Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 19, 2024, 09:42:50


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 ... 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 [20] 21 22 23 24 25 26 27 28 29 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH .  (Przeczytany 510611 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #475 : Wrzesień 17, 2011, 21:42:22 »

     
W przyszłości, kiedy na Ziemi będzie pięknie a My staniemy się jak Oni, wówczas może zanikną ''naiwne'' pytania.

Prawdą natomiast jest to, że poprzez dorastanie, starajmy się ''rozwikłać'' to co zostało ''zawikłane'', bez skłonności bycia małym chłopcem (czy dziewczynką) wobec ''innych'', bądźmy świadomi tego, że istnieje różnorodność w myśleniu i pojmowaniu otaczającego nas świata.

P.S. W bajeczkach ukrytych jest wiele prawd. Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 17, 2011, 21:59:11 wysłane przez janusz » Zapisane
Enigma
Gość
« Odpowiedz #476 : Wrzesień 19, 2011, 19:55:05 »

Janusz, pisałam po nocy dość długi post do tego tematu...ale pechowo mi sie skasował, to spróbuje napisać w skrócie.

To temat o obrazach, ale co po za dobazgranym podpisem Anu, Enki, Enil łączy z postaciami Brahma, Visnu i Shiwa? Bo według mnie niewiele albo nic. Wojny natomiast tak ludzie jak i bogowie toczyli od począku swego istnienia aż do dziś.

Jeśli chcesz natomiast roztrząsać zapisy świętych ksiąg hinduizmu, to chyba utworzyłeś do tego inny temat.
Po za tym rozdziałów Bhagavad Gity jest 18, nie 9. Krysna nie nawołuje w niej generalnie do wojenki, raczej tłumaczy nieśmiertelność duszy i przeznaczenie człowieka. To dialog przed decydującą bitwą, akurat tu Arjuna doznaje zwątpienia, ta słabość mająca na uwadze powiązania rodzinne, jest tematem rozmowy, w której to Krysna woźnica rydwanu (konie-symbol zmysłów targających człowiekiem) wyprowadza strzelca z mroku ignorancji - strachu. Jedni w tym dialogu dostrzegą nawoływanie do wojny, inni przepis na właściwy porządek rzeczy, jeszcze inni rozprawę o nieśmiertelności duszy. Zależy to od odbiorcy, tymniemniej tekst ten stanowi wartość dla wielu odłamów, których w hinduiźmie jest cała masa. Byłoby niefrasobliwością więc okrajać go do najprostszej, 'płaskiej' wersji obcinania głów.

Bo kim jest opisywany w niej Bóg-Najwyższy? Krysna w tekście tłumaczonym przez wyznawców Hare Krysny, wskazuje na siebie:
8.5 Ktokolwiek zaś w chwili śmierci, opuszczając ciało, pamięta Mnie jedynie, ten natychmiast osiąga Moją naturę. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
9.8 Ode Mnie zależy cały porządek kosmiczny. Z Mojej woli bezustannie manifestują się światy i z Mojej woli ulegają zagładzie.

Tak wiec opierając sie na tekście, podopieczni Swamiego Prabhupady, uznali oni Krysnę za Najwyższego.
http://vrinda.net.pl/vedanta/book.php?a=1&tyt=1&tom=1


Tymczasem w innych fragmentach Krysna pytany:
8.2... O Madhusudano, kim jest Pan ofiar, w jaki sposób mieszka On w ciele? I w jaki sposób ci, którzy zaangażowani są w pełnienie służby oddania, mogą zrealizować Cię w chwili śmierci?
3 Najwyższy Osobowy Bóg rzekł: Niepodlegająca zniszczeniu, transcendentalna żywa istota nazywana jest Brahmanem. A jej wieczna natura nazywana jest adhyatmą jaźnią. Działanie prowadzące do rozwoju ciał materialnych nazywa się karmą, czyli czynnościami przynoszącymi owoce.


Czy wiec Brahman to Najwyższy czy tez jest nim żyjący wraz z ludźmi Krysna? I który mieszka w którym, hę?
Na dodatek istnieją jeszcze i inne tłumaczenia Bhagavad Gity, np Wandy Dynowskiej
http://sady.umcs.lublin.pl/antrel.bhagawadgita.dynowska.htm które zapatrują sie na owe kwestie z drobnymi acz widocznymi różnicami  Niezdecydowany . Nie musze chyba dodawać, ze aby wgryźć sie w tekst, należy poznać kilka różnych tłumaczeń.

A tak po za tym to przecież tylko malusi fragment z przebogatego zbioru pism, jakie mamy dzisiaj dostępne. Sam świety dialog, to zaledwie wycinek Mahabharaty - obecnie 124 opowieści, wcale nie krótkich.

W swoich malunkach, pokazałeś postać niebiesko-skórego Krysny, aby na dole przyrównać (dodajmy walczących o władzę Anu, Enki, Enil) do Brahmy, Vishnu i Shivy. Czy mam rozumieć że wedłu twojego oglądu walczący Krysna jest wcieleniem Vishnu? Pytam bo w niektórych kręgach powstają takie właśnie interpretacje.

Żal nawet wspominać że Brahman w hinduiźmie to istota-duch bezforemny:
To bezpostaciowa, pozbawiona atrybutów najwyższa substancja przenikająca wszechświat i podtrzymująca go. Absolutna wewnętrzna treść wszechświata...
Wisznuici uważają go za przenikający całe materialne stworzenie blask, którym emanuje Bhagawan.


A porównany na obrazku do niego Anu, był istotą z krwi i kości w dodatku, opisany w 'Zaginionej księdze Enki' jako pozbawiony pewnej części ciała:
- Oto wynik zapasów; ja jestem królem, Alalu na Nibiru nie wróci!
Tak mówił Anu, gdy zdejmował stopę z leżącego Alalu. Jak błyskawica Alalu się poderwał. Przewrócił Anu ciągnąc go za nogi. usta szeroko otwarte, szybko odgryzł przyrodzenie Anu,
Alalu polknął przyrodzenie Anu! Cierpiiąc ból nie do zniesienia, Anu krzyczał pod niebiosa.


O,o cóż za historia. Przeczytałam całe 12 ksiąg Bhagavatam (bedzie kilka tysiecy wersów) traktujące o stworzeniu świata, ale takiej historii, jakoby jakiś nikczemnik odgryzł przyrodzenie Brahmanowi, nie znalazłam.
Za to znajdowałam takie z Bhagavatam:

3.9.1 Pan Brahma powiedział: O mój Panie, dzisiaj, po wielu, wielu latach pokut, wreszcie poznałem Ciebie. O jak nieszczęśliwe są wcielone żywe istoty, które nie mogą poznać Twojej Osoby! Mój Panie, jesteś jedynym przedmiotem poznania, ponieważ nie ma nic wyższego nad Ciebie. A jeśli pozornie istnieje coś wyższego, nie jest to Absolutem. Ty istniejesz jako Najwyższy, przejawiając twórczą energię materii.

Więc do kogo modli sie ten Brahma-Anu? Do swego syncia Enkiego-Vishnu? Do siebie samego, do Najwszego Bhagavana? I czyż wogóle godzi sie porównywać postacie żyjce w dawniej w świecie materialnym do istot duchowo-mistycznych?
Czy to nienazbyt proste takowe podpisanie obrazków, a może komuś właśnie zależało, aby awansować do godności bogów?
Januszu, czy czytałeś któreś z wymienionych przezemnie tekstów, aby uczynić to beztroskie porównanie? Jeśli tak, to wymień konkretne losy, przygody, podobieństwa wynikające z tekstu (nie z obrazka) które uprawniają do takich przymiarek.
Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #477 : Wrzesień 19, 2011, 23:36:49 »

Tak to prawda, ten temat poświęcony jest ''wiedzy tajemnej ukrytej w obrazach''. Pisałem też tutaj, że istnieje różnorodność w myśleniu i pojmowaniu otaczającego nas świata. Prawie każda religia ma swoją świętą księgę, w której są opisy powstania wszechświata, Ziemi, człowieka a nawet wygląd Boga czy bogów. Celem ostatnich umieszczonych tutaj postów nie jest pobudzenie do dyskusji na temat, który święty tekst zawiera więcej prawd dotyczących istnienia życia czy samego stwórcy.
Chciałem po prostu pokazać to co opisał William Bramley w ''Bogach Edenu''. To ''Oni'' jak to wyżej napisałaś, toczyli od początku swego istnienia wojny ale co najgorsze namawiali też do tego ludzi nie widząc w tym zła jakie czynili. Podobieństwo ich postępowania zawarte jest w wielu pismach świętych, co opisał w/w autor w swojej książce.
Wyjście z kraju faraonów (ziemi niewoli)  i wejście narodu wybranego do ziemi świętej (świat boski), nie jest symbolem rozwoju duchowego jak to niektórzy tłumaczą ale faktem historycznym czyli wojną o lepsze warunki życia. W podobny sposób osiagnął swój cel naród wybrany Azteków. Czy mieli w tym udział bogowie? Ależ oczywiscie, że tak, opisują to przecież święte księgi. Co było natomiast powodem takiego postępowania istot boskich to już inna bajka, którą staramy się do dzisiaj rozwikłać.
Tak więc porównanie Enlila, Enkiego czy Anu do ''hebrajskich'' czy ''aryjskich'' bogów nie jest czymś nowym. Wiele takich opisów można znależć w internecie. Skutki swoistego pojmowania i rozumienia świętych pism przesiąkniętych ''wojenką'' widać w poniższych linkach.

http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_atlantyda_-_super_rasa_cz6.html

Cytuj
I tak Hitler i Himmler byli osobami odpowiedzialnymi za holocaust. Obaj zawsze mieli przy sobie arjańskie teksty Bhagawd Gita, które były narzędziem usprawiedliwiającym za ich czyny. Twierdzili, że mają rację i ich czyny są słuszne. Arjuna - sanskryt służył im za przewodnika. Słowa zaczerpnięte z Arjuny ... " Jego imię znaczy jasny, błyszczący lub srebrny ... dotyczyły trzech z pięciu Pandava braci i posłużyły nazistom do utworzenia wielkiej machiny oczyszczającej rasę ludzką w okrutny sposób.

http://translate.googleusercontent.com/translate_c?hl=pl&prev=/search%3Fq%3Dhttp://www.gnosticliberationfront.com/adolf_hitler__der_letzte_avatar.htm%26hl%3Dpl%26biw%3D864%26bih%3D804%26prmd%3Divns&rurl=translate.google.pl&sl=de&twu=1&u=http://discaircraft.greyfalcon.us/The%2520Vril%2520Discs.htm&usg=ALkJrhhELU8s7i1bEMK8IjJOU4V6Prej9w

http://black.greyfalcon.us/index.html

Sodoma, Gomora, Mohendżo Daro, Harapa, Sumer to miejsca w których mogła być użyta straszna broń Brahmy. "Głowę Brahmy" - prawdopodobnie pocisk jądrowy wielkiej mocy, użył Ardżuna, w walce z Ravaną. O jakiej cudownej broni mówili naziści pod koniec II Wojny Światowej, w jaki sposób weszli w posiadanie jej opisów?

http://herkimer.blog.onet.pl/Wedy-swiadectwo-jadrowej-Apoka,2,ID398553481,n
http://himalaya-wiki.org/index.php?title=Brahmastra

KULTURA PREKOLUMBIJSKA W MEKSYKU
Termin Azteca pierwotnie oznaczał "ludzi z Aztlan" i odnosił się jedynie do niewielkiego plemienia, które (jako ostatnie spośród wszystkich ludów Ameryki Środkowej) przybyło na obszar Płaskowyżu Meksykańskiego w XIII wieku. Z czasem jednak ludowi temu udało się podbić i częściowo zasymilować wiele innych ludów, dzięki czemu Aztekowie stali się mniejszością w samym Tenochtitlan.
Aztekowie wierzyli, że najważniejszym władcą jest dwoisty bóg składający się z pierwiastka męskiego Ometecuhtli (Pan Dwoistości) i żeńskiego Omecihuatl (Pani Dwoistości). Zasiadali w Najwyższym Niebie - według ich wierzeń a było ich 13-naście. Mieli czterech synów: Tezcatlipaca, który urodził się czerwony, drugi Yayauhqui, urodził się czarny, trzeci Quetzalcoatl lub Yuhucalli Ehecatl, najmłodszy Huitzilopochtli urodził się leworęki i bez ciała, miał tylko kości.

Pan i Pani dwoistości powierzyli synom stworzenie świata. Dwaj starsi synowie polecili wypełnić zadanie młodszym braciom a ci stworzyli ogień i połowę słońca. Następnym ich tworem był mężczyzna, któremu nakazali pracować w polu oraz kobieta, której dano w darze ziarna kukurydzy i warsztat tkacki. Następnym tworem był kalendarz podzielony na dni bogów piekła, niższe poziomy nieba i bogów tam zamieszkałych. Później stworzono wodę i rybę. Z ryby uczyniono ziemię. Jednak słońce, którego była tylko połowa nie ogrzewało ziemi, zatem przystąpili do stworzenia drugiej połowy. Pierwszym słońcem stał się Tezcatlipoca.. W tym czasie ziemię zamieszkiwali giganci. Tezcatlipoca był słońcem 13 razy po 52 lata. Po tym czasie spadł do wody uderzony kijem przez Quetzaleotla. W ten sposób słońce przestało istnieć, wyginęli giganci.

Kolejnym słońcem stał się Quetzalcoatl ponownie zaludniono ziemię, jego epoka trawała tyle samo czasu co epoka pierwszego słońca. Tym razem Tezcatlipoca, kopnął Quetzalcoatla i uczynił wielki wiatr, została zniszczona ziemia. Trzecim słońcem był Tlaloc - bóg deszczu, ale zniszczył go ogień spuszczony z nieba, czwartym słońcem była żona Tlaloca - Chalchiuhtlicue, jej epokę zakończyły ogromne opady deszczu, które spadły z nieba na ziemię. Aby odrodzić człowieka Quetzalcoatl musiał zejść do podziemnego świata Mictlanu - piekła, do którego mieli trafić wszyscy słabi. W dostaniu się do niego pomagał bóg Xolotl. Zmarli przechodzili różne etapy piekła poddawani różnym magicznym próbom. Aby osiągnąć ostateczny spokój dusze musieli przejść przez 9 miejsc w ciągu 4 lat. W tej podróży towarzyszy pies koloru płowego i wiele amuletów.

Aby stworzyć piąte kolejne słońce bogowie poświęcili swoje życie oddając własną krew by wprowadzić słońce w ruch., lecz jako istoty nieśmiertelne pojawili się w dalszej historii świata.

Trzynaście nieb, oraz 9 poziomów podziemia, w które wierzyli Aztekowie.

 
13 Poziomów Nieba


 9 Poziomów Podziemia   

Krainy były oznaczane paskami w trzech kolorach- czerwonym, żółtym i niebieskim, na których widniały symbole gwiazd i mieszkających tam bóstw.

Podziemie składało się z kilku pięter lub rejonów- najczęściej z dziewięciu. Najwyższym poziomem kosmosu był Omeyocan - niekiedy nad nim umieszczano Tamoanchan, najniższym był Itzmictlan apochcalocan nazywany częściej Mictlan.

13 poziomów Nieba, w które wierzyli Aztekowie:
1. Ilhuicatl Tlalocan ihuan Metztli ("Niebo Tlalocanu i Księżyca")
2. Ilhuicatl Citlalicatl ("Niebo Spódnicy z Gwiazd")
3. Ilhuicatl Tonatiuh ("Niebo Słońca")
4. Ilhuicatl huixtotlan ("Niebo - Miejsce Soli")
5. Ilhuicatl mamalhuacoca ("Niebo, Gdzie Jest Świder Ogniowy")
6. Ilhuicatl yayauhca ("Niebo Ciemne")
7. lhuicatl xoxouhca ("Niebo Zielone")
8. Iztapalnacazcayan ("Miejsce Mające Kąty z Obsydianowych Płyt")
9. Teotl iztacca ("Biały Bóg")
10. Teotl cozauhca ("Czerwony Bóg")
11. Teotl tlatlauhca ("Czerwony Bóg")
12. Omeyocan
13. Omeyocan

Omeyocan było często uważane za dwunaste i trzynaste niebo, choć inne źródła wymieniają osobno bogów tych poziomów. I tak w dwunastym panem był bóg Tlahuizcalpantecutli, a w trzynastym niebie, bóg dwoistości Ometecutli.

W mitologii Azteków kraina Podziemi nazywała się Mictlan był uważany za krainę świata podziemnego gdzie przebywali zmarli, którzy nie dostąpili zaszczytu wędrowania po niebie wraz ze słońcem.

1. Tlalticpac
2. Apanohuayan ("Przejście Wód")
3. Tepetl monanamicyan ("Miejsce, Gdzie Zderzają się Góry")
4. Itztepetl ("Obsydianowa Góra")
5. Itzehecayan ("Miejsce Obsydianowego Wiatru")
6. Pancuecuetlacayan ("Miejsce, gdzie Powiewają Chorągwie")
7. Temiminaloyan ("Miejsce, gdzie Ludzie są Pod Silnym Ostrzałem")
8. Teyollocualan ("Miejsce, Gdzie są Zjadane Ludzkie Serca")
9. Itzmictlan apochcalocan ("Obsydianowe Miejsce Śmierci, Miejsce bez Dymika").

Najważniejsze krainy:
- Omeyocan
- Tamoanchan
- In Ichan Tonatiuh Ilhuicac
- Cihuatlampa
- Cincalco
- Tlalocan
- Xochiatlalpanlub Chichihualcuauhco
- Tllilla-Tlapallan ("Świat Bezcielesnych")
- Aztlan
- Chicomoztoc
- Collhuacan
- Huehuetlapllan

Podobne opisy można spotkać w świętych księgach Indii. Czyż nie jest to dla współczesnych ludzi wiedzą tajemną?
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 20, 2011, 07:54:35 wysłane przez janusz » Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #478 : Wrzesień 20, 2011, 17:53:57 »

Zawsze to jakaś ciekawostka..

lub meander który podsuwany jest bezwiedną(bo przeciez nie robiłby tego celowo) reką janusza,
 by ktoś mógł w nim ugrzęznąć
Mrugnięcie
to taka forma testu odporności.

Cytat: janusz
Prawdą natomiast est to, że poprzez dorastanie, starajmy się ''rozwikłać'' to co zostało ''zawikłane'
Czy mozna coś-kolwiek "rozwikłać" wiklając lub bezmyślnie powielając zawikłane?
Uśmiech moim skromnym zdaniem raczej proste, że nie można.

Cytat: janusz
P.S. W bajeczkach ukrytych jest wiele prawd. Mrugnięcie
To prawda.
A inaczej:  wiele prawd jest skrywanych
Po co skrywac coś co jest oczywiste?.. czy to nie wikłanie i zawikłanie?

Dobre bajki mają tę zaletę, ze kumulują wiele aspektów i różnych empiryzmów w jednej intensywnej opowieści. Czegoś uczą. nspirują do rozwoju.
Słabe bajki są coraz lepiej ubranym kłamstwem i coraz lepiej schowanym przękretem.. tez czegoś uczą
Mrugnięcie

Wszystko odnosi się do naszej biezącej świadomosci.
Jesli już coś wiemy pojmujemy i ogarniamy - to powielanie DZIŚ odgrzewanych kotletów,
jakie towarzyszyły ..choćby i naszej swiadomosci eony temu jest raczej zawiklywaniem niz rozwiklaniem.

Kazdy czas ma swoje tajemnice - dopuki ich się nie rozswietli.
Ale jeśli się je rozświetliło - to ciekawszym wydaje się penetrowanie praw dziwych tajemnic.
Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #479 : Wrzesień 20, 2011, 23:58:26 »

Każdy z nas pochodzi z innej ''bajki'' i inne są jemu przeznaczone do poznania ''tajemnice''.
Syty nie zrozumie głodnego tak jak i zdrowy chorego. Dlatego mądrość zawarta jest w słowach, to one pozwalają
szybciej poznać problemy bliźniego i łatwiej trafić do ludzkich serc. To w nich jest ukryta największa tajemnica
zrozumienia i porozumienia.

<a href="http://www.youtube.com/v/tnE7qz5GUFY?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/tnE7qz5GUFY?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2011, 00:02:35 wysłane przez janusz » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #480 : Wrzesień 25, 2011, 19:22:25 »

Posty dotyczące mitologii indyjskiej wydzieliłem jako niezależny wątek: Bogowie Indii
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #481 : Październik 07, 2011, 20:41:14 »

Sposób na nieśmiertelność Mrugnięcie



Podobno przechytrzył samego diabła, któremu sprzedał duszę. W zamian zażądał spełnienia swych pragnień intelektualnych i cielesnych. Został uwieczniony na kartach dziesiątek książek, napisanych w różnych krajach i epokach. Kim naprawdę był Faust?

Może był wybitnym naukowcem, który jak Prometeusz próbował wydrzeć Bogu niedostępną dla ludzi wiedzę? Lub potępieńcem, który zaprzedał duszę diabłu, by następnie wybawić ją od piekła dążeniem do dobra ogółu? Może jednak czarnoksiężnikiem, jednym z wielu, który miał swoje pięć minut, i za pomocą kłamstw oraz czarów chciał zapaść w pamięć pokoleniom?
O okolicznościach śmierci Fausta, rodem z horroru, donosi kronika, napisana przez hrabiego von Zimmerna w latach 1564-1566. Czarnoksiężnik zginął w wyniku nieudanego, chemicznego eksperymentu. Nie udało mu się wyprodukować kamienia filozoficznego ani eliksiru młodości, a mimo to w pewien sposób osiągnął cel, o którym marzył i do którego dążył przez całe życie: dzięki licznym dziełom literackim i teatralnym zdobył upragnioną nieśmiertelność.

Nazywat się Georg Zabel. Przyszedł na świat w 1480 roku, w Knittlingen w Wirtembergii. Już za jego życia wiele zmyślonych faktów stato się elementami jego biografii. Teraz, gdy minęto pięćset lat, trudno stwierdzić, które z nich są prawdziwe.
Ten podróżujący po Europie czarnoksiężnik, niejednokrotnie nadawat sobie wymyślone tytuły i przechwalał się swoimi umiejętnościami. Podobno studiował medycynę, astrologię i alchemię na znanych europejskich uniwersytetach, wątpliwe jednak, czy jakiekolwiek nauki ukończył. Mimo to chętnie tytułował się: Magister Georgius Sabelli-cus, Faustus junor, fons necromanticorius, astro-logus, magnus secundus, chiromanticus, aero-manticus, pyromanticus, in arte hydra secundus.
Faust twierdził, że może odtworzyć z pamięci dzieła Platona i Arystotelesa. W Erfurcie usiłował przed studentami wywołać duchy bohaterów dzieł Homera. Przekonywał również, że może odtworzyć zaginione komedie Plauta i Terencjusza. Przebywając w Kreutzenach, chełpił się, że potrafi spełnić każdą z ludzkich zachcianek. Przechwalał się nawet, że potrafiłby powtórzyć wszystkie cuda Chrystusa.
W tym świetle niewiarygodny wręcz wydaje się fakt, że w 1520 roku jeden z biskupów zaoferował mu dziesięć guldenów za napisanie horoskopu - najwyraźniej wcale mu nie przeszkadzało, że Faust ma konszachty z diabłem (nawet w towarzyszącym mu psie i koniu duchowni upatrywali wcieleń szatana).

Postać czarnoksiężnika fascynowała przez całe życie wielkiego romantycznego poetę Johanna Wolfganga Goethego, który dzieło swego życia poświęcił właśnie Faustowi. Przeżywa on w dramacie Goethego tragedię uczonego, tragedię kochanka (jego ukochana miała na imię Małgorzata), tragedię artysty oraz tragedię władcy, a jednocześnie polityka. Jednakże znawcy biografii Goethego zauważają, że w postaci czarnoksiężnika poeta przedstawił samego siebie. To on przecież praktykował alchemię i czytywał pisma magiczne, kochał się w córce pastora, Fryderyce Brion, oraz interesował się procesem i życiem dzieciobójczyni Zuzanny Małgorzaty Brandt z Frankfurtu. Goethe - poeta, a jednocześnie wysokiej rangi urzędnik księstwa weimarskiego, podróżnik i długoletni badacz przyrody, przelał zręcznie swoje doświadczenia na papier, pisząc „Fausta".
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #482 : Październik 07, 2011, 21:03:39 »

Heh, skoro sam biskup mu uwierzył to musiał być ten Faust niezłym "czarodziejem" ,ale słowa. Magia zawsze polegała na zręcznym użyciu słów i gestów oraz trickach. Znając prawa rządzące ludzką psychiką można dokonać wielu pomysłowych sztuczek.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #483 : Październik 07, 2011, 21:20:55 »

Cytat: Johan Wolfgang Goethe
Może był wybitnym naukowcem, który jak Prometeusz próbował wydrzeć Bogu niedostępną dla ludzi wiedzę? Lub potępieńcem, który zaprzedał duszę diabłu, by następnie wybawić ją od piekła dążeniem do dobra ogółu?

Myślę, że sprawą drugorzędną jest kim był.
poruszał jednak ważne wątki, które mają istotny wpływ na świadomość "ogółu".

Cytuj
jak Prometeusz próbował wydrzeć Bogu niedostępną dla ludzi wiedzę?

Jaki to "bóg", który ukrywa coś przed swym "koronalnym stworzeniem", jakim ponoć jest człowiek?

Cytuj
który zaprzedał duszę diabłu,

Ciekawostką jest to "sprzedanie duszy diabłu". Pisma wszelakie podają, że chcąc to uczynić należy podpisać "cyrograf własną krwią", najlepiej na byczej skórze. Duży uśmiech Mrugnięcie
By utwierdzić pospólstwo w "demonicznym" znaczeniu tego czynu. Zły
Czy rzeczywiście demonicznym?
Jeśli tak, to "demony" są bardzo świadome, by nie powiedzieć rozwinięte technologicznie. Po co takiemu demonkowi "moja krew"? Czyżby wampir? To lubią twórcy horrorów - też mają swoje cele, ale to inna "bajka".
Gdzie tam! Śmiem twierdzić, że to jedna z  najbardziej materialnych cywilizacji. Duży uśmiech
"Podpis krwią", na pierwszy rzut oka bajeczna, fantastyczna brednia, a w rzeczywistości fakt, który może dać naszemu "demonkowi" całkowitą informację o sobie = DNA. Afro
Chyba czas najwyższy porzucić te "zabobonne wierzenia" o diabłach i im podobnych i rozsądniej spojrzeć na rzeczywistość. Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Październik 07, 2011, 21:24:04 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #484 : Październik 07, 2011, 21:27:51 »

coz dlaczego grecja upada?Uśmiech u nas tez niedlugo maja takie byc Uśmiech

po co komu skan teczowki?Uśmiech wooduu people Uśmiech

http://korwin-mikke.pl/europa/zobacz/protesty_w_grecji_przeciwko_nowym_dowodom_osobistym/38798

http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-tusk-nowe-dowody-biometryczne-za-rok,nId,79282
« Ostatnia zmiana: Październik 07, 2011, 21:28:35 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #485 : Październik 07, 2011, 23:18:31 »

Masz rację......to także w pewnym sensie sprzedaż, Zły złym mocom naszej tożsamości. Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Październik 07, 2011, 23:20:26 wysłane przez janusz » Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #486 : Październik 08, 2011, 11:51:32 »

Cytuj
"Podpis krwią", na pierwszy rzut oka bajeczna, fantastyczna brednia, a w rzeczywistości fakt, który może dać naszemu "demonkowi" całkowitą informację o sobie = DNA.
Chyba czas najwyższy porzucić te "zabobonne wierzenia" o diabłach i im podobnych i rozsądniej spojrzeć na rzeczywistość.
Gwarant prawa Etapowości
..i tego że jakiś bucefał nie dostanie się między wódkę a zakąskę.
Swoja "krwią" pokazujesz, ktoś zacz. As is.


Sens EZOteryki | sens ezoteryki ..zjawiska powiązane



Cytuj
po co komu skan teczowki?
identyfikacja ciał jest niezbędna na użytek sortowni.
Oczywiście są rożnorakie wizje filtrowania DNA..
i cały wic jest w tym zeby właściwa filtrownia miała Twoj id,
a te uzurpujące niekoniecznie.

Twój wewnętrzny rozwój pomoze Ci wybrać coś stosownego dla siebie - Chichot - to element procesu filtracji Uśmiech

Jesli chcesz, aby cały twój dorobek rozwojowy i ewolucyjny został skazany na przypadkowość i loterię,
to w kluczowym momencie nie daj się zidentyfikować... to jak gwarancja nieharmonijnej przyszłości..
bo albo dostaniesz na barki rzeczy ponad swoją miarę - albo Twoj potencjał będzie nieaktywny.. tak czy owak odsunie Cię to od samospełnienia i harmonii

Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #487 : Październik 09, 2011, 16:54:58 »

Symbolizm Jacka Malczewskiego

Epoka symbolizmu to niesłychanie dziwny okres w dziejach sztuki. Wtedy malarstwo, podobnie jak i poezja, uprawiają kult symbolu. Krytycy oczywiście to potępiają. Poetów określają mianem ciemnych i niezrozumiałych. Zresztą symbolizm jest głównie kierunkiem w poezji - rozdarta sosna, próchniejąca limba - o tym pamięta każdy, kto uczył się języka polskiego. Jednak istnieją także obrazy symbolistyczne. Dlatego za swoje od krytyki dostają także malarze. Zarzuca się im niezrozumiałość i wydumanie. Głównym celem symbolistów było pobudzenie niezwykłych nastrojów, które uzyskiwali dzięki harmonii, ale i dekoracyjności dzieła, za pomocą elementów abstrakcyjnych jak linia, kolor czy plama opowiadali oni o stanach emocjonalnych twórcy.


Introdukcja

Przesłanie tego obrazu kojarzy się ze znaczeniem jednej z kart Tarota. Karty oznaczonej numerem zero. Ta karta to Głupiec. Kojarzona ze spontanicznością, entuzjazmem i nowymi możliwościami. W położeniu prostym wskazuje dobry kierunek zmian, z kolei położenie odwrócone wróży bezmyślne i nieprzyjemne w skutkach postępowanie. Głupiec jest ponadto symbolem braku przywiązania do wartości materialnych, jednocześnie po prostu głupoty ludzkiej. Głupiec, w przeciwieństwie do Maga, nie zdaje sobie sprawy z tego co posiada (w tobołku na plecach). Reprezentuje nowe, ale nie przemyślane działanie. Głupiec daje nam przestrogę – pomyśl zanim coś zrobisz. Osoba, która jest pokazana Głupcem ma tendencję do bagatelizowania różnych spraw oraz do ich spłycania. Kieruje się wyłącznie swoją intuicją, która nie do końca jest poprawnie ukształtowana, dlatego też Głupiec może zachowywać się jak małe dziecko, nie zdając sobie konsekwencji z swojego zachowania. Mrugnięcie
 
Dobrze, gdy w Tarocie karcie Głupiec towarzyszy karta Koło Fortuny. To karta losu. Mówi, że nastąpi zmiana, która odmieni któryś z aspektów życia. Jeżeli jakaś sprawa idzie źle, należy spodziewać się zmiany, jako nagrody za dotychczasowy pozytywny stosunek do życia. Masz pozytywny stosunek do wielu spraw, korzystnie wpływający na twój osobisty rozwój. Prawdopodobnie dobrze czujesz Kosmiczny system premiowania uczynków więc wychodzisz zwycięsko z zadań, które zostały Ci postawione. W zależności od położenia karty, oraz czego dotyczy pytanie, zmiana może przyjść także w tobie samym, możesz doznać olśnienia, zrozumieć na czym ma polegać istota tego czy innego zagadnienia. Tak czy inaczej ciężko na to pracujesz, choć sam nie zawsze wiesz po co to robisz i czasami nawet wątpisz w zasadność takiego wkładu pracy. Symbolika tej karty mówi o powtarzalności, cykliczności procesów zachodzących w świecie.
 
Malczewski domalował do Introdukcji Błędne Koło.


Własna droga czyli … Melancholia i Błędne koło


Błędne koło

Błędne koło to obraz, w którym Malczewski nawiązuje do swego wcześniejszego dzieła o jakże dziwnym, niemalarskim tytule Introdukcja. Introdukcja to raczej w poezji, w muzyce a tu? Chłopczyk w postrzępionym kapeluszu i pochlapanym farbami ubraniu zadumał się na ławeczce. To symboliczny autoportret Malczewskiego. Namalował siebie sprzed lat. Na Błędnym kole także widnieje ta postać. Malarczyk siedzi na samym czubku drabiny i spogląda na postaci szalejące jakby w obłąkaniu. Ludzie pędzą w nieznanym celu, mają twarze wykrzywione uśmiechem lub grymasem. Koło zamyka starzec - niemalże jak Adam z Sądu Ostatecznego Michała Anioła tyle, że starzec, w przeciwieństwie do Adama, rwie się do walki z ustami rozwartymi od krzyku i zaciśniętymi pięściami. Jednak w tym wieku niewiele można już zdziałać. Wszyscy na tym obrazie są postaciami z wizji, marzeniami i obawami młodego malarczyka. Przeżyciami i przemyśleniami Malczewskiego. Tymi co minęły i tymi co … przyjdą. Albowiem czym jest sztuka jeżeli nie zmaganiem się z samym sobą?


Melancholia

Melancholia to tytuł obrazu, którym Malczewski chciał podsumować zbliżający się ku końcowi wiek dziewiętnasty. Artysta przy sztalugach, w pustej pracowni siedzi i patrzy jak na środku szaleje tłum postaci. Skłębione wirują dzieci i młodzież wymachując szabelkami. Pędzą na niewidzialnego wroga. Kosynierzy ruszają do boju, wdowy w czarnych chustach snują się pomiędzy walczącymi i szukają najbliższych. Żołnierze napoleońscy kłębią się wokół sztandaru. Jednym słowem wszyscy są pogrążeni w melancholii poświęcili się bowiem jednej sprawie - Ojczyźnie. Sama Melancholia stoi w ogrodzie widać ją za oknem. Zadumana, zapatrzona w ogród. A co robi artysta? Jak człowiek z końca wieku: „Głowę zwiesił niemy.” Melancholia wywarła wielkie wrażenie i to nie tylko swoja treścią, ale i ujęciem artystycznym. Wizja stulecia w wykonaniu Malczewskiego to fantazja o ziemskim kształcie. Nie ma tu romantycznego krajobrazu ani niczego co by potęgowało nastrój jak mgła czy np. Światło księżyca. Ten obraz zapoczątkował nową, bezsprzecznie własną, drogę Malczewskiego.


Hamlet polski

Obraz ma nastrój melancholijny. Przedstawiony tu mężczyzna ma na biodrach pas z ładownicą, wypełnioną jednak nie kulami, lecz tubami farb, trzyma on w ręku kwiat, z którego obrywa płatki. Stara kobieta ma ręce skute kajdanami, podczas gdy dłonie młodej dziewczyny, choć opasane bransoletami kajdan, są wolne. Oznaczać to może, że mężczyzna jest najwidoczniej artystą, tuby farb tkwiące ładownicy są częścią uzbrojenia - orężem do walki, ale walki o co? Można się domyślić, że odpowiedzi na to pytanie udzielają postacie kobiet. Stara kobieta w kajdanach to symbol wieloletniej niewoli i zwątpienia, dziewczyna zaś uosabia nadzieje wolności. Wydaje się, że mężczyzna nie wie, którą ma wybrać drogę: ku zwątpieniu czy ku nadziei. Artysta swoją decyzję powierza losowi - wróżbie z kwiatu.
Patrząc na ten obraz odczuwa się niepewność i trwogę. Ma wrażenie, że autor malując ten obraz chciał nam przekazać swoje uczucia, swoją niepewność i zwątpienie co do odzyskania przez Polskę niepodległości. Być może mężczyzna przedstawiony na obrazie miał uosabiać postać samego Jacka Malczewskiego.



Zatruta studnia

Od czasów Melancholii i Błędnego koła już zawsze Malczewskiemu towarzyszą postaci fantastyczne. Są jednak takie obrazy, gdzie nie ma postaci fantastycznych na nich to nie postać jest symbolem. Nie wiadomo dokładnie o co chodziło mu gdy malował serię obrazów zatytułowanych Zatruta studnia. Dlaczego woda pełna robactwa i mętów, która oczywiście nie może ugasić pragnienia, stała się tematem obrazów. Nie może się jej napić ani dziewczynka smętnie zaplatająca warkoczyk, ani starzec, ani dziecko. Być może ta studnia to symbol naszych pragnień, których nie możemy zaspokoić. Może naszych niezdrowych ambicji? Nie dowiemy się. Malczewski nie pozostawił żadnego komentarza odautorskiego do swoich obrazów. Jedno jest pewne są to obrazy na wskroś polskie. Tak polskie, że wystawy ich za granicą nie spotykają się ze zrozumieniem. Zachwyca obcokrajowców paleta barw, sposób przedstawienia postaci, ludzkiego ciała(bo jest mistrzem kościstych palców i spracowanych dłoni). Jednak za granicą nikt nie może zrozumieć o co chodzi w tych dziwnych obrazach. Dlaczego? We wszystkich symbolicznych obrazach Malczewskiego największą rolę odgrywają tytuły. Trzeba je znać jeżeli chce się zrozumieć dokładnie twórczość tego Malarza. Trzeba też znać historię Polski, jej literaturę a wreszcie znaczenie podstawowych symboli. Ale to i tak jest tylko próba włamania się w krainę fantazji Malczewskiego przy pomocy wytrychu. Klucz mistrz Jacek zabrał do grobu. Zmarł w 1929 roku jako 75-letni starzec. Thanatos przyszła i do niego.

Thanatos i artysta
« Ostatnia zmiana: Październik 09, 2011, 19:02:41 wysłane przez janusz » Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #488 : Październik 09, 2011, 21:27:40 »

janusz,
Cytuj
Trzeba też znać historię Polski, jej literaturę a wreszcie znaczenie podstawowych symboli. Ale to i tak jest tylko próba włamania się w krainę fantazji Malczewskiego przy pomocy wytrychu. Klucz mistrz Jacek zabrał do grobu.
lekka przesada, bo na tym świecie symbolika była i jest niezmienna. Tyle, że nie sposób ja poznać z encyklopedii, w której współczesny człowiek dowiaduje się wszystkiego co mu potrzebne. On nie lubi sytuacji , kiedy ze wstydem musi przyznać, że czegoś nie wie. On musi mieć na wszystko niepodważalny dowód. I to jest ten lep, śmierdzący lep różnych psychopatów, umiejących tylko ten lep lepić, a na który chordy "realistów" tak chętnie wpełzają.
pozdrawiam
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #489 : Październik 10, 2011, 16:46:57 »

@janusz
odnośnie obrazu pt "błędne koło "
Cytuj
Koło zamyka starzec - niemalże jak Adam z Sądu Ostatecznego Michała Anioła tyle, że starzec, w przeciwieństwie do Adama, rwie się do walki z ustami rozwartymi od krzyku i zaciśniętymi pięściami.

Ja w tym starcu nie widzę żołnierza. W tym wieku nie walczy się już, bo i z kim. I o co ? W tym wieku starzec w zaciśniętej dłoni ściska najcenniejszy skarb  - klucz do wyzwolenia z błędnego koła wirujących tożsamości.
Wszystkie inne postaci krążą wokół chłopca usiłując go "zaczarować" swoim "ja", taką czy inną postawą, tragiczną , komiczną, wesołą, smutną czy też mroczną. Jedynie starzec odwraca się od chłopca ,jedynie jego twarz zwraca się z wyrazem bezgranicznego zdumienia ku WYZWOLENIU. Poza "ja". Bo jakież to "ja" w  tym wieku może jeszcze imponować ?

Bardzo mi się  podoba w obrazach Malczewskiego przedstawianie postaci z różnych ,trójwymiarowych perspektyw jednocześnie na jednym planie. Zmienia to zupełnie znaczenie przestrzeni. Traci ona pojęcia "góra/dół/prawo/lewo" oraz ziemski atrybut przyciągania ( unoszenie się postaci, płynność ). Wszystko co najbardziej inspirujące dzieje się poza prawami fizyki Uśmiech Przy tym realizm samych postaci , one są bardzo proporcjonalne , wyraziste, rzekłbym, że Malczewski permanentnie stosuje grecki szablon - złotą proporcję .
Zapisane
Laguna__
Gość
« Odpowiedz #490 : Październik 12, 2011, 22:43:16 »

Witam

Odnosnie obrazu - Bledne kolo

Dla mnie obraz symbolizuje zycie kazdego czlowieka . w aspekcie zarowno czysto duchowym swiadomym dazeniu do doskonalosci i osiagniecia nirwany oraz czysto egzystencjalnym. materialnym mysle . ze smialo doszukac sie mozna tutaj jeszcze innych aspektow . bowiem obraz jest wszechstronny jak wszystko  :)drabina to szczeble . poziomy na ktore probujemy sie wspinac w swojej duchowej wedrowce szukajac wszelkich sposobow .aby wejsc szczebel wyzej jedni jak widzimy robia to zbiorowo inni samotn.ie  . a jeszcze inni probuja okultyzmu i roznych rytualow.sposobow. Zarowno ci po lewej stronie jak i po prawej z tym  ,ze lewa strona dotyczy tych ktorzy wspinaja sie swiadomie lub nieswiadomie kroczac droga do jasnosci natomiast prawa to kroczenie strona ciemna zla jak to woli ,Zarowno po stronie prawosci i nieprawosci okazuje sie , ze zawsze mozna spasc na sam dol lub poczatek wszystkiego . Chlopiec dla mnie jest symbolem naszego wewnetrznego dziecka i on jest juz na szczycie . jest symbolem naszej duszy . ktora ma pierwiastek nieskonczonosci i boskosci i wreszcie jest rowniez symbolem prostoty w mysl jest wiele szkol ale wiedza jedna - ma na imie prostota

chyba wypadlam w opisach z obiegu wybaczcie ,ale bylam bez internetu rok  Płacz Uśmiech


I po problemie
Darek

dzieki za pomoc Darku Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Październik 12, 2011, 22:59:37 wysłane przez Laguna__ » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #491 : Październik 26, 2011, 23:27:43 »

W Sali Podwójnej Prawdy

Na zachodnim brzegu Nilu, naprzeciwko Luksoru i Karnaku, znajduje się dziwna i piękna świątynia w Deir el-Medina - podobnie jak Edfu i Dendera powstała w ostatnich dniach wielkiej niegdyś cywilizacji starożytnego Egiptu. Poświęcona w III wieku p.n.e. Maat, egipskiej bogini kosmicznej równowagi, ma ściany pokryte hieroglificznymi tekstami wyrażającymi starożytne idee religijne i duchowe. Główna oś świątyni przebiega wzdłuż linii południowy wschód - północny zachód. Przez bramę w południowo wschodnim murze wchodzimy na dziedziniec, zdominowany przez cztery bogato zdobione kolumny z roślinnymi kapitelami. Mijając je, docieramy do centralnej sali, na której końcu znajduje się troje drzwi prowadzących do trzech osobnych kaplic. Kaplica położona najdalej na południe, choć na pierwszy rzut oka wydaje się ciemna i niezbyt interesująca, zawiera pięknie rzeźbioną i niemal w całości zachowaną scenę psychostazy, czyli ważenia duszy (z greckiego psyche = dusza, czyli serce, i stasis = waga). Stojąc w drzwiach kaplicy, zwracamy uwagę na ścianę po naszej lewej stronie, ozdobioną eleganckim reliefem przedstawiającym Ptolemeusza IV Filopatora (panującego w latach 221-205 p.n.e.), na którego rozkaz wzniesiono świątynię Maat.


Scena ważenia duszy.

Władca wyobrażony jako dusza zmarłego, ubrany w sandały i prostą lnianą spódniczkę, jest w tej scenie wprowadzany do przestronnej sali, w której zasiada - w częściowo zmumifikowanej formie - Ozyrys, wielki bóg śmierci i zmartwychwstania, w astronomicznej religii starożytnych Egipcjan identyfikowany z wielką południową konstelacją Oriona. Miejsce, do którego jest wprowadzany Ptolemeusz, czasem nazywano Salą Sądu Ozyrysa, czasem zaś Salą Podwójnej Maat, co można przetłumaczyć jako „Sala Podwójnej Prawdy" albo też „Sala Podwójnej Sprawiedliwości". Nie jest to miejsce, do którego - zgodnie z wierzeniami Egipcjan - dusza udawała się bezpośrednio po śmierci. Mogli tam dotrzeć jedynie ci, którzy byli odpowiednio duchowo „wyposażeni" do podjęcia długiej i niebezpiecznej pośmiertnej podróży przez pierwszych 5 z 12 części Duat - czyli przez przerażający równoległy wymiar, mroczny i budzący grozę, pełen wrogów i straszydeł, według starożytnych Egipcjan oddzielający świat żywych od królestwa błogosławionych zmarłych. Ptolemeusz stoi w geście pozdrowienia, z lewą ręką zgiętą przy piersi, prawą zaś uniesioną. Po obu jego stronach stoją postacie Maat (stąd „Podwójna Prawda"), wysokiej i pięknej bogini, zmysłowej, o pełnych piersiach. Każda z nich nosi na głowie emblemat w postaci strusiego pióra (hieroglif oznaczający „prawdę"). Postać za Ptolemeuszem ma puste ręce i jakby wprowadzała go do sali; bogini stojąca przed królem trzyma w prawej ręce długą laskę, zaś w lewej hieroglif anch - „krzyż" czy też „klucz" życia - symbol wieczności.
Z boku sali 42 obojętne postacie kucają w pozycji skryby pochylonego nad zwojem papirusu, a każda z nich nosi na głowie pióro Maat. Jest to 42 sędziów umarłych, przed którymi zmarły musi oświadczyć, że nie popełnił żadnego z 42 grzechów - była to tak zwana „spowiedź negatywna". Na przykład:

Cytuj
Nie ukradłem", „Nie zabiłem mężczyzny ani kobiety"; „Nie powiedziałem nieprawdy";  „Nie zhańbiłem żony męża";  „Nie złorzeczyłem bogu".

Po pomyślnym przejściu tego etapu sądu Ptolemeusz stanął przed szalami wielkiej wagi, między którymi można dostrzec wizerunki Anubisa, szakalogłowego przewodnika dusz i Horusa - sokołogłowego syna Ozyrysa. Na jednej z szal leży przedmiot w kształcie małej urny, symbolizujący serce zmarłego „uważane za siedzibę inteligencji, a tym samym sprawcę wszystkich czynów człowieka i jego osobowość". Na drugiej szali umieszczone jest pióro Maat, symbolizujące... znowu Prawdę.
Od tego pojedynku serca z prawdą zależy wszystko.
W tym bowiem momencie zostanie wydany wyrok dający prawo do wiecznego życia duszy, która wyjdzie zwycięsko, lub skaże na zagładę duszę, która nie przejdzie próby pomyślnie. Dalej za wagą został przedstawiony sprawca unicestwienia duszy: potworna hybryda, po części krokodyl, lew i hipopotam, nazywany Imimut, „pożeraczem", „zjadaczem umarłych". Za nim zaś, po prawej stronie sceny, naszą uwagę przyciąga pełna majestatu zmumifikowana postać samego
gwiezdnego boga, Ozyrysa, zasiadającego na tronie sprawcy zmartwychwstania duszy.
Horus i Anubis bacznie przyglądają się szalom i przystępują do czynności ważenia. Tymczasem na prawo od wagi, między zmarłym almimutem o krwiożerczej, wyszczerzonej paszczy, możemy dostrzec wysoką, ibisogłową postać Thota, „uosobienie umysłu boga (...), wszechobejmującej mocy nieba i ziemi, (...) wynalazcę astronomii i astrologii, nauki o liczbach i matematyki, geometrii i pomiarów gruntu". W archaicznych inskrypcjach określany tajemniczym przydomkiem „trzy razy wielki, wielki", Thot był staroegipskim bogiem mądrości, „kronikarzem dusz", którego Grecy - od czasów ptolemejskich - znali pod imieniem Hermesa Trismegistosa („Hermesa po Trzykroć Wielkiego"). W scenie sądu został on przedstawiony jako potężny mężczyzna odziany w krótką tunikę, z charakterystyczną ptasią maską na głowie. W lewej ręce trzyma paletkę pisarza, w prawej zaś cienkie trzcinowe pióro.
Serce i pióro równoważą się - tak, jak to powinno być, jeśli dusza ma zostać dopuszczona do pośmiertnego królestwa Ozyrysa.


                                                            Horus sprawdza wynik ważenia.
                                                            Anubis ogłasza werdykt. Thot zapisuje...


Słowo maat oprócz „prawdy" ma też inne znaczenia - na przykład „to, co jest proste" oraz, w dosłownym i moralnym sensie, „prawy, prawdziwy, oryginalny, sprawiedliwy, niezmienny, prosty" itd. Na przykład chebeset maat znaczy „prawdziwe lapis lazuli", w odróżnieniu od niebieskiej emalii. Szes maat znaczy „nieprzerwanie i regularnie". Człowiek dobry i uczciwy jest maat. A prawda, maat, , jest wielka i potężna, i nie została złamana od czasów Ozyrysa". Nic dziwnego zatem, że w niektórych wersjach sceny ważenia serca, bogini Maat, z rozłożonymi rękoma, przybiera formę samej wagi. Uśmiech


Cytuj
Ib – (również: Ab – według transkrypcji Wallisa Budge'a) (jb) – serce, w mitologii starożytnego Egiptu uważane za najważniejszą część duszy. Dla starożytnych Egipcjan to właśnie serce, a nie mózg, było siedliskiem emocji i myśli oraz woli i intencji. W egipskiej religii serce było kluczem do życia pośmiertnego. Razem ze zmarłym udawało się do przyszłego świata, gdzie świadczyło na korzyść lub przeciwko swemu właścicielowi. Wierzono, że podczas sądu Ozyrysa serce było badane przez Anubisa i bóstwa podczas ceremonii ważenia serca. Jeśli serce ważyło więcej niż pióro Maat, natychmiast zostawało pożarte przez demona zwanego Ammit. Jak wielką wagę przywiązywano do symboliki serca dowodzą liczne wyrażenia z języka egipskiego, które zawierają wyraz ib: Awt-it – szczęście (dosłownie, wielkość serca), Xak-it – oziębły (dosłownie, o okrojonym sercu).
« Ostatnia zmiana: Październik 26, 2011, 23:34:38 wysłane przez janusz » Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #492 : Listopad 03, 2011, 21:52:24 »

Wiele postów Janusza wymaga sporo uwagi, bo daleka i obca duchowo symbolika .
Niedawno omawiałem obraz Altobello Melone - Chrystus przywiązany do krzyża, a raczej probowałem to zrobić. Nie udało się. Dlatego postanowilem to tu zrobić. W końcu tematyka obrazu jest nam bliska.


Interpretacja zaczyna się zwykle od techniki malarskiej i schodzi do tego "co malarz mial na mysli".
Ciekawi mnie co o tym myślicie.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #493 : Listopad 04, 2011, 11:23:54 »

Na technice malarskiej to się nie znam za bardzo. Interesujący jest natomiast fakt, że krzyż nie jest tu wcale na pierwszym planie, to jakby tylko rekwizyt i to wcale nie najbardziej obciążający jasnej postaci Chrystusa. Najjaśniejszym elementem, tutaj jakby celowo doświetlonym z lewej strony , jest czerwona szata. Czerwona jak krew.
Otwarta, "pusta " dłoń wcale nie broni się przed wiązaniem szyi do krzyża. Ta dłoń wyraża subtelną miękkość , przypomina raczej dłoń kobiecą. Ułożenie palców to zapewne też jakaś symbolika, nie bardzo wiem jaka.

Natomiast to, co najbardziej zwróciło moją uwagę, to podobieństwo twarzy postaci Chrystusa, oraz jegomościa, który wiąże go do krzyża. Podobieństwo na zasadzie negatywu i  pozytywu. To negatyw jasnej postaci - zło .
Moim zdaniem obraz wyraża dualizm.
Dłoń postaci wyłaniającej się z ciemności za krzyżem obleczona w grubą rękawicę, zaciska pętlę , jest zwrócona w tę samą stronę co pusta, otwarta dłoń. Dłoń w rękawicy to nasze ziemskie przywiązanie do losu (niesienie krzyża) , nasza mroczna, ludzka część -mroczny umysł.
Mimo przywiazania do tego samego losu, obie postacie nie są tym samym.
Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #494 : Listopad 04, 2011, 11:41:43 »

East, ciekawa interpretacja ,faktycznie podobne rysy twarzy.Ręka (moim zdaniem) uniesiona w górę w geście  "pozwólcie mu to zrobić ,tak się musi stać" lub coś w stylu " tak ma byc tak sobie zaplanowałem i niech się wypełni  ,wiem co robie "
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #495 : Listopad 04, 2011, 11:47:25 »

east,
Cytuj
Interesujący jest natomiast fakt, że krzyż nie jest tu wcale na pierwszym planie,
Cytuj
Najjaśniejszym elementem, tutaj jakby celowo doświetlonym z lewej strony , jest czerwona szata. Czerwona jak krew.
Cytuj
Otwarta, "pusta " dłoń wcale nie broni się przed wiązaniem szyi do krzyża. Ta dłoń wyraża subtelną miękkość , przypomina raczej dłoń kobiecą. Ułożenie palców to zapewne też jakaś symbolika, nie bardzo wiem jaka.
Cytuj
Podobieństwo na zasadzie negatywu i  pozytywu.
W obrazie daja łatwo się wyróżnic poszczególne elementy, chociażby na zasadzie kontrastu i one niosą moim zdaniem pewne przesłanie. East, zaznaczyłeś te elementy. ale one przecież są symbolami czegoś głębszego. Gdyby dobry rzemieślnik to malował, byłoby tu wszystko wyraźne i widoczne. Tu, grają rolę jeszcze te elementy, które powinny byc ale ich nie ma na obrazie.



Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #496 : Listopad 04, 2011, 12:28:38 »

@chanell właśnie . "wiem co robię, niech się wypełni".
@ace
Cytuj
Tu, grają rolę jeszcze te elementy, które powinny byc ale ich nie ma na obrazie.

Nie za dobry jestem w zgadywaniu tego co powinno być, a czego nie ma. To domena umysłu jak mniemam Mrugnięcie
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #497 : Listopad 04, 2011, 13:14:07 »

Tak ogólnie, obraz mówi to samo co zacząłem przedstawiac w temacie o Apokalipsie.
A zaczyna to funkcjonowac, gdy zaczynamy się obrazowi przyglądac. Wtedy stajemy się sami elementem tego krzyża, tą częścią tkwiącą w materii. Otwarta dłoń Jezusa oznacza okno-poznanie. Widzimy jedna dłoń a wiec połowę wiedzy, oznaczające powierzchowne widzenie świata. Pełne poznanie to połączenie z wiedza ukryta, tą którą sugeruje niewidoczna druga ręka. Razem to pełna wiedza, wtedy pojawiło by się OKO na otwartej dłoni . Dochodzenie do tej wiedzy to "wykrwawienie" naszego Ega co symbolizuje szata. Człowiek z lewej strony to właśnie nasze ego, zapętlone w cyklach życiowych narodzin-śmierci, nasze głośno krzyczące i panoszące się małe ja, właśnie odpowiedzialne za to, ze ten krzyż istnieje. Człowiek z drugiej strony, ten mało widoczny, to nasze "prawdziwe ja", wypełniające bezmyślnie polecenia Ega.
« Ostatnia zmiana: Listopad 04, 2011, 13:14:47 wysłane przez acentaur » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #498 : Listopad 04, 2011, 13:49:23 »

I jeszcze jedno spostrzeżenie na temat tego obrazu. Pętla jest, ale się nie zaciska. Nie zaciska, bo nikt się z nią nie szarpie, nie ma komu walczyć z pętlą. Jej moc bierze swoją energię z negatywnego potencjału ludzkiego zachowania. Strach wywołany zimnym dotykiem stalowej pętli liczy na reakcję z której mógłby czerpać energię do zaciśnięcia. Zło/ego skupia się wyraźnie na człowieku niosącym krzyż i wyraźnie dociska ten krzyż do barku, ale nie może do niczego zmusić człowieka bezpośrednio. Czeka na najlżejszy błąd. Lecz jasna postać zamiast ugiąć się patrzy w kierunku światła stamtąd czerpiąc swoją siłę.
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #499 : Listopad 04, 2011, 14:23:14 »

Cytuj
I jeszcze jedno spostrzeżenie na temat tego obrazu.
można jeszcze więcej, ale sens jest już rozpoznany. Trzeba uwolnic się od schematów i uprzedzeń. Podobnie jest z całym szeregiem obrazów od malowideł naskalnych az do dzisiaj. Gdy się na nie patrzy i widzi tylko technikę, to każdy powie mniej więcej to samo. Coś o kadrowaniu i perspektywie, technikach nakładania pędzla, teksturach, gamie farb, światłocieniu.... i dochodzi się zawsze do spostrzeżenia, jakie te malarstwo było prymitywne, przecież człowiek czy zwierzęta inaczej wyglądają, dlaczego malowane postacie są takie sztuczne, w podobnych pozach, podobne gesty, dziwna kolorystyka i niepasujące przedmioty.
Zapisane
Strony: 1 ... 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 [20] 21 22 23 24 25 26 27 28 29 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.089 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

shaggydogss watahaskromnych nazarinh kociarnia hohol