Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Marzec 28, 2024, 23:44:24


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 ... 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 [64] 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 ... 78 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wyraź siebie!  (Przeczytany 783912 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #1575 : Styczeń 14, 2012, 02:08:07 »

Cytuj
przy jednoczesnym zachowaniu sensu i znaczenia kwestii - to zamiast wlepiac mi jakies idiotyczne kije i marchewki czy inne karniaki i landrynki
:]  Zabawne... bo nagle te "kije i marchewki" przestają być w Twojej ocenie idiotycznymi gdy... prosisz aby ich użyto wobec innych użytkowników, których wypowiedzi nie są Tobie w smak.

Rozpowszechniasz jak zwykle nieprawdę.
Nigdy tu nie prosiłem o minusowanie lub plusowanie kogokolwiek.


Czasami natomiast gdy zaglądam na chwilę w jakiś temat - to chcę tam poczytac o tym temacie. Nie zaś zajmować się wycieczkami personalnymi między userami, czy w moją stronę. Tak że to nie jest kwestia widzi_misie - a funkcjonalna.


Cytuj
Po prostu zaproponowałbyś jakies inne sformułowanie, które zachowa sens zjawiska - a nie spowoduje przewrazliwionych reakcji (zwłaszcza, że jak mówisz-świadomośc zjawisk jest)
Jak wyżej. Twoje reakcje według Ciebie są jak najbardziej dopuszczalne i uzasadnione, natomiast innych - w szczególności gdy dotyczą Ciebie - z definicji mają stać się przewrażliwionymi.
Powiązanie tych kwestii świadczy o kompletnym braku jarzenia.

To juz "po zawodach" jest. 
Nie czas na takie interpretacyjne targi.


Rzadziej tu bywam i Zapomniałem z CZYM mam do czynienia.

Znasz mowę? pismo?.. nie
Żonglujesz GRA-matyką jedynie.

Małpa może ruszać piórem - lecz nie znaczy że pisze.
Małpa może wydawać dźwięki - lecz to nie mowa wcale.
Małpa może przestawiać lusterka - lecz promienia nie stworzy.

można pisac - lub udawac że się pisze.
mozna mówić - lub udawać że się mówi.
mozna żyć - lub udawać że się żyje. Również że się umiera.

Czym jest TO zatem?

Wszystko to pozór i uzurpacja.


Cytuj
przecież to właśnie Ty uporczywie projektujesz własne "widzi mi się" na chrześcijan/katolików opisując ich jako pajaców, marionetki, pasożyty...
Nie nie Panie kolego - przypisujesz mi SWOJE opisy właśnie.
Otóż ja starałem się wyrazić dokładnie tyle,
że wielu z ludzi Solidarności (mając na mysli oczywiście te lata autentycznego ruchu - nie te mizerne popłuczyny `90) stało się marionetkami chrześcijaństwa i katoliczyzmu (jako idei, sloganu, światopoglądu),
który sobie popasożytował  na energetyce i wysokim potencjale owych ludzi.
Zużył ich jak ścierki do wycierania  ***** (właśnie slowo twarz mi nie przeszło, nawet nie wiedzialem jak to nazwać),
co uznałes najwyraźniej za wulgaryzm - a to już jednak przewrażliwienie.

Coś w stylu: "za malo bylo płakane po KimZonKimśtam - To Kijem go"

Czyli jakby wyczyscił się w Cudzej - nieswojej energii - a uzurpowanej, zawłaszczonej ..skradzionej - mówiąc bez ogródek.

Ludzie tak się dali ogłupić - że nawet uwierzyli, ze to nie sobie zawdzięczali skuteczność.
Więc nie wnikam, kto byl - a kto nie byl pajacem,
Bo byli i są wciąż. i tacy - i tacy.
Dodałem, że zazwyczaj na własne życzenie. Jedni i drudzy. i tyle.

Jak mawial Wasz guru-niebawem-subito  "poprzez krew".
( krew i łzy.. oczywiście  - Bo fakty znamy.
Łzy, co ma powiązanie, jak wspominał ptak - z Solą[/b])


Napisałem, że jak jest Soli-Darność - to jest tez Soli-Biorność.
..no i kto tę sól wziął?!.. i jak ją wykorzystał?..

np. tak,
żeby w szkołach kłaść wnukom tychże (Soli-Darców) do głów jeszcze więcej tej szalonej - światopoglądowo niespójnej absurdalnej mieszanki konglomeratu slogano-pojęciowego.

Czyli w sumie możnaby rzec tak:

Przychodzi do ciebie cwaniak i mówi:
..i tu uwaga ! Mrugnięcie

Skoro wczoraj Ty brałeś - a Ja Dawałem
-to dzisiaj Ja Dam - a Ty weźmiesz !

Mrugnięcie  Sprytne?

Rtęci pragnąłeś - rtęć pij !!!
Radu pragnąłeś - Rad pij !!!

Cytuj
Ciężko mi szanować osoby które w "starciach" nie pozwalają używać obu stronom tych samych środków
Może umknęło Pańskiej uwadze, że ja tu z nikim nie wojuje.
A Pan tu raczy
uzywać "tych samych" środków.
 "w walce".
 ..najwyraźniej walczy Pan z wyobrazeniem o mnie..
które budowane jest z Pańskiej projekcji..



Prosze sobie nie zrobić krzywdy.














Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #1576 : Styczeń 14, 2012, 10:58:49 »

Obrażanie innych w celu obrony swoich przekonań, to nie jest rozsądne postępowanie.
W powyższym tekście widać jak na dłoni zarzewie (zapalnik)nowej kłótni. Smutny

Podstawowe zasady kulturalnego zachowania się na forum zawarte są w jego regulaminie.
Do ich przestrzegania zobowiązuje się każdy piszący tutaj posty. Reguły są dziecinnie proste i można
je zapisać w dwóch zdaniach:
Starajmy się nie prowokować do konfliktu i Szanujmy się nawzajem.

« Ostatnia zmiana: Styczeń 14, 2012, 12:18:34 wysłane przez janusz » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1577 : Styczeń 14, 2012, 12:43:54 »

Rozpowszechniasz jak zwykle nieprawdę.
Nigdy tu nie prosiłem o minusowanie lub plusowanie kogokolwiek.
Ech, przecież to znowu ociera się o manipulację. Uciekasz w grę słów, udajesz przysłowiowego Greka próbując się ratować, bo na określenie TEGO SAMEGO zjawiska można użyć szeregu słów co nie wpływa na samo istnienie bądź nie danego zjawiska i takie słowa zwykło się określać mianem bliskoznacznych. hmmm... myślałem, że to oczywiste dla osoby biegłej w "mowie i piśmie", tym bardziej, że łapie to nawet bezmyślnie naśladująca "małpa".
Ale wracając do sedna - czyżbyś nie zgłaszał WIELOKROTNIE moich postów do modów/admina z wnioskiem o jakąś interwencję? Ano, zgłaszałeś, więc nie kłam teraz, że nie chciałeś dla mnie przysłowiowego "kija" i nie uciekaj w "nie pi(s)ałem o minusie". Bo to są określenia w tym przypadku blisko-znacznie. I w żaden sposób nie zmienia to faktu, że wyśmiewasz pewne narzędzia administracyjne o których to użycie potem... zabiegałeś/wnioskowałeś.
Obrazowo:
To tak jakbym wypierał się że udzielił mi pomocy człowiek który na moją prośbę mnie nakarmił i który w związku z tym, zgodnie z prawdą w jakiejś tam rozmowie na ten temat twierdzi, że poprosiłem go o pożywienie. Na co ja: "nie kłam nie prosiłem Cię o pożywienie"... (ponieważ wtedy użyłem słowa: jedzenie, daj mi jedzenie/jeść). Taka postawa byłaby bezczelna i kłamliwa.

Czasami natomiast gdy zaglądam na chwilę w jakiś temat - to chcę tam poczytac o tym temacie. Nie zaś zajmować się wycieczkami personalnymi między userami, czy w moją stronę.
W takim razie życzę więcej silnej woli - bo piszesz, że nie chcesz, a jednak to robisz.

Małpa może ruszać piórem - lecz nie znaczy że pisze.
Małpa może wydawać dźwięki - lecz to nie mowa wcale.
Małpa może przestawiać lusterka - lecz promienia nie stworzy.

można pisac - lub udawac że się pisze.
mozna mówić - lub udawać że się mówi.
Można by się pogubić, gdyby nie mieć szerszego oglądu na prezentowaną przez Ciebie całość. Raz piszesz/sugerujesz, że niektórzy z forumowiczów nie znają znaczenia słów i ogólnie całej "mechaniki" słownictwa, słowotwórstwa, to znowu sam wyrażasz się w ten sposób jakby powyższa treść dotyczyła Ciebie (tak jak w przypadku obrony poprzez "nie prosiłem o minusa). Raz usilnie podchodzisz do treści ultra-literalnie by za chwilę innym zarzucić brak umiejętności szerszego, wielotorowego postrzegania tekstu. Cóż... a wszystko to zależy od tego... jak w danej chwili wygodniej Ci się zachować aby uniknąć odpowiedzialności za napisane słowa bądź też zwyczajnie dokopać komuś... najczęściej katolikom/chrześcijanom. Jeżeli tak już musisz to po prostu nie dziw się że ktoś dostrzega te zagrywki jak na dłoni.

Otóż ja starałem się wyrazić dokładnie tyle, że [...]
No właśnie. Może problem tkwi w tym, że jedynie "starasz się..." a wychodzi niestety jak zwykle, czyli obrzucanie błotem. W tym miejscu mógłbym się rozpisywać i dowodzić na ile jest to "przypadkowy" wynik, a na ile zamierzone działania. No ale po co? Zaraz zaczniesz się znowu wywijać, uciekając za literalność bądź to szerszy ogląd - w zależności od potrzeb dla danego cytatu. Myślę, że szkoda na to czasu... każdy wyrobi sobie własne zdanie, a czas pokaże które były poprawne a które mylne.

Jak mawial Wasz guru-niebawem-subito  "poprzez krew".
( krew i łzy.. oczywiście  - Bo fakty znamy.
Łzy, co ma powiązanie, jak wspominał ptak - z Solą[/b])
Jak przekonuję się, dyskusja na pewne tematy - ściśle związane z KRK, jego doktryną, zaleceniami, osobami stawianymi za wzór do naśladowania - jest chybiona. Po prostu Twój pryzmat postrzegania jest błędny, zakładasz okulary o nieodpowiednich szkłach... i wielu rzeczy nie widzisz lub widzisz rozmyte a resztę sobie dopowiadasz. Jestem przekonany, że wielu rzeczy po prostu nie czujesz, nie jesteś w stanie odebrać, nie są w stanie Ciebie przeniknąć na tyle abyś poczuł ich rzeczywisty wymiar. I nie mogę wtedy mieć Ci tego za złe, szczególnie w okolicznościach gdy wiele osób które deklarują się jako katolicy, przychodzą na jakieś nabożeństwo, modlitwę i widzę... że to wszystko jest obok nich, że niby słuchają, ale nie słyszą...
Jednak czym innym jest stwierdzenie w stylu "dla mnie tam nic nie ma, bez sensu, po co mam wobec tego tracić czas" a "wszystko to banda pasożytów, bezmózgów, złodziei".

Może umknęło Pańskiej uwadze, że ja tu z nikim nie wojuje.
W określeniu użyłem figury językowej - cudzysłowu. W kontekście Twojej wypowiedzi wydaje mi się, że ma dla nas chyba nieco odmienne znaczenie. Czy wobec tego mógłbyś zdefiniować co dla Ciebie oznacza cudzysłów?



Co do niewiary, masz do niej prawo.
Fakt, ostatnia odpadła od moich "spazmów" Kiara. I przyznaję, często rozmowa z nią
miała znamiona sporej emocjonalności, chociaż nie zawsze emocje były. Raczej rzadziej niż częściej.
A że ktoś postronny mógł to tak odbierać, nic na to nie poradzę.
Czy zastanawiałaś się, że może być tak, że to Ty poprzez zdobyte od czasu tamtych wypowiedzi doświadczenie, ewentualny wzrost świadomości czy też większe panowanie nad emocjami, zdolność do wyciszania się inaczej TERAZ postrzegasz swoje byłe zachowanie? I przypisujesz ówczesnym intencjom znaczenie, kontekst jaki TERAZ ma miejsce? WTEDY jednak były one nieco inne - zbliżone to opisanych przeze mnie? Teraz po prostu patrząc z perspektywy mówisz: "nie, ja nie mogłam tak się zachować, tak czuć, tak myśleć..." Podejrzewam, że to co opisałem jest bliższe prawdy, podejrzewam - a nie stwierdzam, bo nie jestem Tobą. Moje podejrzenia są jednak mono uzasadnione wielokrotnie obserwowanymi zdarzeniami z życia innych, a także ze swojego.
Plus tej sytuacji jest taki, że jeżeli nieco krytycznie czy też z niedowierzaniem odnosimy się do niektórych swoich wcześniejszych zachowań świadczy o... wzroście.



Referencje są wiarygodne gdy osoba wystawiająca je jest wiarygodna , gdy ma ona problem z odróżnianiem własnych czynów śmieszne staje się traktowanie poważne zdania takiego kogoś. A osoba która to zawzięcie promuje i propaguje ma identyczny problem z weryfikacją.
Tak Kiaro, koniecznie należy brać pod uwagę to co powyżej opisałaś jako możliwe do zaistnienia i tym samym mającym wpływ na realny wygląd spraw. Jednak należy to wyeliminować gdy inne okoliczności dowodzą, że:
- dosyć krytycznie wypowiada się większa grupa "klientów" którzy mieli do czynienia w większym lub mniejszym stopniu z tym "wykonawcą".
- sam wykonawca wypowiadał się wcześniej bardzo, bardzo pozytywnie o swoim kliencie - jako uczciwej i rzetelnej osobie, w szczególności należy się przyjrzeć gdy w ten sam sposób chwaleni byli liczni klienci
- nagła krytyka i umniejszanie danego klienta (który wcześniej był chwalony), od chwili gdy ten zaczął się nieco krytycznie wypowiadać na temat jakości/rzetelności usług wykonawcy, czyli w chwili gdy wykonawca swoje zapewnienia miał wprowadzić w czyn
- jw. - czyli rozdźwięk pomiędzy deklarowanym zakresem/jakością w realnie wykonanym - np. piękna tapeta zaczyna się odklejać po niedługim czasie, tynk odpadać, instalacje sanitarne przeciekać. 
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #1578 : Styczeń 14, 2012, 13:44:54 »

Cytat: Arteq
Czy zastanawiałaś się, że może być tak, że to Ty poprzez zdobyte od czasu tamtych wypowiedzi doświadczenie, ewentualny wzrost świadomości czy też większe panowanie nad emocjami, zdolność do wyciszania się inaczej TERAZ postrzegasz swoje byłe zachowanie? I przypisujesz ówczesnym intencjom znaczenie, kontekst jaki TERAZ ma miejsce? WTEDY jednak były one nieco inne - zbliżone to opisanych przeze mnie? Teraz po prostu patrząc z perspektywy mówisz: "nie, ja nie mogłam tak się zachować, tak czuć, tak myśleć..." Podejrzewam, że to co opisałem jest bliższe prawdy, podejrzewam - a nie stwierdzam, bo nie jestem Tobą. Moje podejrzenia są jednak mono uzasadnione wielokrotnie obserwowanymi zdarzeniami z życia innych, a także ze swojego.
Plus tej sytuacji jest taki, że jeżeli nieco krytycznie czy też z niedowierzaniem odnosimy się do niektórych swoich wcześniejszych zachowań świadczy o... wzroście.

Artqu, już pisałam, każdy postrzega inaczej. Nie interesuje mnie przeszłość
ani wczorajsze emocje lub ich brak. Ważne, co dziś… a dziś… śpiewam sobie…  Chichot Chichot Chichot

Zbytnia zasadniczość, to zbędność… o ile lżej bez niej…  Mrugnięcie


Ps. Nie powiem, że 'nie mogłam tak', mogłam… teraz też mogę… i nie podejrzewam, ja to wiem…  Duży uśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #1579 : Styczeń 14, 2012, 13:45:10 »

Cytuj
Cytat: Kiara  Styczeń 13, 2012, 23:55:27
Referencje są wiarygodne gdy osoba wystawiająca je jest wiarygodna , gdy ma ona problem z odróżnianiem własnych czynów śmieszne staje się traktowanie poważne zdania takiego kogoś. A osoba która to zawzięcie promuje i propaguje ma identyczny problem z weryfikacją.
Tak Kiaro, koniecznie należy brać pod uwagę to co powyżej opisałaś jako możliwe do zaistnienia i tym samym mającym wpływ na realny wygląd spraw. Jednak należy to wyeliminować gdy inne okoliczności dowodzą, że:
- dosyć krytycznie wypowiada się większa grupa "klientów" którzy mieli do czynienia w większym lub mniejszym stopniu z tym "wykonawcą".
- sam wykonawca wypowiadał się wcześniej bardzo, bardzo pozytywnie o swoim kliencie - jako uczciwej i rzetelnej osobie, w szczególności należy się przyjrzeć gdy w ten sam sposób chwaleni byli liczni klienci
- nagła krytyka i umniejszanie danego klienta (który wcześniej był chwalony), od chwili gdy ten zaczął się nieco krytycznie wypowiadać na temat jakości/rzetelności usług wykonawcy, czyli w chwili gdy wykonawca swoje zapewnienia miał wprowadzić w czyn
- jw. - czyli rozdźwięk pomiędzy deklarowanym zakresem/jakością w realnie wykonanym - np. piękna tapeta zaczyna się odklejać po niedługim czasie, tynk odpadać, instalacje sanitarne przeciekać. 

Jeżeli odnosisz te argumenty do mnie , to proszę o dowody na Twoje słowa w każdym aspekcie Twojego twierdzenia. Bo póki co , są to jak wyżej pisałam , brednie osoby nie potrafiącej odróżniać i weryfikować swoich czynów.
A skoro nie potrafi własnych ,  to oczywiste , iż nie potrafi również prawidłowo oceniać cudzych. Niestety , ale  zawodzi logiczno-analityczne myślenie u niektórych ludzi. Natomiast  osobiście  problemu w tej dziedzinie nie posiadam  , o czym świadczą doskonale pisane przeze mnie posty.

Ktoś kto nie potrafi zauważyć i zweryfikować takich sytuacji  , ma również ten problem w analizie logicznej  ,lub jest z premedytacją perfidnym kłamcą  i pomimo zauważania oszustw propaguje je jako prawdy.

Kim Ty jesteś w tej dyskusji? Sam zweryfikuj.

Jeżeli odnosisz je do jakichś tam.... ewentualnych zdarzeń , tak to jest możliwe , taka ewentualność może też zaistnieć i pewnie wiele razy zaistniała.

Ale chcąc coś udowodnić trzeba mieć 100% argumenty , a nie  nie udokumentowane plotki.
Czy byłeś osobiście świadkiem chociaż jednej opisywanej  przez Ciebie sytuacji? Czy możesz zagwarantować,iż była ona prawdziwa?

Czy też swoje domniemania opierasz na cudzych emocjonalnych i  nie prawdziwych opisach?

W moim wypadku wypowiedział się bezpośredni świadek uczestniczący w zdarzeniu  i on zaprzeczył słowom opisanym przez opisującego.

 Zatem poproszę o;

1.) dowody przedstawione przez tę  "większą  grupę klientów" .

2.) dowody na jakiekolwiek oceny tych "klientów"  .

3.) dowody na istnienie tych rzekomych "klientów" .

Zacznijmy od podstaw tych zarzutów, bowiem  można  oczernić kogoś wszystkim czym się chce ; a że się nie posiada żadnych argumentów....   i  czy to jest naprawdę najważniejsze w  takiej sytuacji?

W uzupełnieniu dodam  tylko to co wiem  od prokuratora : rzecz podarowana przez darczyńcę ( i to w obecności świadków) jest absolutną własnością  obdarowanego , nie może być w żadnym wypadku rozpatrywana jako przedmiot kradzieży.

Natomiast odebranie jakiegoś   podarowanego przedmiotu bez zapytania o zgodę obecnego właściciela ( przy świadkach) jest uznawane  za kradzież cudzego mienia.

Jeżeli ktoś nie posiada możliwości rozróżniania  takich  czynów ( obdarowanie  i kradzież) , trzeba udać się do specjalisty korygującego wiedzę.

Myślę , iż należy skończyć już tę żenadę. Moja wola nie wchodzenia na drogę prawną  w tej kwestii  ( mam na to 4 lata od publicznego zaistnienia tematu) jest tylko i wyłącznie aktem mojej woli nie komplikowania komuś życia przez blokadę niektórych możliwości pracy.


Twoja przeogromna chęć utrzymania nadal tej plotki jako prawdy, świadczy tylko o Twojej niemożliwości akceptacji prawdy w temacie. Dlaczego? Jeżeli nie potrafisz sam znaleźć odpowiedzi ,poszukaj specjalisty , który Ci w tym pomoże.

Życzę powodzenia.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Styczeń 14, 2012, 17:25:55 wysłane przez Kiara » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #1580 : Styczeń 14, 2012, 15:35:20 »

Cytat: Kiara
Dodam tylko tyle co usłyszałam od prokuratora; Rzecz podarowana przez darczyńcę ( i to w obecności świadków) jest absolutną własnością  obdarowanego nie może być w żadnym wypadku rozpatrywana jako przedmiot kradzieży.

Natomiast odebranie jakiegoś   podarowanego przedmiotu bez zapytania o zgodę obecnego właściciela ( przy świadkach) jest uznawane  za kradzież cudzego mienia.

Taka mnie naszła refleksja przy czytaniu powyższego.

Czy Stwórca miał świadków, gdy obdarowywał nas sobą?   Mrugnięcie
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #1581 : Styczeń 14, 2012, 16:00:27 »

Nie potrzebował mieć bowiem nigdy nie posiadał złych intencji swoich czynów, a z drugiej strony .... wiedzieć trzeba iż wszystkie zdarzenia , absolutnie wszystkie posiadają swój energetyczny zapis w naszej przestrzeni , którego nie można zmienić. Czyli prawda jest wieczna ,możliwość  technicznego  odczytu  jej to tylko niedługa przyszłość dla nas.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Styczeń 14, 2012, 16:01:06 wysłane przez Kiara » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #1582 : Styczeń 14, 2012, 16:14:49 »

Cytat: Kiara
Nie potrzebował mieć bowiem nigdy nie posiadał złych intencji swoich czynów

Kiaro, dlaczego wypowiadasz się za Stwórcę? Masz jego plenipotencje?  Chichot

Żartuję i uciekam, bo spieszę do drugiego pierzastego z tego forum, który z głodu padnie,
gdy na czas nie przybędę, a już spóźniona jestem.  Szok  Najwyżej wrócę bez ogona!  Duży uśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #1583 : Styczeń 14, 2012, 16:44:33 »

Pamiętaj iż ogon to ster! obyś drogę powrotna do DOMU odnalazła.....  Mrugnięcie Uśmiech

Przecież Stwórca jest w każdym ( no w niektórych Stwórca w innych twórca) z nas , każdy coś może osobiście o Nim powiedzieć. Buziak


Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1584 : Styczeń 14, 2012, 18:56:23 »

Referencje są wiarygodne gdy osoba wystawiająca je jest wiarygodna , gdy ma ona problem z odróżnianiem własnych czynów śmieszne staje się traktowanie poważne zdania takiego kogoś.
Zapytam wprost - kogo masz na myśli i czy pod tym oględnym opisem uważasz/dajesz nam do zrozumienia, że ta osoba jest ułomna bądź niepełnosprawna psychicznie vel posiada jakąś chorobę psychiczną?

Jeżeli odnosisz te argumenty do mnie , to proszę o dowody na Twoje słowa w każdym aspekcie Twojego twierdzenia. Bo póki co , są to jak wyżej pisałam , brednie osoby nie potrafiącej odróżniać i weryfikować swoich czynów.
Tak, w znacznym stopniu Kiaro. Jak już wielokrotnie pisałem i dawałem argumenty dlaczego uważam znaczną cześć Twojej "wiedzy" za brednie wyssane z palca, a Ciebie za marnego "proroka". Wiele swoich "przekazów" nakazujesz uznawać że jedyną i niezaprzeczalną prawdę, a jedynym argumentem który ma to potwierdzać jest Twoja wewnętrzna "wiedza"... Opierając się na niej zapowiadałaś już bardzo wiele wydarzeń: np. że wszystko co oparte na kłamstwie i obłudzie upadnie do końca 2009 r... i upadło? Jakoś nie. Nie wspomnę już o Twoich zapewnieniach dotyczących mnie bezpośrednio, czyli gdy kłamliwie zapewniałaś, że jestem socjologiem, jakąś nasłaną bojówką katolicką, czy też Lazarem z jakiegoś innego forum - wszystko to kłamstwa, więc i tym samym źródło na którym się opierają - czyli Twoja wewnętrzna "wiedza" - jest bardzo liche. Ale pomimo tego nadal według Ciebie posiadasz "wiedzę" i należy łykać to czym nas karmisz na tym forum. Znamienne jest również to, że często unikasz dyskusji, uciekasz gdy zaczyna zmierzać w niebezpiecznym dla Ciebie kierunku - uwiarygodnienia. Nagle tracisz ochotę rozmowy w temacie gdzie chwile wcześniej wypisywałaś elaboraty. Gdyby chodziło o jednego czy dwóch forumowiczów - mogłabyś ewentualnie zganiać, że to uprzedzone do Ciebie osoby... Ale zachowywałaś się tak wielokrotnie w stosunku do wielu osób.

A skoro nie potrafi własnych ,  to oczywiste , iż nie potrafi również prawidłowo oceniać cudzych. Niestety , ale  zawodzi logiczno-analityczne myślenie u niektórych ludzi.
Skoro "przyłapałem" Cię na szerzeniu nieprawdziwych informacji, licznych pomyłkach to skąd mamy wiedzieć, że powyższe zapewnienie jest prawdziwe? Twoje słowo przeciw czyjemuś - tyle. I nadal ponawiam pytanie - jeżeli "ta" osoba z Twojego postu to Elżbieta to uważasz ją za niepełnosprawną umysłowo?

Ale chcąc coś udowodnić trzeba mieć 100% argumenty , a nie  nie udokumentowane plotki.
Kiaro nie bądź hipokrytką - na ile ze swoich "nauk" możesz przedstawić takowe argumenty?

Czy byłeś osobiście świadkiem chociaż jednej opisywanej  przez Ciebie sytuacji? Czy możesz zagwarantować,iż była ona prawdziwa?
Tak, byłem świadkiem wielu z nich - tych które dotyczyły zapewnień i "prawd" na mój temat. Opisałem je powyżej.

W moim wypadku wypowiedział się bezpośredni świadek uczestniczący w zdarzeniu  i on zaprzeczył słowom opisanym przez opisującego.
Nie wiem o jakiej sytuacji teraz myślisz, oraz jaki świadek. Ale mogę powiedzieć w ciemno: jeżeli tym świadkiem ma być któraś z Twoich tzw. "kapłanek" to jest to mało wiarygodny świadek.

1.) dowody przedstawione przez tę  "większą  grupę klientów"
Pierwszą osobą, ale nie dałem się zwieść jestem ja - w zakresie opisanym powyżej, czyli kim jestem wedle Twoich zapewnień. Ponadto niektórzy z forumowiczów którzy byli z Tobą bliżej (niż tylko oficjalna wymiana postów na tym forum)
toczyły z Tobą emocjonalne dyskusje, zarzucały Ci manipulacje i często kłamstwa, wolały potem stronić od Ciebie, np. Leszek, Ptak, Elżbieta. Czyżby wszyscy z wymienionych pokrótce mieli problemy z oceną?

2.) dowody na jakiekolwiek oceny tych "klientów"  .
Jak wyżej - liczne posty wymienionych forumowiczów w których stawiane są Tobie liczne zarzuty.

3.) dowody na istnienie tych rzekomych "klientów" .
Żartujesz? Co prawda ani Ptaka, ani Leszka ani też Elżbiety nie widziałem w realu, ale domniemywam że za nickami kryją się realne osoby.

W uzupełnieniu dodam  tylko to co wiem  od prokuratora : rzecz podarowana przez darczyńcę ( i to w obecności świadków) jest absolutną własnością  obdarowanego , nie może być w żadnym wypadku rozpatrywana jako przedmiot kradzieży.
Biegałaś po prokuratorach? W imię miłości? Pomimo że spotykałem się z pomówieniami nie przyszłoby mi do głowy żeby oszczercę ciągać po prokuratorach...
Nigdzie nie pisałem, że uważam że kradniesz jakieś dobra materialne, skąd takie pomysły? Natomiast podejrzewam na granicy z pewnością, że możesz korzystać ze swoistego "sponsoringu", pieniędzy innych w kwestii utrzymania się czy też wyjazdów i wycieczek.

Natomiast odebranie jakiegoś   podarowanego przedmiotu bez zapytania o zgodę obecnego właściciela ( przy świadkach) jest uznawane  za kradzież cudzego mienia.
Nigdy nie odbierałem darowanej rzeczy. Jeżeli Ty tego doświadczasz to coś jest nie halo z Twoimi relacjami z ludźmi...

Myślę , iż należy skończyć już tę żenadę. Moja wola nie wchodzenia na drogę prawną  w tej kwestii  ( mam na to 4 lata od publicznego zaistnienia tematu) jest tylko i wyłącznie aktem mojej woli nie komplikowania komuś życia przez blokadę niektórych możliwości pracy.
Skoro tak szczerze sobie rozmawiamy, to uważam, że istnieją inne powody takiej "wspaniałomyślności"...

Swoją drogą, to ilu z Was forumowicze, biegało po prokuratorach aby dowiadywać się na to ile macie lat aby kogoś za coś - słowa - "szarpnąć"? Czy kiedykolwiek stawaliście przed takową sytuacją?


Twoja przeogromna chęć utrzymania nadal tej plotki jako prawdy, świadczy tylko o Twojej niemożliwości akceptacji prawdy w temacie.
Kiaro, zabiegi socjotechniczne typu wytłuszczanie, podkreślanie nie spowodują, że to co mówisz stanie się prawdą. O prawdę jestem spokojny - wcześniej czy później sama wyjdzie na jaw - jak np. wypełnianie się Twoich "proroctw".


Zasady/porady które opisałem sam stosuję w życiu aby uniknąć nierzetelnych działań, zapewnień. Aby nie dawać się zwodzić czy okłamywać. Aby unikać fałszywych proroków. Działa.


edit: jeszcze w kwestii formalnej związanej z zasięgnięciem przez Ciebie porady u prokuratora w temacie darowizn. Mam nadzieję, że wspomniany prokurator nie omieszkał dodać, że jeżeli chodzi o darowizny (zgodnie z ustawą z 28 lipca 1983 r. o podatku od spadków i darowizn - t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 142), to od osób niespokrewnionych (zwolnienie dotyczy wyłącznie małżonka, zstępnych, wstępnych, pasierba, rodzeństwa, ojczyma i macochy) należy takową darowiznę zgłosić w określonym czasie we właściwym Urzędzie Skarbowym i uiścić odpowiedni podatek, oczywiście zwolnienie dotyczy samego podatku, a nie formalności zgłoszenia takowego zdarzenia (chyba, że kwota otrzymana od tego samego krewnego łącznie z pozostałymi ewentualnymi świadczeniami w przeciągu ostatnich 5 lat nie przekracza kwoty 9637 PLN)... Tak samo ma się sprawa z innymi darowiznami w stylu: przekazania gotówki czy nawet pożyczki (niestety takową również należy zgłosić w US) czy też innych prezentów, np. wycieczki. Swojego czasu było o darowiznach głośno gdy US czepiał się i nakładał kary na pracowników którzy dostawali upominki okolicznościowe od firmy np. wodę toaletową, pióra, wyjazd indywidualny (wiele osób potem mocno się sprężało żeby takowy podciągnąć pod delegację czy chociażby świadczenie w celu podreperowania zdrowia fizycznego/psychicznego - niestety nie każdą byliśmy w stanie wybronić). W tym momencie nie dyskutuję czy to jest słuszne i dlaczego US jest aż tak pazerny.
Umowa darowizny winna być zawierana w formie aktu notarialnego. Jednak w opisanej przez Ciebie sytuacji darowizna również jest ważna w świetle prawa ponieważ przyrzeczone świadczenie zostało spełnione.
Oczywiście gdy już US do kogoś się przyczepi to sprawą "honorową" jest aby coś na niego znaleźć w imię niepisanej zasady UKS "kontrola która nie wykazała nieprawidłowości jest kontrolą źle przeprowadzoną"... i zaczyna się - co masz, ile masz, skąd na to wziąłeś  :]
Aha, i nie wiem co w tej sprawie miałby robić prokurator (chyba, ze to jakiś znajomy który wytłuścił zapisy kodeksu), ponieważ typowe zniesławienie (a nie np. groźby karalne), a takowe chyba sugerujesz w podtekście Elżbiecie są ścigane z oskarżenia prywatnego zainteresowanej osoby lub instytucji. Więc prokuratura/policja się tym nie będą zajmowały... Osobiście również nie znam podobnego przypadku w którym "oskarżycielowi" udało się coś wskórać, tym bardziej, że tematyka jest ezoteryczna... Nawet na chwilę zakładając, że część "oburzenia" jest słuszna to mamy do czynienia ze strzelaniem z armaty do komara. Swoją drogą byłoby nieco zabawy, bo sąd musi opierać się na konkretach, rzeczach namacalnych... ani ja ani znajomi nie słyszeliśmy o jakimś biegłym z zakresu ezoteryki (jeszcze się upewnię po niedzieli), nie wspominając już o myślicielach... Gdyby jednak ktoś słyszał o takiej rozprawie proszę o info - wzbogacę wiedzę i doświadczenia.

Odniosłem się do zagadnień stricto prawnych. Nie wspominając jak bardzo zawiść i nienawiść (a takowa zawsze wiąże się ze sprawami o ewentualne zniesławienie) sieje spustoszenie w sferze duchowej, no ale to uduchowieni winni wiedzieć - wszak to abecadło...

To tak gwoli formalności abyś ewentualnie chcąc komuś zaszkodzić nie zrobiła sobie przy okazji dużego "kuku".
Po starej "znajomości" porada prawna gratis - i nie musisz jej zgłaszać :]   
« Ostatnia zmiana: Styczeń 14, 2012, 23:52:05 wysłane przez arteq » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1585 : Styczeń 20, 2012, 20:50:42 »

Żony zbyt często nie są wybierane z miłości w grę wchodzą rożnego rodzaju kontrakty małżeńskie coś za coś..... Gdy warunki kontraktów tracą moc lub nie spełniają oczekiwań drugiej strony małżeństwa się rozpadają.
Kiaro, wobec Tego co napisałaś, to cieszycie się w małżeństwie miłością, czy też zerwałaś zawarty kontrakt?
A co ciebie obchodzą cudze osobiste sprawy?  To nie jest forum : spowiedź u artqa.

Doskonale wiesz, że to nie tak. Nie interesują mnie żadne szczegóły. Interesuje mnie ogólny wygląd spraw, czyli na tyle na ile używany jest jako podpora, dźwignia w wypowiedziach na forum, prezentowaniu poglądów, opinii, zaleceń.
Czy głoszone osądy i opinie mają jakieś zastosowanie w życiu ich autora. Czy ewentualnie jest sam w stanie unieść to co zaleca nieść innym, czy wreszcie - czy używa tej samej miarki do oceny zachowań innych i swoich. Tylko tyle.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #1586 : Styczeń 21, 2012, 01:59:26 »

Nie udzielam wywiadów na temat mojego życia prywatnego i nie mam zamiaru udzielać ich w przyszłości. Każdy ma prawo do nie mówienia o tematach o których nie chce dyskutować , szanuję to prawo  u innych ludzi , akceptuję oraz stosuję wobec siebie.

Ja żyje zgodnie z prezentowanym prze zemnie systemem wartości. To powinno Ci wystarczyć za pełną odpowiedz.

Koniec osobistych wycieczek.

Kiara Uśmiech Uśmiech 
« Ostatnia zmiana: Styczeń 21, 2012, 08:06:35 wysłane przez Kiara » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1587 : Styczeń 21, 2012, 02:25:48 »

OK, rozumiem. Preferujesz monologi. "Nauki" - tak, weryfikacja nie wchodzi w rachubę. Tylko dlaczego, wobec tego, rościsz sobie prawo aby innym permanentnie mówić jak mają żyć prywatnie i co mają uznawać za jedyna prawdę... Nie musisz odpowiadać.

Przyjąłem do wiadomości.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #1588 : Styczeń 21, 2012, 08:14:01 »

arteq
Cytuj
OK, rozumiem. Preferujesz monologi. "Nauki" - tak, weryfikacja nie wchodzi w rachubę. Tylko dlaczego, wobec tego, rościsz sobie prawo aby innym permanentnie mówić jak mają żyć prywatnie i co mają uznawać za jedyna prawdę... Nie musisz odpowiadać.

Czym innym jest nakaz personalny życia w jakiś sposób komukolwiek  ,( czego nie robię , nie robiłam i robić nie mam zamiaru), a czym innym przekazywanie etycznego wzorca zachowań. To robię i czynić nadal tak będę , bo jest to zgodne z moim stylem życia. Nie mniej jednak zawsze podkreślam właściwość dokonywania osobistych wyborów zgodnie z wolną wolą każdego z nas.

Brak Twojej możliwości odróżniania tych dwóch rodzaju zachowań jest Twoim nie moim problemem.
Dodam tylko iż ustawianiem ludzkich nakazowo/zakazowym  ludzkich żyć  i podawaniem doskonałych recept na małżeństwo zajmuje się KRK co przejawia się ponad 50% procentami rozwodów i nie wiem iloma jeszcze procentami związków które się rozpadły a rozwód nie został wzięty.
Zatem skieruj proszę swoje nauki w odpowiednią stronę , tam gdzie weryfikacja czynów jest niezbędna.

Kiara Uśmiech Uśmiech


ps. To nie jest temat o mnie , jak chcesz załóż nowy wątek.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 21, 2012, 08:23:20 wysłane przez Kiara » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1589 : Styczeń 21, 2012, 12:15:12 »

Dodam tylko iż ustawianiem ludzkich nakazowo/zakazowym  ludzkich żyć  i podawaniem doskonałych recept na małżeństwo zajmuje się KRK co przejawia się ponad 50% procentami rozwodów i nie wiem iloma jeszcze procentami związków które się rozpadły a rozwód nie został wzięty.
Kiaro, rozpowszechniasz kłamliwe i oszczercze informacje - dowód poniżej. Daj mi dowolny przykład rozwodu, a ja w każdym takim przypadku UDOWODNIĘ, że jedno bądź w pewnych przypadkach oboje z małżonków postępowali wbrew zaleceniom KRK dotyczących poznawania, narzeczeństwa jak i w szczególności życia w ramach samego małżeństwa - to raz. Dwa, jak wielokrotnie mówiłem zawarcie małżeństwa w kościele nie jest tożsame, że małżonkowie żyją zgodnie z naukami KK/KRK, coraz częściej ślub w kościele ludzie traktują jak swoisty folklor - bo i budynek bardziej okazały niż USC - ładniej wygląda na zdjęciach, i oprawa muzyczna może być zdecydowanie ciekawsza...

Fakty są takie, że aktualnie rozpada się np. w stanach 50% pierwszych małżeństw, 70% drugich i coś około 85% trzecich - wychodzi wiec na to, że ludzie nie są w stanie wyciągać wniosków własnych błędów. A teraz powróćmy do samego KRK i jego "złych" zasad:
Małżeństwa, które konsekwentnie i systematycznie realizują działania wynikające z sakramentalności ich związku nie rozpadają się. Potwierdzają to badania naukowe np. przeprowadzone przez amerykańska socjolog mercedes Arzur Wilson:
1. Związek tylko cywilny - rozchodzi się jedna para na dwie: 50%.
2. Po ślubie kościelnym, bez praktyk religijnych - jedna para na trzy zawarte: 33%.
3. Po ślubie kościelnym i przy coniedzielnym wspólnym udziale we Mszy św. - jedna para na pięćdziesiąt: 2%.
4. Po ślubie kościelnym, przy coniedzielnym wspólnym udziale we Mszy św. I przy codziennej wspólnej modlitwie małżonków - rozpada się jedna para na 1429, a więc zaledwie 0,07%, czyli 0,7 promila (!).
(Źródło: Mieczysław Guzewicz "Fundament małżeństwa" - Miłujcie się! Nr 4-2006)


w pkt 3 i 4 zdaje się, że chodziło o uczestnictwo w nabożeństwach tzw. "obowiązkowych" a nie codziennych.

Takie Kiaro są statystyki, i do tego statystyki z USA.

Co do "prywatności" - spoko, ja tam swoje zasady mogę pokazać na własnym przykładzie, odpowiedzieć na zadane w związku z tym pytania i nie będę uciekał za mylnie w tym przypadku rozumianą "prywatność". Nie boje się tego bo jestem prawdziwy w tym co mówię i w tym co robię, a swoje ewentualne porady w pierwszej kolejności stosuję na sobie. Dlatego gdy ktoś mówi "ok, sprawdzam" mogę ze spokojem odpowiedzieć "proszę bardzo, cieszę się". Dlatego nie rozmawiam o Tobie jako takiej ale tylko o wiarygodności porad i postaw.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #1590 : Styczeń 21, 2012, 13:49:08 »

Jeżeli chcesz arteq dyskutować o małżeństwach i nakazach krk dla nich , to załóż sobie oddzielny wątek , mnie ten temat w tym momencie
nie interesuje.
Koniec rozmydlania tematów., baj , baj.... Język

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1591 : Styczeń 21, 2012, 18:11:59 »

Kiaro, niestety standardowo z Twojej strony - temat nagle przestaje Cię "interesować" gdy dowodzi że nie masz racji. Na Twój argument/opinię jakoby zalecenia KRK nie spaniały się w życiu małżonków (według mnie wyssany z palca - co udowodniłem) przedstawiłem FAKTY, niestety miażdżące Twoje stanowisko.

Zdaję sobie sprawę, że te fakty/statystyki w dzisiejszym świecie, świecie rozpadających się małżeństw są porażające - 1 małżeństwo na 1429...
Jeżeli wśród osób podpisujących się pod ezoterycznym modelem świata statystyki są jeszcze bardziej korzystne, to zamieniam się w słuch. 
« Ostatnia zmiana: Styczeń 21, 2012, 18:17:19 wysłane przez arteq » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #1592 : Styczeń 21, 2012, 20:26:46 »

POLSKA DRUGIM KRAJEM W EUROPIE POD WZGLĘDEM ROZWODÓW KOŚCIELNYCH!
TO CHYBA DOSYĆ WYMOWNA STATYSTYKA! PIERWSZE SĄ WŁOCHY CZYLI CZYM BARDZIEJ "KATOLICKIE PAŃSTWO"... TYM WIĘCEJ ROZWODÓW!!

***********

POLSKA NA DRUGIM MIEJSCU W ILOŚCI ROZWODÓW KOŚCIELNYCH!!!!!!


Co roku do kościelnych trybunałów wpływa około 10 tysięcy wniosków o uznanie małżeństwa za nieważne, informuje "Rzeczpospolita". Plasujemy się na drugim miejscu w Europie, tuż za Włochami.
Wideo
Środki unijne dostępne także dla Kościoła

Posłanka Jolanta Hibner z PO, tłumaczy: Kościół ma takie same prawa jak każda inna instytucja, ubiegająca się o środki celowe. Przyznanie środków poza konkursem może skutkować tym, że w przyszłości wszyscy będą uważali że można coś załatwić...


Przychodzą tu ludzie, którzy chcą uregulować swój status wobec nauki Kościoła i Boga. Czują potrzebę sumienia - powiedział gazecie ks. prałat Stefan Kośnik, oficjał Sądu Metropolitalnego w Warszawie. Dodał, że większość pozwów, które wpływają do sądów kościelnych, kończy się wyrokiem stwierdzającym nieważność związku małżeńskiego.

Każdą sprawę rozpatruje trzech sędziów. Przesłuchuje się pod przysięgą strony i świadków. Wypowiadają się eksperci, psycholog lub psychiatra zatwierdzani przez Kościół. Nad procesem czuwa obrońca węzła małżeńskiego. Po wyroku sprawa trafia do drugiej instancji, gdzie również trzech sędziów wydaje orzeczenia. I jeśli wyroki obu instancji są zgodne, wówczas podlegają wykonaniu - mówi ks. Kośnik.

Sporo teologów ma jednak wątpliwości, czy sądy nie za łatwo orzekają, że małżeństwo było nieważnie zawarte, opierając się na kanonie 1095. To właśnie ten kanon, nazywany przez niektórych furtką, mówi o niezdolności do podjęcia obowiązków małżeńskich z powodów psychicznych.
Ankieta
Ile czasu znałeś się ze swoim partnerem przed ślubem?
Krócej niż pół roku
Krócej niż rok
1-3 lata
3-6 lat
Powyżej 6 lat
zobacz wyniki »


Po kilkunastu latach praktyki w Sądzie Metropolitalnym w Gnieźnie ks. dr Aleksander Sobczak zapewnia, że niewiele spraw jest w stanie go zaskoczyć. Nadal jednak bulwersuje go tempo, w jakim rozpadają się niektóre małżeństwa. O godzinie 15 odbył się ślub w kościele, o godzinie 16.30 pannę młodą przyłapano in flagranti ze świadkiem - wspomina ks. Sobczak. Stwierdzenie nieważności ślubu nie było skomplikowane. Wystąpił tu przypadek tak zwanej symulacji zgody małżeńskiej. Kobieta wyszła za mąż z powodów materialnych i nie miała zamiaru dotrzymywać przysięgi.

Rozwód cywilny to pół godziny i po strachu. Proces kościelny to zupełnie coś innego. Przypomina długą sesję u psychoanalityka - mówi 35-letnia Ewa, właścicielka prywatnej firmy. Procedura w trybunale jest raczej nieprzyjemna. W kaloszach do alkowy. Trudno inaczej nazwać przesłuchanie, jakiemu zostałam poddana. Sferę intymną zbadano szczegółowo. Może i ginekolog powstrzymałby się przed drążeniem pewnych kwestii. A forma pytań była brutalnie obcesowa - zaznacza kobieta.

Sentencja wyroku sądu kościelnego, przesądzająca o nieważności od początku związku małżeńskiego, wywołuje u wielu zakłopotanie. Przez lata wierzą, że "małżeństwo zawarte dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci". Potem muszą intelektualnie i emocjonalnie zmierzyć się z tym, że wprawdzie małżeństwa nie można rozwiązać, ale można uznać, że właściwie go nie było, pisze "Rzeczpospolita".

http://wiadomosci.wp.pl/title,Polska-na-drugim-miejscu-w-ilosci-rozwodow-koscielnych,wid,10124453,wiadomosc.html

**********
ps. Pewnie było by ich więcej , jednak trudności i zwyczajowość środowiskowa stanowią blokadę.

kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Styczeń 21, 2012, 20:33:20 wysłane przez Kiara » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1593 : Styczeń 22, 2012, 00:41:57 »

POLSKA DRUGIM KRAJEM W EUROPIE POD WZGLĘDEM ROZWODÓW KOŚCIELNYCH! TO CHYBA DOSYĆ WYMOWNA STATYSTYKA! PIERWSZE SĄ WŁOCHY CZYLI CZYM BARDZIEJ "KATOLICKIE PAŃSTWO"... TYM WIĘCEJ ROZWODÓW!!
Kiaro, słońce naszego forum, przykro mi patrzeć jak miotasz się starając się zatrzeć wykazane przeze mnie statystyki i tym samym swoje wcześniejsze kłamliwe insynuacje. Nic tego nie zmieni - no chyba ,że same statystyki się zmienią.

Aby uzyskać jakiś wspólny mianownik do ewentualnych rozmów (przynajmniej do chwili aż pod natłokiem faktów ponownie uznasz dyskusję za nie interesującą Ciebie...) proszę o jedno wyjaśnienie - w jaki sposób wylicza się poziom katolicyzmu danego państwa? Żywotnie interesuję się zbliżona tematyką i nie spotkałem się z żadnymi wzorami - możesz podać swój? Z tego co wiem, to np. we Włoszech istnieje najwięcej wróżbitek/wróżbitów na statystycznego mieszkańca - więc to już ujmuje wysokiemu współczynnikowi "katolicyzmu". Jeżeli mamy to przeliczać w proporcjach księży na mieszkańca to także nic szczególnego (przypominam, że jak na razie Watykan to odrębne państwo).

W kwestii pobocznej, ale bardzo interesującej mnie:
"Rozwód cywilny to pół godziny i po strachu." - Kiaro, zarówno ja jak i moi koledzy adwokaci nie znają ANI JEDNEGO przypadku rozwodu cywilnego którego procedura i zaangażowanie stron trwałoby - jak starsza się dowieść - pół godziny. Jeżeli znasz takowy AUTENTYCZNY (a nie wyssany z palca) przykład - bardzo proszę, podaj go - zapiszemy w KR Guinnessa i tym samym będzie swoistym złotym runem dla wielu osób.

Nadal jednak bulwersuje go tempo, w jakim rozpadają się niektóre małżeństwa. O godzinie 15 odbył się ślub w kościele, o godzinie 16.30 pannę młodą przyłapano in flagranti ze świadkiem - wspomina ks. Sobczak. Stwierdzenie nieważności ślubu nie było skomplikowane. Wystąpił tu przypadek tak zwanej symulacji zgody małżeńskiej. Kobieta wyszła za mąż z powodów materialnych i nie miała zamiaru dotrzymywać przysięgi.
Mnie ani trochę to nie zaskakuje - decyzja o stwierdzeniu nieważności małżeństwa. Osoba która składa przysięgę obowiązującą ją do końca życia, i jednocześnie łamie ją w 1,5 godziny - nie mogła traktować sprawy z należytą powagą (zważmy, że znaczną część tego czasu zajęła kontynuacja nabożeństwa, składanie życzeń, i przejazd na miejsce imprezy).

Kiaro, przecież tym samym potwierdzasz, że rozpadają się małżeństwa "kontraktowe" - ja natomiast udowodniłem, że małżeństwa PRAWDZIWIE oparte na wartościach katolickich praktycznie się nie rozpadają, wiec o czym dalej dyskutować? Co najwyżej jak to wygląda w Twoim i moim życiu... no ale zaraz krzyczysz, że to obdzieranie z prywatności... Jeżeli dojrzejesz aby tą niby "prywatnością" się podzielić - daj znać.

ps. Pewnie było by ich więcej , jednak trudności i zwyczajowość środowiskowa stanowią blokadę.
Nie łapię, uważam, że jest wręcz przeciwnie. Aktualne strasznie passe jest być w Polce katolikiem i do tego się przyznawać , przejawiać oznaki wiary katolickiej - np. przeżegnać się przy krzyżu czy kościele, wyjąć książkę o tematyce religijnej w przedziale pociągu...
« Ostatnia zmiana: Styczeń 22, 2012, 00:54:50 wysłane przez arteq » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #1594 : Styczeń 22, 2012, 00:56:50 »

ILE KOSZTUJE ROZWÓD KOŚCIELNY?


  Z roku na rok przybywa wniosków o unieważnienie związku małżeńskiego. Za rozwód kościelny trzeba w Polsce zapłacić od 10 do 30 tysięcy złotych.

Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna w zeszłym roku do 40 sądów diecezjalnych złożono około 10 tysięcy wniosków o unieważnienie małżeństwa. Tym samym rośnie także zapotrzebowanie na specjalistyczne usługi prawnicze. I tu, zdaniem gazety, zaczynają się schody.

W Polsce jest bowiem zaledwie 40 adwokatów, którzy mają odpowiednie kwalifikacje. Aby reprezentować strony podczas procesu, trzeba mieć licencję z prawa kanonicznego oraz specjalną kościelną aplikację od sądu diecezjalnego. Aplikacja ta jest natomiast przyznawana bezpośrednio przez biskupa i czeka się na nią nawet kilka lat.

Gazeta ostrzega także przed kancelariami, które twierdzą, że specjalizują się w rozwodach kościelnych. Często pobierają bardzo wysokie opłaty, nie mając odpowiednich ku temu uprawnień.
Magda D. 


http://londynek.net/wiadomosci/Ile+kosztuje+rozwod+koscielny+wiadomosci+news,/wiadomosci/article?jdnews_id=8526


********
Nie zachęca to ludzi do wnoszenia pozwów o unieważnienie ślubów kościelnych szczególnie w tych trudnych ekonomicznie czasach. KRK zarabia dobrze na ślubach a jeszcze lepiej na rozwodach.

No to ślub czy rozwód?

śluby

Rozwód kościelny – statystyki w Polsce

Co raz więcej małżeństw decyduje się w Polsce na zakończenie związku małżeńskiego. Według statystyk rocznie wzrasta odsetek rozwodów. Według badań na sto zawartych związków małżeńskich przypadają 33 rozwody. Nie jest to niestety optymistyczna wiadomość. Warto zwrócić uwagę, że znacznie częstrzy jest tkaże rozwód kościelny. Proces, który jest popularnie określany tym mianem, tak na prawdę jest unieważnieniem ślubu kościelnego. Okazuje się, że w tej „dyscyplinie” Polacy wypadają dosyć wysoko w europejskim „rankingu”. Zajmujemy bowiem drugą pozycję tuż po Włochach. Co roku do kościelnych trybunałów w Polsce wpływa przeszło 10 tysięcy wniosków o unieważnienie sakramentu ślubu. Dodać należy, że orzeczenie o nieważności małżeństwa następuje w przeszło 95 proc. O wyniku sprawy w sądzie kościelnym decydują zawsze dwie instancje. Ich jednomyślność oznacza orzeczenie o nieważności zawartego sakramentu. Widać zatem, że rozwód kościelny nie jest aż tak nieosiągalny jak może się wydawać. Być może gdyby proces kanoniczny nie był owiany sławą zawiłego i długotrwałego liczba wniosków byłaby znacznie wyższa.
...

Tags: Rozwód kościelny – statystyki w Polsce, rozwód kościelny

Zobacz podobne wpisy:

    Rozwód kościelny - coraz częstszy w Polsce
    Procedury w unieważnieniu małżeństwa kościelnego
    Po co nam rozwód kościelny?
    Różnice między rozwodem kościelnym a rozwodem cywilnym?
    Kto udziela rozwodu kościelnego?
    Staż małżeński a rozwód kościelny
    Dokumenty potrzebne do rozwodu kościelnego
    Formalna strona rozwodu kościelnego

http://www.sluby.onauce.com/2011/06/rozwod-koscielny-%E2%80%93-statystyki-w-polsce/

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Styczeń 22, 2012, 01:00:01 wysłane przez Kiara » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1595 : Styczeń 22, 2012, 01:17:05 »

Kiaro, gonisz własny ogon - czy nie dostrzegasz tego?
Przytaczane informacje w żaden sposób nie stoją w sprzeczności do przedstawionych przeze mnie statystyk, ba - idealnie z nimi współgrają:
ja: 2. Po ślubie kościelnym, bez praktyk religijnych - jedna para na trzy zawarte: 33%.
Ty: Według statystyk rocznie wzrasta odsetek rozwodów. Według badań na sto zawartych związków małżeńskich przypadają 33 rozwody.

Po prostu potwierdzasz pkt. 2 przedstawionej przeze mnie statystki - powiedziałem wyraźnie, że czym innym jest zawarcie ślubu w kościele a czym inny życie w oparciu o zalecenia KRK dla małżonków.

Jeszcze raz dziękuję za potwierdzenie podanych przeze mnie danych.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #1596 : Styczeń 22, 2012, 16:08:00 »

Kochana Channel, Januszu, Darku i cała Moderacjo!  Uśmiech

Proszę, nie bierzcie osobiście do siebie tego, co czasami wypisuję na forum.
Lubię Was bardzo, ale niekiedy muszę skrobnąć, co mi się nie podoba lub podoba.
Niestety, jestem wolnym ptakiem, a może tak mi się tylko wydaje?
Niemniej wolność rozgryzam i smakuję na możliwe sposoby.
A widząc zagrożenia, piszę o nich. I tyle.

A tak w ogóle, każdy sam wyznacza sobie granice, ważne by nie utknąć.
Czas i przestrzeń, to unikalność postrzegania siebie w kontekście (jakimkolwiek).

Pozdrówka, buziaczki i do kolejnej „krytyki”. Niepoprawne ptaszysko.  Mrugnięcie
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1597 : Styczeń 22, 2012, 16:19:49 »

>Niepoprawne ptaszysko<, rozumiem i nie mam nic przeciw wyrażaniu swych poglądów.
Myślę, ba, jestem pewien, że i Ty rozumiesz nas. Mamy do wykonania pewne zobowiązania, których podjęliśmy się dobrowolnie i staramy się to czynić. Niektóre z tych czynności i nam mogą nie do końca leżeć, ale obowiązek to obowiązek. Inaczej to wygląda z punktu widzenia forumowicza, a inaczej od strony forumowicza - moda.
W efekcie finalnym to nas się czepiają za zaistniałe incydenty.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1598 : Styczeń 22, 2012, 22:26:27 »

Post >Elżbiety, i pozostałe dotyczące zamieszczonego przez nią przekazu przeniosłem do:Dusza i wszystko o niej >>
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
arteq
Gość
« Odpowiedz #1599 : Styczeń 26, 2012, 11:25:44 »

A mnie bardzo zastanawia desperacja i masochizm wszelkiej maści zdeklarowanych katolików , którzy od lat wrzeszczą iż są w złym towarzystwie myślących inaczej niż oni i nadal tu siedzą ze swoją misją nawracania na "jedyną słuszną drogę" myślenia jak oni.
Więc wyjaśniam: ani desperacja ani masochizm, ani wrzeszczenie. Dlaczego tutaj jestem? Z ciekawości, chęci weryfikacji różnych informacji jakie do mnie docierają. Byłbym po prostu nierzetelny i nieuczciwy wobec innych jak i siebie samego gdybym nie sprawdził tego co mówią osoby które stoją w opozycji do mich poglądów i wierzeń. Jeżeli mam zabierać w jakiejś sprawie głos wymagam od siebie abym możliwie dobrze poznał temat. Dlatego również nie prowadzę, żadnej misji, w tym oczywiście misji nawracania. Kiaro, w przeciwieństwie do Ciebie nie wymagam aby bezdyskusyjnie przyjmować moje opinie i wiarę jako tyranistyczną prawdę. Jasno i uczciwie nazywam wiarą to czego nie można udowodnić, nie tyranizuję forumowiczów swoją wewnętrzną "wiedzą". Oczywiśćie jak każdy inny ma prawo argumentować swoje poglądy i teorie. Potrafię również uczciwie przyznać rónorzędność argumentów. Nie można rónież ode mnie wymagać abym ślepo wierzył w informacje wychodzące ze źródła które wiele razy się myliło. I ostetnie - Kiaro w porzeciwnieństwioe do Ciebie nigdy nie uciekałem od dyskusji ani też od pytań.

Za co posypuję głowę popiołem to fakt, że niektóre ze wcześniejszym moich wypowiedzi (na poprzednim forum) były zbyt emocjonalne - za te skierowane w tym tonie do Ciebie juz wielokrotnie przepraszałem. Być może również oczekujesz, że moje opinie będą poprawne polityczne... ale mi ta poprawność kojarzy się z jakimś zaciemnianiem. Może pewne moje wypowiedzi mogłyby być mniej dobitne, mniej konfontacyjne... postaram się, ale wydaje mi się, że to niewiele zmieni w dyskusjach z Tobą.
Ostatni temat - z trwałością małżeństw zdaje się to potwierdzać. Jak zwykle insynuowałaś KRK to czego tam nie ma, wydałaś krzywdzącą opinię, krzykliwie stałąś na swoim stanowisku z dumnie poniesioną głową twierdząc, że zalecenia KRK są niewiele warte a "jego" małżeństwa się rozpadają równie często. W odpowiedzi spokojnie wyjaśniłem, że czym innym jest rzeczywiste trwanie w oparciu o zasady KRK a czym innym jest symulowanie, udawanie. Na potwierdzenie tego umieściłem statystyki potwierdzające moje zapewnienia. W odpowiedzi - widząc, że Twoje stanowisko jest nie do obrony - walnęłaś focha i nie byłabyś sobą gdybyś jeszcze odchodząc nie strzyknęła żółcią "to stosuje sobie te zasady dla innych...".  Ok, niech stosuje, ale w żaden sposób nie podważa to twierdzenia/faktu, że małżeństwa trzymajaće się zaleceniom KRK są niesamowicie trwałe. Twoje zachowanie w tamtym i wielu innych tematach przeczy rzetelności w dyskusji. Walczysz, kąsasz, piszesz elaboraty ale gdy ktoś wykazuje Ci że mylisz się to uciekasz za standardowe "nie muszę rozmawiać". Ok, Twój wybór, szanuję go... ale nie poprieram bo znacząco różni się od moich standardów.

To jest bardzo zaskakujące i zadziwiające , jak to możliwe iż temu tak obrzydliwemu tematowi "Forum Ezoteryczne" poświęcają swój cenny czas i piszą po kilka tysięcy postów  właśnie tu a , nie na jakiś bliskim ich światopoglądowi forum katolickim?
Nigdy nie pisałem że to forum jest obrzydliwe, że siedzać tutaj się męczę, co nie stoi w opozycje do faktu, że pewne zachowania, wypowiedzi są ogólnie nie do zaakceptowania ze względu na brak minimum etyki i moralności. Dlaczego napisałem tutaj kila tysięcy postów - wyjaśniałem kilka wierszy wyżej.
NAtomiast w przeciwnieństwie do wielu osób nie zachowywałem się jak dziecko które płaczliwie się żegna, próbuje w ten sposób grać na emocjach, a tak naprawdę nie zamierza odejść i dlatego ich absencja nigdy nie była długa.

A może to jakaś  tajna misja czy cóśś?
ps. Czy na internetowych forach działają różni agenci???
Kiaro, jeżeli myślisz że Twoje insynuacje mnie zezłoszczą to się mylisz. Spokojnie Ci jednak przypomnę, że podobne "zapewnienia" kierowane swojego czasu wobec mnie były zwykłym pomówieniem.

Dziękuję.
Zapisane
Strony: 1 ... 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 [64] 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 ... 78 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.121 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

truegaming managerzuzlowy companions magicalespackluporum halotupsy