie pogodzic z tym,
ze to co sie mialo cale zycie za absolut, zaczyna rozplywac sie we mgle.
Te pyskowki doprowadzily Stanislawa Hellera do nawiazania konkretnych kontaktow i wkrotce zaowocuje
to na odpowiednia skale.
Pisze to jak najbardziej powaznie.
Aha, jesli myslisz, ze nauka powstaje za biurkiem urzednikow panstwowych to sie grubo mylisz. Tam rozwija sie statystyke. Czy mnie rozumiesz?

Witaj najdrozszy Thotalu, serce ty moje
Cytuj
Dzięki za podporę duchową, bez Ciebie byłbym już padliną
jak tak samo to odczuwam, ja marny robak  Z politowaniem
 ale serdecznie pozdrawiam was obu
Zapisane
radoslaw
Gość
« Odpowiedz #212 : Luty 20, 2009, 11:30:19 »

Hej!
Pozwolę sobie wkleić w tym temacie kilka fragmentów książki Victora Sancheza "Nauki don Carlosa":
"
Energia
Dla don Juana i jego ucznia Carlosa świat nie składa się z postrzeganych przez nas przedmiotów, stałych i namacalnych, lecz raczej z pól energii. Jest to pogląd zgodny z najnowszymi teoriami fizyki. Pojęcie energii to temat przewodni donjuanowskiej myśli i praktyki, nie tylko z racji częstego pojawiania się na kartach dzieł Castanedy, lecz również dlatego, że energia jest zarazem punktem wyjściowym i docelowym każdego działania, jakie podejmuje wojownik.
Don Juan twierdzi, że świat idei w niewielkim stopniu wpływa na życie ludzi. To raczej energia lub osobista moc, energia, jaką dysponujemy, decyduje o wszystkim: o tym, co możliwe i co niemożliwe. W Journey to Ixtlan powiada on: "Człowiek jest niczym więcej jak wypadkową swej osobistej energii..." (III-172).
Kim jesteśmy?
W The Fire From Within Castaneda podejmuje temat naszej prawdziej natury. Pisze on, że w rzeczywistości człowiek jest polem energii czy "świetlistym jajem" Stwierdzenie to pociąga za sobą doniosłe następstwa w całym systemie ćwiczeń i technik wyłożonych przez don Juana.
Nietrudno uzmysłowić sobie, że wszystko, co robimy, wymaga energii; bez koniecznego nakładu energii nie dojdzie do skutku nic, czy będzie to bieg w maratonie Mexico City, zerwanie ze starym nałogiem czy choćby wstanie rano z łóżka.
Mimo że energię ma każdy, przekonujemy się, że cały zapas energii przeciętnej osoby zostaje przez nią zużyty na codzienne czynności, które w całości zdeterminowane są przez jej przeszłość. Cała nasza energia w zwykłym życiu z założenia wydatkowana jest w obrębie znanego; nie pozostaje nam nic na penetrację obszarów nieznanego. Każde nowe przedsięwzięcie z naszej strony, jeśli wykracza poza utarty sposób postępowania, wymaga nakładu "wolnej" czy dostępnej energii. Stąd biorą się tak ogromne trudności w przeprowadzaniu życiowych zmian czy stwarzaniu sytuacji odbiegających od "normalnego" zachowania danej osoby: brakuje na to energii-
Z drugiej strony, na drodze do wiedzy wszystko wiąże się z energią. Wojownik zdaje sobie sprawę, że wyprawa w nieznane, ze wszystkimi zmianami, jakie za sobą pociąga, zakłada nie tylko wysoki poziom ogólnej energii, ale również duży zapas "dostępnej" energii. Dlatego bacznie rozważa on wszystko, co ma związek z energią. Stanowi to sekret świetlistych istot. Jesteśmy energią i nasze postępowanie pociąga za sobą utratę lub zachowanie energii życiowej. Każdy czyn wzmacnia lub osłabia naszą energię, stąd wojownik zwraca szczególną u-wagę na charakter swoich działań. Zawsze ma na względzie doskonałość, optymalne wykorzystanie energii.
Oto jak przedstawia się sedno sprawy: jeśli przestaniemy postrzegać siebie jako ego i przyjmiemy, że jesteśmy polem energii, zmianie ulegnie nie tylko nasze widzenie rzeczywistości, lecz również sposób postępowania. Jako ego odczuwamy potrzebę podejmowania niezliczonych działań, które mają na celu jego obronę i potwierdzenie. Jeśli zaś jesteśmy polami energii, musimy zwracać uwagę na to, jak tę energię wydatkujemy – czy rośnie ona, czy maleje. Dlatego naszym czynom przyświecać będzie zasada właściwego wykorzystania energii, doskonałości, która jest również zwana pieczęcią wojownika.
Podam na to prosty i konkretny przykład: Oto mąż, którego ego reaguje złością i frustracją na to, że żona nie czekała na niego z obiadem, kiedy wrócił do domu z pracy. Jako ego czuje się obrażony, ponieważ ego wymaga od innych ludzi hołdów i bezwzględnego przyjęcia za prawdę swoich o sobie wyobrażeń. Dlatego mężczyzna ten będzie krzyczał i groził swojej żonie, domagając się uznania przez nią tego, iż ego jej męża jako niezwykle ważne zasługuje na szacunek. Jeśli to osiągnie, żona rozpłacze się lub poprosi o wybaczenie i zacznie w pośpiechu, "w nerwach", przyrządzać obiad. W ten sposób jej ukryte przesłanie do ego jej męża (nie jego prawdziwej jaźni) będzie brzmiało: "Tak, wierzę, że istniejesz i jesteś realne; wierzę też, że wszystko, co mówisz o sobie, jest prawdą."
Dzieje się tak, gdyż ilekroć ego nie uzyska potwierdzenia od otoczenia (co zdarza się niemal bez przerwy), zaczyna wątpić w swą realność i czuje się zagrożone. Dlatego za pomocą środków zdeterminowanych przez swą indywidualną historię będzie manipulować rzeczywistością i ludźmi ze swojego otoczenia, dopóki nie wy-musi na nich oświadczenia, że ono, ego, istnieje. Będzie złościć się, obrażać, popadać w depresję, a nawet grozić samobójstwem tak długo, aż uzyska pożądane potwierdzenie. Wiedząc, że jest tworem pozbawionym substancji, ego domaga się nieustannie afirmacji od innych ludzi – z nawyku oddających się podobnemu zajęciu – którzy je akceptują i zachowują się tak, jakby rzeczone ego istniało i reprezentowało prawdziwą jaźń osoby. Tylko w ten sposób może ego się oszukiwać i utwierdzać w przekonaniu, że istnieje, choć w gruncie rzeczy wie, że jest podszyte nicością.
Można tego uniknąć, gdy postępujemy zgodnie z wiedzą o naszej prawdziwej naturze.
Bohater naszej opowieści zareagowałby inaczej, gdyby postrzegał siebie jako pole energii. Wówczas naczelną jego troską byłoby optymalne spożytkowanie posiadanej energii. Zdawałby sobie wtedy sprawę, że złość pochłania ogromną ilość energii, nie przynosząc w zamian nic oprócz osłabienia, kiepskiego stanu zdrowia i ogólnie lichego życia. Toteż, zamiast marnować bezużytecznie swą energię, rozważyłby inne rozwiązania: mógłby spokojnie czekać na obiad albo pomóc żonie w jego przygotowaniu.
Indywidualna moc
Don Juan szczególnie podkreśla to, że to, co robimy, co jesteśmy w stanie zrobić, co nam się przytrafia, i odwrotnie, to, czego nie robimy, nie jesteśmy w stanie zrobić i co nam się nie przydarza, zależy tylko i wyłącznie od naszej indywidualnej mocy. Jest to spójne z podstawową zasadą postępowania wojownika: doskonałością. Doskonałość w tym przypadku oznacza uporczywe poszukiwanie najlepszego sposobu użycia własnej energii. W związku z tym, że w istocie stanowimy pola energii, możemy przyjąć następujące założenia:
Wszystko, co istoty żywe robią, i wszystko, co im się przytrafia, jest zdeterminowane przez ich poziom energii lub indywidualną moc.
Poziom energii wszelkich istot zależy od trzech kluczowych czynników: ilości energii, z jaką zostały poczęte, sposobu jej wydatkowania od chwili narodzin oraz wykorzystywania jej obecnie.
Sposób, w jaki zwykła osoba gospodaruje swymi zasobami energii nie jest dziełem przypadku ani wynikiem wyboru; zdeterminowany jest raczej przez jej przeszłość.
Choć zazwyczaj mężczyźni i kobiety zużywają całą swą energię na wykonywanie nawykowych czynności podyktowanych przez sumę osobistych doświadczeń, możliwe jest przeprowadzenie następujących zasadniczych zmian w ich sposobie funkcjonowania: przesunięcie, zachowanie lub zwiększenie energii.
Wszystko, co odnosi się do ludzi w związku z indywidualną mocą, ma zastosowanie do wszystkich żywych istot, gdyż wszystkie one stanowią pola energii.
Wszystko, co istoty żywe robią i wszystko, co im się przytrafia, jest zdeterminowane przez ich poziom energii lub indywidualną moc. Ludzie sądzą przeważnie, że wydarzenia w ich życiu zdeterminowane są przez czynniki, na które oni sami nie mają wpływu – albo dlatego, że dzieją się poza nimi, albo dlatego, że podobno wynikają z charakteru, stanowią cechę właściwą danej osobie (jej ego). Stąd często słyszymy ludzi narzekających na pecha, jakby była to jakaś siła niezależna od nich samych. Uważają oni, że los się na nich uwziął i wszystko jest przeciwko nim. Albo jeśli uznają, że sami są źródłem problemów, wyrażają się tak, jakby nic nie mogli na to Poradzić: "Taki już jestem". "Mam słabą wolę". "Cza-sem mnie ponosi". Podobnie trudnym do wytłumaczenia zjawiskiem jest podejmowanie nierealistycznych decyzji i popadanie w rozpacz, gdy nie udaje się obrócić ich w czyn, co pochłania ogromne ilości energii.
Skoro wczoraj byłem święcie przekonany, że wstanę rano i zrobię ćwiczenia, dlaczego dziś nie mam na to najmniejszej ochoty? To tak jakby się miało do czynienia z dwiema osobami. W takiej sytuacji mówi się zwykle: "Kłopot w tym, że nie mam silnej woli". Stwierdzenie to nie odbiegałoby zbytnio od prawdy, gdybyśmy wzorem czarownika rozumieli "wolę" jako zapas dostępnej energii. Przeciętna osoba mimo to uważa, że "siła woli" jest cechą osobowości, którą posiada się lub nie i której nie można "dowolnie" rozwijać.
Don Juan widzi to inaczej. Wszystko, co nam się zdarza, zależy od naszej indywidualnej mocy, i również wyłącznie od nas zależy, czy posiadamy tę moc czy nie. Zdrowie lub jego brak, szczęście lub pech, miłość, którą darzymy i jesteśmy obdarowywani, drzwi, które stoją przed nami otworem, drzwi przed nami zamknięte, wszystko to kwestia energii, jaką dysponujemy. W zasadzie można powiedzieć, że osoby o wysokim poziomie energii prowadzą pełne, zdrowe życie (o ile energia nie wymyka im się spod kontroli), natomiast życie osób z małym zasobem energii (zdecydowanej większości) często jest szare i smutne. Nie jest przesadą stwierdzenie, że ten, kto ma energię, może osiągnąć wszystko, natomiast ten, komu jej brak, pozostanie biedny – choćby nawet opływał w dostatki.
Kształtowanie się indywidualnej mocy
Poziom energii wszelkich istot zależy od trzech kluczowych czynników; ilości energii, z jaką zostały poczęte, sposobu jej wydatkowania od chwili narodzin i wykorzystywania jej obecnie. Każdy człowiek dziedziczy jakieś cechy swoich przodków, przede wszystkim rodziców, ale również dziadków i jeszcze starszych pokoleń. Najsilniej jednak daje się odczuć wpływ najbliższych przodków. Obejmuje on nie tylko cechy fizyczne czy fizjologiczne, ale także "energetyczne".
Ważne jest po pierwsze, jakim zasobem energii dysponują rodzice, a po drugie, jaka jej część przechodzi na nową istotę, którą powołują do życia w chwili poczęcia. W rozmowie z Carlosem Castanedą dowiedziałem się, że don Juan tłumaczy to tak: jeśli poczęciu towarzyszyły wielka namiętność, nowej istocie przekazana zostaje duża ilość energii i rodzi się ona "silna". Dla odróżnienia, gdy do poczęcia dochodzi wśród wysoko "cywilizowanych" ludzi, po wielu latach małżeństwa, przy włączonym telewizorze, czy jak określił to Carlos, w wyniku "nudnego" zbliżenia, poziom energii w chwili narodzin będzie odpowiednio niski.
Na szczęście, dziedziczenie nie jest jedynym czynnikiem determinującym nasz zasób energii w życiu. Kształtuje go również sposób, w jaki dziedzictwo to, skromne czy bogate, wykorzystujemy. Tak więc, ten kto w chwili narodzin posiadał niewielki zasób, lecz umiejętnie nim gospodaruje, będzie w lepszej sytuacji niż ten kto ma sporo energii, lecz nad nią nie panuje. W pierwszym przypadku – choć wcale nie muszą tego w ten sposób wyrazić – osoby o niskim poziomie energii wstępują na drogę wojownika, która pozwala im powiększyć energię. W drugim przypadku, ktoś rodzi się z dużym zapasem energii, lecz trwoni go na zachcianki i zaspokojenie własnej próżności, co nadweręża jego zasoby. Tacy ludzie niemal bez wysiłku dostają to, czego pragną, albo manipulują swoim otoczeniem nie dając nic z siebie. Przywykli do tego, że są kochani, lecz sami nie potrafią kochać. Łatwość, z jaką zaspokajają swe pragnienia sprzyja przy tym lenistwu i rozprzężeniu. Mogą rządzić innymi, ale pozostają niewolnikami swych słabości.
Idealnym stanem byłoby mnóstwo energii, całkowita kontrola i trzeźwość. Ale wymaga to więcej pracy niż talentu. Nie ma tu reguł, a w końcowym rozrachunku decyduje nie tyle wyjściowy poziom energii co indywidualny wysiłek.
Przy okazji rozważań o energii trzeba wspomnieć o konieczności dokonania oceny wydatków energii w przeszłości i teraźniejszości, i ustalenia, czy zachodzi między nimi jakiś związek. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytania: "Z jaką ilością energii przyszedłem na świat i jak ją wykorzystałem w dotychczasowym życiu?" z jednej strony, z drugiej zaś: "Na co obecnie spożytkowuję moją energię i jakich mogę dokonać zmian?" Z drugiego pytania płynie nauka, że warunki narodzin i przeszłego życia z góry niczego nie przekreślają. Możemy gospodarować naszą energią inaczej, odbudować ją albo zwiększyć.
We władzy przeszłości
Sposób, w jaki osoba gospodaruje swoimi zasobami energii nie jest dziełem przypadku ani wynikiem wyboru; zdeterminowany jest raczej przez jej przeszłość. Choć my, współcześni ludzie, szczycimy się swą wolnością, to tak naprawdę nasze możliwości wolnego wyboru ograniczają się tylko do wąskiego zakresu ogółu naszych działań. Pomijając nawet funkcje i czynności wynikające z uwarunkowań biologicznych, możemy się przekonać, że to, co robimy, w całości zdeterminowane jest przez indywidualny życiorys – bagaż osobistych doświadczeń. Składają się nań pochodzenie społeczne, narodowość, płeć, osobowość, wyznanie, ideologia polityczna kompleksy i urazy, które razem wzięte przesądza-ją o treści i jakości naszego codziennego życia. Gdy wydaje nam się, że o czymś decydujemy, w istocie wprawiamy w ruch ciąg działań, do których zaprogramowała nas przeszłość – tak jak maszyna, która wykonuje tylko to do czego została zaprojektowana. W ten sposób zdeterminowane są nasze poglądy, pragnienia, wybory, ograniczenia, słabości i uzdolnienia. Nie wybieramy osób, z którymi rozmawiamy i z którymi nawiązujemy stosunki, miejsc, które odwiedzamy, i miejsc, których unikamy. Dyktuje to nam nasza osobista przeszłość, która wyraża się przez strukturę ego.
Ego i indywidualny życiorys są ze sobą ściśle powiązane, tak dalece, że pierwsze jest pochodną drugiego. To ego dzień w dzień każe nam pielęgnować osobistą przeszłość i postępować zgodnie z jej nakazami. Dzięki temu życiorys zostaje umocniony, a wynikające z niego ego uzyskuje w ten sposób samopotwierdzenie. Do wyboru mamy tylko opcje zawarte w wąskim zakresie, jaki narzuca nam nieustająca projekcja naszego indywidualnego życiorysu.
Można wysnuć stąd wniosek, że wykorzystanie naszej energii – innymi słowy, całość podejmowanych działań – przesądzone jest przez osobistą przeszłość i w procesie tym wola zwykle nie bierze udziału. To bardzo rozrzutny sposób gospodarowania energią, który na dodatek nie przynosi zadowolenia. Wystarczy spojrzeć na ludzkie twarze na ulicy, w metrze, czy w samochodach stojących w korkach ulicznych.
"
cdn, pozdrawiam wszystkie ega
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #213 : Luty 20, 2009, 11:57:59 »

Witaj radoslaw,
czy to juz koniec cytatu ? Nie wiem czy moge sie juz teraz wytezac czy tez lepiej poczekac ?  Duży uśmiech
pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Luty 20, 2009, 12:32:46 wysłane przez acentaur » Zapisane
radoslaw
Gość
« Odpowiedz #214 : Luty 20, 2009, 12:00:08 »

to może jeszcze kawałeczek...
"Jak złowić energię
Zazwyczaj mężczyźni i kobiety zużywają całą swą energię na wykonanie nawykowych czynności podyktowanych przez sumę osobistych doświadczeń, możliwe jest przeprowadzenie następujących zasadniczych zmian w ich sposobie funkcjonowania: przesunięcie, zachowanie lub zwiększenie energii. Możliwość przesunięcia energii pozornie zaprzecza naszym wcześniejszym ustaleniom – że wykorzystanie przez nas energii jest z góry określone przez naszą przeszłość. Jeśli jest z góry określone, jak można to zmienić? W rzeczywistości jest to możliwe, choć zdarza się rzadko. Sprzeczność zostaje przezwyciężona w praktyce.
Zaczyna się ona od obrania szczególnej formy działania, wykonywania czynności, które z punktu widzenia ego wydają się dziwaczne. Możemy je nazwać czynami celowymi, lub nie-działaniami oderwanymi od przeszłości, które w rezultacie poszerzają pole naszych możliwości. Wytrwałe wykonywanie działań niezwykłych prowadzi do zaburzenia schematów wydatkowania energii, a co za tym idzie, do ich "rozluźnienia". Kiedy to następuje, łatwiej nam przesunąć energię na nowe, oszczędniejsze z punktu widzenia zużycia energii, zajęcia. Z chwilą gdy przeznaczamy energię na mniej marnotrawne zajęcia, powstaje nadwyżka energii, która z kolei umożliwia nam dalsze zmiany w gospodarowaniu energią. Z czasem zacznie się to przejawiać w tym, że coraz więcej rzeczy w naszym życiu przestanie być niemożliwe – możliwe stanie się zerwanie z nałogiem picia czy palenia, wyzbycie się złości, znalezienie czasu na wsłuchanie się w pieśni drzew czy ptaków. Jeśli będziemy wytrwali, nasza sfera możliwości życiowych i percepcyj-nych tak się rozszerzy, że zaniknie tendencja do postępowania pod dyktando naszej osobistej przeszłości. Gdy to się dokona, będzie można powiedzieć, że osoba wymazała swój życiorys i wyzwoliła się spod jego wpływu. Zmiany te, oczywiście, są możliwe przy pewnym poziomie energii. Bez tego nic nie da się zrobić. Jeśli to zrozumiemy, stanie się dla nas jasne, że do każdego nowego działania potrzebny jest wzrost energii. Osiągnąć to można przez wyeliminowanie najbardziej "energochłonnych" nawyków i zastosowanie zaoszczędzonej energii do działań wykraczających poza codzienną rutynę. Jeśli jednak skupimy się tylko na przesunięciu energii nie starając się jej powiększyć czy zachować, wyniki będą raczej skromne. Kluczem do całej sprawy wydaje się przyrost indywidualnej mocy czy dostępnej energii. Lecz na tym jeszcze nie koniec.
Na tym etapie naszych rozważań nietrudno zrozumieć, dlaczego nie można podjąć nowego czy niepowszedniego działania bez koniecznej do tego "wolnej" energii. Jako że całość naszej energii już jest rozdzielona zgodnie z nakazami przeszłości, skąd możemy zaczerpnąć dodatkowej energii? Oczywiście ze Słońca i z Ziemi, które stanowią nasze główne źródła energii. Niemniej, nasz stosunek do Słońca i do Ziemi jest również zdeterminowany przez życiorys i ograniczamy się do przyjmowania ich energii wyłącznie w pożywieniu. Wiemy jednak, że pochłanianie większej ilości jedzenia nie przyniesie nam wzrostu energii, choć lepsze odżywianie się może w tym pomóc.
Na ogół nie znamy innych sposobów czerpania energii ze Słońca i z Ziemi niż jedzenie. Możliwe jest uzyskanie dodatkowej energii bezpośrednio z tych źródeł za Pomocą specjalnych ćwiczeń. W innych kręgach kulturowych wypracowano rozmaite techniki czy rytuały Prowadzące do wzrostu energii. Choć niektóre z tych praktyk są mi znane (przedstawię je w dalszych rozdziałach), muszę zaznaczyć, że nie spełniają swej roli, jeśli nie mamy dość wolnej energii koniecznej do wykorzystania ich jako rzeczywistych "łączników ze źródłem". Jeśli chcemy mieć więcej energii, wpierw musimy mieć choć trochę dostępnej energii. To miał na myśli Jezus mówiąc, że temu, co ma, zostanie pomnożone a temu, co nie ma, zostanie odebrane nawet to trochę, co ma. Mamy do czynienia z kolejną sprzecznością. Można to jednak wytłumaczyć odwołując się do różnicy (pokrótce omówionej wcześniej) między zwykłą energią i energią, która jest "dostępna".
Wiadomo, że ludzie różnią się poziomami swej energii. Wiadomo też, że całość energii przeciętnych osób zostaje pochłonięta przez codzienne czynności i nawyki. Bez reszty! Gdybyśmy mogli jakoś zdobyć więcej energii, niż jej wydatkujemy, albo zużyć mniej niż zwykle, dysponowalibyśmy "wolną" czy "dostępną" energią. Stanowiłaby ona naszą właściwą indywidualną moc -potrzebną do wykonywania działań nie podyktowanych osobistą przeszłością, w tym przyswajania energii ze Słońca i z Ziemi, która stanowi podstawę wolnego życia.
Jeśli do gromadzenia energii musimy wpierw posiadać zapas dostępnej energii, jak uzyskać tę podstawową energię? Odpowiedź brzmi: możemy ją ocalić. Dokładnie tak. Ludzkie istoty uzyskują "wolną" energię przez ocalenie tego, co już posiadają, przez ograniczenie wydatkowania energii na powszednie czynności.
Metoda jest prosta, lecz przynosi dalekosiężne skutki. Jeśli zawiesimy niektóre uporczywe nawyki myślowe czy czynnościowe, uwolniona w ten sposób energia stanie' się dla nas dostępna, a dzięki niej będziemy mogli wkroczyć na obszar nieznanego – wyrwać się spod władzy naszych życiorysów.
Nie sposób jednak wstrzymać wszystkich czynności życia i nie wszystkie, które da się wstrzymać, pochłaniają energię. Dlatego też wojownik musi sporządzić zestawienie wydatków energii. Dzięki temu, za pomocą techniki śledzenia, może dowiedzieć się, jak zużywa swoja energię, a następnie opracować strategię przesunięcia jej na inne cele. W ten sposób zwiększy on zapas osiągalnej energii. Z tego wykazu adepci mogą wybrać te codzienne czynności, które nie są niezbędne dla życia, a przy tym szczególnie wyniszczające (anty-energetyczne) i dążyć do ich czasowego lub ostatecznego wyeliminowania. W dziale poświęconym poradom praktycznym przedstawię konkretne na to sposoby. Rzecz jasna, do skutecznego zwalczenia natręctw i nawyków, podsycanych przez osobistą przeszłość, potrzebna jest pewna ilość energii. Jest to prawda w odniesieniu do wszelkiego rodzaju nawyków: żywieniowych, emocjonalnych, myślowych i duchowych.
W praktyce trudno jest zerwać z czynnością, która z racji swego charakteru pochłania sporo naszej energii. Nie możemy przestać, gdyż brakuje nam koniecznej do tego energii.
Istnieje jednak wyjście z tej pozornie beznadziejnej sytuacji. Wiąże się to z wykorzystaniem czegoś, co nazywam "minimalną przestrzenią wolności".
Ta "minimalna" przestrzeń, to obszary naszego życia – pozornie mało znaczące – w których możliwe jest celowe działanie wolne od wpływu osobistej przeszłości. Jako przeciętni ludzie nie możemy, oczywiście, od razu zerwać z takimi nawykami jak palenie papierosów, złoszczenie się czy użalanie nad sobą. Możemy jednak zmienić drobiazgi, takie jak pozycja, w której śpimy, albo miejsce, i spać, na przykład, na podłodze. Możemy Przez dwa tygodnie obserwować swoją pierwszą myśl po przebudzeniu się rano i ostatnią myśl przed zaśnięciem. Jeśli jak to często ma miejsce, stwierdzimy, że źle wpływają na naszą energię, możemy świadomie je zmie-nić i pomyśleć co innego. Posługując się zestawieniem wydatków energii, można odkryć rozliczne drobne czynności, które natychmiast pozwolą nam zaoszczędzić trochę energii. Uzyskana w ten sposób energia umożliwi nam wzmożenie wysił. ków i poszerzenie zakresu nawyków, które uprzednio z braku energii, znajdowały się poza naszym zasięgiem. W ten sposób energia pomnaża energię. Do nawyków pochłaniających energię należą: palenie papierosów, alkoholizm, kłócenie się, zbyt długie spanie, nadmierne rozmyślanie, osądzanie innych, krytykowanie, potępianie, narzekanie, utożsamianie się z fantazjami zaczerpniętymi z kina, telewizji czy gazet. Na osobną uwagę zasługują emocje i poczucie własnej ważności. Stanowią one dwa fundamentalne obszary zużywające mnóstwo naszej energii i jak za chwilę zobaczymy, są ze sobą związane.
Emocje
Istnieje różnica między emocjami a uczuciami. Rozróżnienia tego można dokonać dość łatwo; otóż, uczucia są naturalną reakcją na to, co postrzegamy, podczas gdy emocje rodzą się w nas pod wpływem myśli, rozumu (który u przeciętnej osoby nie jest zresztą zbyt rozumny). Uczucia nie pochłaniają energii, natomiast na emocje marnotrawimy ogromne jej ilości.
Elementarne uczucia smutku i radości po prostu powstają z racji naszego bycia w świecie. Na przykład, ciało przeczuwając swoje ostateczne przeznaczenie, daje nam o tym znać w postaci smutku lub melancholii, co nie jest ani bolesne, ani "energochłonne", ale leczy nas z wszelkiej małostkowości i przywraca równowagę wewnętrzną. Podobnie prawdziwa radość płynie z głębi serca – nie wywołana sztucznie przez żart czy komedię powstaje nie za pośrednictwem rozumu, lecz wskutek bezpośredniej percepcji czegoś, co budzi nasz uśmiech. Nie trzeba myśleć, aby poczuć radość na widok nowo narodzonej istoty, kolibra spijającego nektar czy drzewa tańczącego na wietrze, albo gdy ktoś obdarzy nas pieszczotą lub uściskiem.
Z kolei emocje rodzą się w nas nie pod wpływem percepcji, lecz myśli; nie mogą zaistnieć, jeśli nie ma w nas myśli. Ponieważ odsuwamy postrzeganie na dalszy plan, emocje, niestety, utrudniają nam sprawne poruszanie się w rzeczywistości. Typowymi emocjami są gniew, zazdrość, uraza, zawiść, użalanie się nad sobą, depresja. Żadna z nich nie może powstać bez udziału odpowiednich myśli. Kto może się złościć nie myśląc? Aby się rozzłościć, musimy wpierw wmówić sobie, że ktoś nas źle potraktował, skrzywdził, czy coś w tym rodzaju. Jeśli ktoś w to nie wierzy, niech spróbuje wzbudzić w sobie złość bez słów lub myśli.
Weźmy na przykład zakochanego młodzieńca, który czuje zazdrość widząc, jak jego dziewczyna rozmawia z innym mężczyzną i uśmiecha się do niego. Proste fakty wyglądają następująco: Kobieta (jego dziewczyna) rozmawia z mężczyzną (nieznajomym) i uśmiecha się. Czy to wystarczy do wytworzenia się zazdrości, emocji pochłaniającej tak wiele energii? Nie! Kochanek, pod wpływem osobistej przeszłości (może obejrzał zbyt wiele filmów, wysłuchał zbyt wielu piosenek o miłości czy był świadkiem braku uczuć między swoimi rodzicami) na widok swej dziewczyny zajętej rozmową i uśmiechniętej, zaczyna snuć uporczywe rozmyślania: "Ona nie ma powodu mnie zdradzać. Tylko moja osoba powinna wywoływać w niej uśmiech. Ja nigdy jej nie zdradzam, Przynajmniej tak ostentacyjnie. Ona nie ma dla mnie szacunku". To właśnie tego rodzaju tok myślowy, nie same fakty, jest odpowiedzialny za tak bolesne i energo-chłonne doświadczenie zazdrości. Nieważne, czy w rzeczywistości dziewczyna rozmawia z krewnym, kolegą czy kochankiem; zazdrość rodzi się w wyobraźni zazdrosnego młodzieńca.
Kiedy zaleje nas fala emocji, realny świat ginie w oddali; im więcej sami ze sobą rozmawiamy, tym mniej widzimy. Oderwani od rzeczywistości, jak możemy sobie z nią poradzić? Możemy sięgnąć po gwałtowne środki, zatrzeć ostatnie ślady piękna czy miłości, które w przeciwnym razie by się zachowały, i nadal uważamy się za ofiarę. Oto, w jaki sposób tracimy energię. Dlatego warto wstąpić na drogę wojownika i znieść jej trudy.
Jak reszta naszych codziennych działań, emocje lubią się powtarzać i zdeterminowane są przez indywidualny życiorys. Każdy ma właściwe mu "nawyki emocjonalne", charakterystyczne dla siebie sposoby marnotrawienia energii i osłabiania jaźni. Gdy dobrze się przyjrzeć, nietrudno dostrzec, że konflikty i problemy emocjonalne w naszym życiu mają skłonność do nie kończących się cyklicznych nawrotów. Nawet jeśli zmienimy otoczenie, ludzi, z którymi się stykamy, stare problemy znów dają znać o sobie.
Dotyczy to wszystkich emocji. Są zgubne i samorodne.
Poznaliśmy jednak sekret, który właściwie wykorzystany, może oddać nam nieocenione usługi: emocje nie mogą powstać bez udziału myśli; co więcej, nie mogą powstać bez udziału odpowiednich myśli.
Odsłania to przed nami sposób na zachowanie energii. Gdybyśmy kiedykolwiek znaleźli się na granicy wzburzenia emocjonalnego, po prostu wprawiamy się w stan Wewnętrznej Ciszy i emocja nie może wówczas zaistnieć. Jeśli to rozwiązanie przekracza jeszcze nasze możliwości, możemy spróbować zmiany treści naszego dialogu wewnętrznego. Możemy ułożyć piosenkę ze słowami naszych myśli; wymyśleć rymy; czytać w myślach na wspak; pomyśleć coś w obcym języku; przećwiczyć tabliczkę mnożenia albo zaśpiewać kołysankę. W każdym przypadku rezultat będzie ten sam: bez odpowiednich myśli emocja nie powstanie.
Poczucie własnej ważności
Choć w tym rozdziale nie zajmujemy się bezpośrednio poczuciem własnej ważności ani sposobami na jego ograniczenie bądź wyeliminowanie, mimo to kilka słów komentarza jest tu jak najbardziej na miejscu, gdyż, jak wynika z zestawienia wydatków energii, pochłania ono zazwyczaj ponad 90% naszej energii, nie dając w zamian nic, może oprócz chorób, samotności, osłabienia i marnego życia.
Większa część naszej osobistej energii trwoniona jest na czynności związane z poczuciem własnej ważności, które dalece wykracza poza zwykłą próżność. W naszym rozumieniu na zapatrzenie w siebie składają się wszystkie zabiegi ego, które mają na celu umocnić jego rzeczywistość, co służy samopotwierdzeniu ego i przekonaniu go, że naprawdę istnieje.
Nie wnikając na razie w szczegóły, przyjrzyjmy się kilku podstawowym czynnościom związanym z poczuciem własnej ważności. Najszerszy ich zakres dotyczy obrony ego. Zastanówmy się, ile energii zużywamy: ile tracimy na własną obronę, na dbanie o swój wizerunek, na wpływanie na to, jak nas widzą inni, na pozyskanie akceptacji, na obronę przed krytyką, na wykazanie, że jesteśmy najlepsi, albo nic nie warci, najpiękniejsi, najsilniejsi, czy z drugiej strony, najbardziej nieszczęśliwi, niezrozumiani, wrażliwi, okrutni, pokrzywdzeni – zawsze "naj". Oto, jacy czujemy się ważni! Jesteśmy przykuci, jak określa Castaneda, do odbicia swojego "ja" którego zasadniczym elementem jest nasz wizerunek' jaki podsuwamy innym. I na ten właśnie wizerunek idzie najwięcej naszej energii.
Toteż wykorzenienie czy osłabienie zapatrzenia w siebie staje się naczelnym zadaniem wojownika. Nie ma to nic wspólnego z moralnością; wojownik nie kieruje się moralnymi abstrakcjami, lecz zasadą doskonałości. Stanowi pole energii i postępuje zgodnie z tą wiedzą.
Choć własne znaczenie to podstawowy obszar, na którym może dojść do zaoszczędzenia energii, zmagania z nim i techniki jego zwalczania jako pierwsza z form nie-działania omówione są osobno.
Wszystko, co odnosi się do ludzi w związku z indywidualną mocą, ma zastosowanie do wszystkich żywych istot, gdyż wszystkie one stanowią pola energii. Don Juan często wspomina o istnieniu zwierząt, których magia udaremnia wszelkie próby upolowania ich przez myśliwych. Moc swą czerpią stąd, że w przeciwieństwie do zwykłych zwierząt nie mają przyzwyczajeń. Daje im to lekkość, swobodę i nadzwyczajną siłę. Byłoby wielkim szczęściem, zdaniem don Juana, napotkać taką istotę.
Widzimy więc, że zasada indywidualnej mocy ma również zastosowanie do zwierząt. Można powiedzieć, że okazy, którym "sprzyja szczęście", mają po prostu więcej energii. Wiodą bogatsze, intensywniejsze życie niż ich pobratymcy. To samo odnosi się do roślin i innych żywych istot. Na przykład, drzewo może posiadać tak ogromną energię, że nawet odpoczynek w jego cieniu czy konarach wywoła dobroczynny skutek.
Podobne prawidłowości zachodzą również w świecie ludzi. Ten, kto wyzbywa się przyzwyczajeń i posiada wysoki poziom energii, przemienia się tym samym w magiczną istotę, która nie podąża ślepo za stadem. Decyduje o swoim zyciu, przeznaczeniu, okolicznościach – dzięki tej szczególnej mocy, którą ma na swych usługach, lecz której również niestrudzenie musi służyć.
"
pozdrawiam
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #215 : Luty 20, 2009, 12:32:07 »

Witaj radoslaw,
czy to juz koniec cytatu ? Nie wiem czy moge sie juz teraz wytezac czy tez lepiej poczekac ?  Duży uśmiech
 hmm, cos sie popralo z poprzednim postem. Ale go wkleje jeszcze raz
Witaj radoslawie,
dopuki czlowiek nie odnajdzie samego siebie, dopuki nie pozna swej natury i prawdziwej rzeczywistosci, moze troj a moze piecio a moze w koncu 7 wymiarowej, doputy w jego postrzeganiu zawsze bedzie przewazal antropocentryczny punkt widzenia stawiajacy zawsze go swieczniku. Czlowiek bedzie zawsze sie widzial jako bezkonkurencyjny produkt natury a stad nawet niechetnie uznawal Boga nad soba.
Dlatego wszystkie modele daleko wykraczajace poza materie beda slabo akceptowane.
Moze czlowiek jako nosiciel i zarzadca energii i jej przejawow, bedzie latwiejsze do przelkniecia. W nowoczesnej fizyce prawo zachowania energii sie dobrze trzyma a le prawo zachowania masy chyba wlasnie pada.  Uśmiech
W sumie wieloaspektowosc tych samych pojec i zjawisk jest wielce pouczajaca.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Luty 20, 2009, 12:35:48 wysłane przez acentaur » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #216 : Luty 20, 2009, 23:10:00 »

Bardzo ciekawy tekst zamieściłeś Radosławie.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego ego pozwala na wypatroszanie własnych bebechów?
W jakim celu dokonuje wiwisekcji? Chytry podstęp?
A może w ten sposób funduje sobie bezpłatną podróż w wyższe rejony świadomości,
jako pasażer na gapę uczepiony naszej jaźni? Czyżby dla zwiększenia mocy ?
A może ego ewoluuje? Tylko czy kierunek jest oczywisty?
I czy można udomowić ego?  Mrugnięcie
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #217 : Luty 21, 2009, 02:01:40 »

Z moich obserwacji, Ptaku , wynika, że ego , choćby było najbardziej cwane , najbardziej przebiegłe i władcze , też podlega zmianom. O zmianach tych mogą decydować czynniki zewnętrzne - I TO ROBIĄ WŁAŚNIE - choćby TV, reklamy , tzw Autorytety Naukowe, Moralne, Religijne i inne, ale na tej samej zasadzie, w chwili, gdy zewnętrzną akcję  na nasze ego podejmuje duchowy nauczyciel (Myśliciel, Budda, Jezus , Orion, Kasjopea , "cóś" innego ) to ego zaczyna się przestrajać na inny poziom odbierania rzeczywistości, którą postrzega . Odtąd może nagle zacząć dostrzegać energie , zamiast zwykłe działania innych ludzkich eg.
Ok, zadziałaliśmy na ego z zewnątrz. Duchowo. Ono się po prostu dostosowywuje do tego otoczenia i wywołuje na nas samych określone działanie. Dlatego ja nazywam EGO  takim superkomputerem. Ego zmienia się dynamicznie pod wpływem różnych bodźców po czym  zwielokrotnia moc swojego działania . Ono nie może istnieć bez człowieka, zatem w chwili , gdy człowiek przestaje się utożsamiać z tym , co dotychczas kształtowało własne  ego ( to o czym tak obszernie na przykładach napisał radosław ) , gdy człowiek uwalnia od ego swoją świadomość, to ono w naturalny, dynamiczny sposób także zmienia swój charakter . Dlaczego ?
Ponieważ ono jest tylko narzędziem. Postępuje dokładnie tak jak przesuwający się względem zewnętrznych warunków tzw "punkt zamarzania" ciała . Ciało może istnieć w stanie gazowym, ciekłym lub stałym. Ego ( woda)/Duch (powietrze)/Materia (ciało stałe ). W punkcie równowagi, ciało to może być tym, kim tylko zechce . Za pomocą podwyższania świadomości można by "udomowić ego". Należy przejąć kontrolę nad nim, nad Duchem i nad Ciałem, oraz doprowadzić je do punktu w którym wszystkie te aspekty znajdują się w równowadze . Droga Środka . Miejsce z powodu którego jesteśmy właśnie TU I TERAZ.
Moim skromnym zdaniem .

pozdr
East
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #218 : Luty 21, 2009, 09:08:58 »

Chęć kontrolowania poziomu energii może być ewolucyjnym stadium działalności EGO.
EGO lubi kontrolę i wpływy z niej wynikające, widząc nową możliwość ukrycia swej działalności z przyjemnością pozbędzie się starych mechanizmów i dzięki temu wmówi nam, że przestało istnieć. Teraz będzie spokojnie kontrolowało poziom energii, będzie się starało panować nad emocjami, ale wciąż będzie istniało.
Może to dobrze kiedy nasze ego ewoluuje, odbiór naszej postawy zaczyna być korzystniejszy, tak wewnątrz jak i na zewnątrz, tylko kto dokonuje oceny? Co się dzieje z wolnością naszego prawdziwego JA?


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #219 : Luty 21, 2009, 12:52:58 »

Cytat: Thotal
Może to dobrze kiedy nasze ego ewoluuje, odbiór naszej postawy zaczyna być korzystniejszy, tak wewnątrz jak i na zewnątrz, tylko kto dokonuje oceny? Co się dzieje z wolnością naszego prawdziwego JA?

A czy sądzisz, że nasze prawdziwe JA może być w jakikolwiek sposób zniewolone?
Ono nie przejmuje się zapewne grą w „ego i ja”, inaczej nie byłoby prawdziwe.
Prawda zawsze jest wolna, taka jej natura.
Kto dokonuje oceny? Może jakaś wyspecjalizowana komórka EGO? Bo to już cała instytucja!
Ba, korporacja, SYSTEM!  Duży uśmiech
« Ostatnia zmiana: Luty 21, 2009, 12:54:08 wysłane przez ptak » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #220 : Luty 21, 2009, 13:17:40 »

Właśnie - kto dokonuje oceny  ? prawdziwe JA, czy EGO. ?
Wydaje mi się, że ego jest nam niezbędne do życia, do poruszania się w tej materialnej rzeczywistości - wtedy pozwalajmy mu pracować, ale pozostańmy gdzieś w tle , w wiecznie nieruchomej, lecz pełnej życia pustce stamtąd kontrolując jEGO poczynania.
Każdy człowiek ma jakieś marzenia . To są cele , które wyznaczamy sobie .. my ? Czyli kto ? Ja , czy Ego ? A może jest nas dwóch ?
Co by było, gdyby ego nie było , gdyby zanikło w ogóle. Czy rozumiałbym czym jest świat, czy cokolwiek by mnie w tym materialnym świecie obchodziło  ?
Wydaje mi się, że bez ego zanikłoby poczucie integralności prawdziwego JA z całym wszechświatem. Być może wszechświat byłby wówczas o niebo bardziej dokonały niż to widać z poziomu ego, ale jednak - byłby wciąż niepełną doskonałością . Oczywiście istnieje kwestia tego kto kogo kontroluje i w jakich obszarach - no tutaj trzeba się dogadać jakoś ze sobą ;-)
I jeszcze jest trzeci czynnik - ciało . Śmiertelny , organiczny twór , któremu dostarczamy pożywienia . Są ludzie, którzy twierdzą, ze jesteśmy tym, co zjadamy. Ja bym raczej nie skupiał się nad tym CO zjadam, ale JAK i w CO to przetwarzam. Noszę swojego wewnętrznego doktora, moje wyższe Ja, które wie co dobre dla mojego ciała. Niech działa.
Wydaje mi się, że wszystkie 3 aspekty mnie w gruncie rzeczy pragną harmonii. Może się mylę, ale wg mnie jest to fizyczne odczuwalne jako poczucie szczęścia, głębokiej, fizycznej i psychicznej radości.
Coś takiego zdarzyło mi się nieraz , gdy żeglowałem czy to na desce windsurfingowej, czy na jachcie . Umysł i ciało brały udział w fantastycznej fizycznej żeglarskiej przygodzie , która dla mnie ma także wymiar duchowy. Doświadczyłem takich momentów , o których mógłbym powiedzieć ,że było to poczucie szczęścia .
Idealną sytuacją dla mnie byłoby, gdybym miał pracę związaną z żeglarstwem.
I właśnie ku temu nadarza mi się doskonała okazja . Bez rezygnacji z tego , co zawodowo robię do tej pory , pojawia się możliwość, że w tym roku zaopiekuję się dwoma jachtami do czarterowania.

ps. a tak przy okazji , to serdecznie wszystkich zapraszam do przeżycia na moim pokładzie  swojej "morskiej" przygody .

pozdrawiam serdecznie
East
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #221 : Luty 21, 2009, 17:41:54 »

Witaj east,
Cytuj
Ponieważ ono jest tylko narzędziem.
Ego i "ja" tworza pare. Ego nie rozkazuje a tylko zaleca. Ego nie jest silniejsze to raczej "ja" jest slabe.
Ego w miare dorastania "uroslo" do pokaznych rozmiarow i wydaje sie dlatego autorytetem. Ale i ono podlega ewolucji i wplywom. Nie uslyszysz nic od ego w sytuacjych ekstremalnych, tam gdzie chodzi o czyste przezycie. Takze nic w sytuacjach wielkich duchowych przezyc i uniesien. Wiec nie wydaje sie , ze ego jest narzedzie. Ono jest dokladnie madre jak Ty tzn. przekonuje Cie ze tak jest. To ego jest plastyczne zas "ja " jest zawsze takie same.
Cytuj
Wydaje mi się, że wszystkie 3 aspekty mnie w gruncie rzeczy pragną harmonii.
tak wlasnie jest, z tymze kazde na wlasna reke.

pozdrawiam
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #222 : Luty 23, 2009, 23:18:12 »

(..)
Cytuj
Wydaje mi się, że wszystkie 3 aspekty mnie w gruncie rzeczy pragną harmonii.
tak wlasnie jest, z tymze kazde na wlasna reke.
mam nadzieję,  że się jakoś dogadają . Że potrafię się sam ze sobą dogadać . Jeśli nie potrafiłbym, to jak mógłbym się porozumieć z Tobą , czy z kimkolwiek innym na tym forum ?
Dla mnie logicznym jest, że należy najpierw znaleźć sposób na wewnętrzną harmonię zanim zacznie się osądzać innych .
Dlatego na tym etapie , na którym jetem staram się nie osądzać nikogo. Potem też mi to nie będzie potrzebne .

pozdrówka
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #223 : Luty 24, 2009, 16:35:47 »

Witaj east,
Cytuj
mam nadzieję,  że się jakoś dogadają
predzej czy pozniej tak, bowiem one sa miedzy soba wzajemnie sprzezone. Sfera duchowa oddzialowuje
na materie ( cialo, DNA) a materia poprzez kanaly energetyczne i zmysly ma wplyw na ducha. Jesli Twoje cialo w postaci praprapradziadka bralo udzial w eksterminacji konkurencyjnego plemienia ( czas
nie odgrywa zadnej roli ) no to i czesc swiadomosci masz z trwala usterka.  Duży uśmiech
To tak samo jak faszerowanie sie produktami z pomordowanych zwierzat i im gwaltowniejszy akt tym
dluzej i paskudniej panoszy sie w Tobie. Reakcja ogolnienie nie przeklada sie na jezyk matematyki, ona
jest nieprawdopodobnie pokretna. Przybliza to nieco np. mitologia grecka.
Ale w Twoim przypadku nie mam najmniejszych watpliwosci, ze wszystko jest na najlepszej drodze.  Cool
Dziekuje Ci, ze sie podzieliles z nami swoimi przemysleniami.
pozdrawiam
Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #224 : Luty 24, 2009, 16:49:20 »

Autor - Eckhart Tolle

Ego a chwila obecna
http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=Nowa_ziemia
Zapisane
Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 [9] 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.498 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

devilssoldiers mexicas telenovelasmundo kalinowatyper zabojcy